List o tym, że zamiast walczyć na pierwszej linii frontu wolałabym w okopach podawać herbatę. I dlaczego cieszy mnie miasto.

Obrazek posta

W tym liście przeczytasz o rozgaszczaniu się w moim – naszym – nowym mieszkaniu. O tym, że nie tęsknię do wiosny, do drogi, do natury, tylko chcę czerpać z życia w mieście (a raczej z bycia rzuconą w taką a nie inną sytuację) jak najwięcej. Jest też o łagodności bycia, o odkładaniu podroży na później. W końcu – jest o pójściu za głosem serca i intuicji i przyznaniu przed samą sobą, że nie chcę być fighterką, a zamiast iść na linii frontu, wolałabym siedzieć w okopach i podawać walczącym herbatę i curry. I wcale nie boję się tego powiedzieć głośno.

Post dostępny tylko dla Patronów

Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany

Zostań Patronem Zaloguj się

Zobacz również

List o odwadze w relacjach, przełamaniu się w mówieniu o uczuciach i zdrowej komunikacji
List o przebodźcowaniu, zdziczeniu i wsłuchaniu się w siebie
List o rozpaczy, zrozumieniu i dawaniu czasowi czasu