Avatar użytkownika

RyplejoweLove

Opcja wsparcia finansowego jest niedostępna!

O autorze

asdasdasedasasdasdas

Witam Ciebie na moim profilu w Patronite.


Pozwólcie, że opowiem Wam co nieco o sobie.
Jestem Jarek, urodziłem się w 1981 roku na szczecińskim, przemysłowym osiedlu Stołczyn.
Choć czasy dzieciństwa wspominam jako kolorowe to pamiętam. ze wszystko co mnie otaczało było szare od dymów i pyłów  z pobliskich fabryk a powietrze śmierdziało czasem zgniłym jajem. Piasek w kolorze szarym  był normalnością, innego nie znałem. Wszystko zaczęło się zmieniać po przeprowadzce na drugi koniec miasta, na Pomorzany. Tu życie było nowoczesne i czyste. 

Moimi pasjami od dziecka było wędkarstwo, modele i miniatury pojazdów, resoraki, kolejki. Co ciekawe nigdy nie była to fotografia.  Dopiero kiedy skończyłem 18 rok życia i poznałem swoja obecna żonę i która na święta kupiła mi pierwszy aparat, cyfrową lustrzankę ze stajni Nikona, był to model D70s przez wielu uważany za lustrzankę półprofesjonalną. Dla mnie to była czarna magia, masa guzików, mały ekranik, pokrętła. Od czasu kiedy dostałem aparat próbowałem robić nim jakieś zdjęcia, nic mi nie wychodziło tak jakbym tego chciał. Nie jestem człowiekiem który robi tak jak inni dlatego wszelkie poradniki omijałem z daleka aż przyszedł maj. Pamiętna data 15 maj 2007 roku. Od południa zbliżała się silna burza. A gdyby tak spróbować złapać pioruny?  Burza zbliżała się idealnie z południa w moją stronę.  Pierwsze zdjęcie zrobiłem z balkonu ale przeszkadzało mi światło z lampy ulicznej, wybiegłem zatem z aparatem na najtańszym z możliwych statywów i postawiłem przy krawędzi jezdni.   Od zawsze pasjonowały mnie furie matki natury.  Strach przed wyładowaniami dla mnie nie istniał, raczej pojawiał się skok adrenaliny. Tak samo było i wtedy. Pamiętam jak dziś że ustawiłem aparat na BULB i trzymałem wciśnięty przycisk migawki i błysk ! Puszczam sprawdzam zdjęcie na podglądzie i JEST !!! MAM TO !! - wykrzyknąłem na całe osiedle.  To jest moje pierwsze zdjęcie wyładowania. 12 lat temu to było niecodzienne osiągnięcie.

Tak to się właśnie zaczęło. Jedno zdjęcie po drugim, wpadały ostre, wyraźne wyładowania, Pojedyncze, podwójne, chmurowe, doziemne. Nawet wtedy nie znałem ich nazw. To była magia, to było coś niesamowitego, znalazłem swój cel, swoja pasję przewodnią. Z czasem chciałem się rozwinąć jeszcze bardziej, chciałem dołączyć do elity Łowców Burz.... i zostałem olany. Moje zdjęcia na forum łowców nie spotkały się z jakimkolwiek słowem uznania, poklaskiem, czy ciepłym słowem. Nie ukrywam, byłem wściekły, jak się okazało nie tylko ja. Założyłem wtedy serwis Meteo Szczecin i prowadziłem go z przyjacielem z dzieciństwa Rafałem.  Az przyszedł rok 2013. Burza która przemieszczała sie nad Szczecin to była istna furia. Była piękna, szła niemal po ziemi i nagle silny błysk przed moimi oczyma i to zdjęcie. Jedyne na świecie wyładowanie z chmury szkwałowej, kapitalne tak bardzo że ... oskarżono mnie na forum łowców o fotomontaż. Dopiero nagranie z trzymanej przeze mnie kamery mimo że mocno rozmydlone bo i sprzęt wiekowy pokazały prawdę.  

Wśród osób na forum łowców były tez inne osoby, które nie zgadzały się z polityką tam panującą. Wśród nich był Adrian i Daniel. Rozwijająca się znajomość doprowadziła do założenia Zachodniopomorskich Łowców Burz.  Ustaliliśmy politykę grupy i cele stawiając duzy nacisk na samokształcenie i ostrzeganie ludzi. Daniel poszedł drogą chyba najdokładniejszego meteorologa amatora jakiego kiedykolwiek miałem przyjemność poznać, ja poszedłem w stronę fotografii, filmowania, montażu filmów i polowania w terenie. Razem uzupełnialiśmy nasz facebookowy profil o ostrzeżenia, które potwierdzaliśmy materiałami z aparatów i kamer. Kolejny rok i kolejne burze, wtedy poczułem jak to jest byc prawdziwym łowcą.  Był 02 sierpnia 2014 roku, od południowego wschodu wędrowała słaba burza, stwierdziłem że i tak nie mam nic lepszego do roboty więc pojadę, ustrzelę kilka piorunów. Problem w tym że gdy burza przeszła przez rzekę Odrę dostała szału. W ciągu kilku kilometrów z niepozornej burzy chmura przerodziła się w niszczycielski microburst.  Za późno było by uciekać, schowałem sie w aucie, niestety ustawiony bokiem do wiatru. Pech chciał że stałem centralnie pod rdzeniem lewoskrętnej komórki burzowej czego dowodem jest poniższe zdjęcie na którym widać wykręconą chmurę. To co wtedy przeżyłem było największą nauczką i lekcja daną mi przez Matkę Naturę.  Chmura była tak niewielka, że w samym mieście nikt nawet nie zauważył że przeszła dosłownie kilka kilometrów od nich. Ja tymczasem miałem przebity zderzak niestety nie wiem przez co bo nic nie widziałem prócz białej ściany wody  i porysowany lakier auta od przelatujących gałęzi. Przetrwałem i zrozumiałem, że przed furią Matki Natury musimy się bronić, a obrana jest prosta... kryć się gdzie sie da ale aby się kryć trzeba wiedzieć gdzie i kiedy uderzy zatem i ja swój tor skręciłem nieco w stronę wiedzy meteorologicznej.

Pasja stała się celem, cel stał się misją, misja stała się częścią życia.

 Dziś po 12 latach od kiedy po raz pierwszy złapałem piorun na fotografii, czuje więź jaka mnie łączy z burzami, tak jakby współczesna technologia i sama Matka Natura wskazywała mi drogę.  Niestety by dalej się rozwijać muszę dorównywać technologicznie czasom a to przy pracy w sektorze budżetowym do prostych nie należy.  W ostatnim czasie swoją pasję wzbogaciłem o fotografie z drona i nawet udało mi się uchwycić piorun z latającej maszyny i ten tym fotografii również bardzo  pragnę rozwijać.

Dlatego tez przyszedłem tu, do Patronite z nadzieją, iż może Wy pomożecie mi osiągnąć cel na który mnie samego nie stać w zamian za co ja, tak jak dotychczas, nieodpłatnie będę dostarczał Wam piękna furii Matki Natury.