zbrojeniowego w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, z czasem za pomocą wiertarki, lśniących ringów i pancernego kleju. Wspinanie i ekiperkę kochałem najbardziej.
Aż rzeczywistość w ułamku sekundy zburzyła cały mój świat. Zimą 2007 roku wybrałem się z kumplem na wschodnią ścianę Świnicy. Wspinający się 20 metrów nade mną partner odpadł od skały i wyrywając hak runął w przepaść. Instynktownie złapałem go w swoje ramiona. Prawdopodobnie ocaliłem mu życie, ale siła uderzenia zmasakrowała mój prawy bark.Wyrwane ze splotu nerwy spowodowały trwały niedowład ręki od łokcia po dłoń.
Tak zostałem kaleką. Jakikolwiek ruch moich palców jest po dziś dzień niemożliwy.
Wypadek zrujnował mi ciało i psychę. Wcześniej utrzymywałem się z prac wysokościowych i remontów , więc z dnia na dzień zostałem bez środków do życia.
O wspinaniu nie było mowy. Pogrążałem się w mroku.
W końcu pomyślałem, że mogę zrobić coś dla ludzi, i dzięki temu znaleźć motywację do życia. Na nowo zająłem się czyszczeniem skał i ekipowaniem dróg. Przeszczep nerwów i rehabilitacja we Wrocławskiej Klinice Ręki dały mi nadzieję na odzyskanie choć kawałka sprawności.Ale tylko ciągła aktywność utrzymuje mnie w dobrej kondycji. Dlatego od lat nie rozstaję się wiertarką i od wypadku otworzyłem około 800 nowych dróg i wbiłem ponad 2000 ringów. Brałem udział w wyczyszczeniu i przygotowaniu do wspinania około 90 skał, w tym takich klasyków jak Boniek, Diabelskie Mosty i Kacza Skała, oraz nowości w postaci Skał Pustelnika, Ostrogi i Alfa. Jeżeli wspinaliście się na Jurze,zwłaszcza w północnej jej części, to na pewno robiliście moje drogi.Obijam linie łatwe, dobre dla początkujących, i trudne, na których mogą sprawdzać się mocni zawodnicy. Wróciłem również do wspinania.Większość przygotowanych przeze mnie dróg jest dla mnie za trudna, ale cieszę się, że mogę robić coś pożytecznego dla ludzi i dla lokalnych społeczności, które w dużej mierze utrzymują się z turystyki.
Z moją wiertarką dotarłem też na Karpathos, piękną grecką wyspę. W trakcie 7 wizyt obiłem 100 nowych dróg. Obecnie biorę udział w koordynowanym przez
Inicjatywę Środowisk Wspinaczkowych Nasze Skały oraz Związek Gmin Jurajskich projekcie “Kolczykujemy gminę Żarki”.Celem jest wymiana starej asekuracji, czyszczenie nowych skał oraz ubezpieczanie nowych dróg. W planach mamy przygotowanie do wspinania 24 kamyków. Jak widać - nie próżnuję! Ekiperka jest dla mnie jak narkotyk, raz spróbowany nie pozwala się od siebie uwolnić.
Działać mogę dzięki rehabilitacji, którą finansuję z pomocą Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki, moich przyjaciół oraz darczyńców. Koszty są niemałe: 2000 złotych miesięcznie na masaże, i tyle samo na kinezyterapię. Biorę też udział w zajęciach jogi. Dostępne środki pozwalają mi tylko na ułamek tego, czego potrzebuję do zdrowia.