100 zł to z grubsza koszt pięciogwiazdkowego koniaku Ararat 0,7l. Alkohol dla koneserów.
Tak naprawdę to brandy, ale Ormianie uparcie nazywają go koniakiem, powołując się na fakt, że trunek w 1902 roku wygrał nagrodę Grand-Prix na konkursie w Paryżu, a Francuzi byli pod tak wielkim wrażeniem, że zezwolili zakładom z Erywania nazywać swój produkt koniakiem. Zwiedzanie tej fabryki to obowiązkowy punkt wycieczki po Armenii, jednego z naszych ulubionych kierunków. Nie można nas wprawdzie kupić, ale za stówkę można kupić sobie sporo sympatii :) Dołączasz więc do grona naszych ulubionych patronów, bo taka suma świadczy, że naprawdę doceniasz naszą pracę, a to dodaje nam skrzydeł. Ups, chyba za dużo koniaku, bo robimy się wylewni...
Koneserom wysyłamy pocztówkę oraz książkę "Po Bajkale" lub Kalendarz Przygodowego Cyklisty" (do wyczerpania zapasów), zapraszamy na tajną grupę fejsbukową, a raz na kwartał robimy specjalny pokaz online, na którym prezentujemy w eksluzywnym towarzystwie wybraną przez was prelekcję.
Do tego oczywiście najszczersze podziękowanie w podkaście!