25 zł, aby utrzymać Dom Spokojnej Kotości (DeSKa).
Nie każdy może trafić do Kotości – trzeba spełnić warunek szczególny, a raczej dwa: PIERWSZY to ten, żeby nikt się o kandydata na pensjonariusza nie zabijał by dać swoją kanapę i miseczkę. DRUGI (najważniejszy) to taki, że pensjonariusze nie są w 100% zdrowi. Procent tej ułomności może być różny i obejmować różne członki oraz organy. Brak łapki, oka jednego lub obu, ogonka + przetrącony tył, mocznica, wiek tak w drugiej dziesiątce, FIV i inne „cechy szczególne”.
Przyszli pensjonariusze trafiają do Koterii jako koty wolno żyjące, nieoswojone, przeważnie już chore lub zaczynają chorować zaraz po zabiegach. Leczą się długo, na tyle długo by okazało się, że to „nie oswojenie” to była ściema. Zaczynają się powolne podchody w kierunku głaskania, udeptywania i mruczenia. Są już prawie zdrowe, zupełnie oswojone tylko… tylko, że nie mogą wrócić na ulice bo: testy wykazały FIV lub badania krwi potwierdziły uszkodzenie nerek, mają przetrącony zadek i nie mogą już sprawnie biegać i się wspinać. Czasem takiego delikwenta ktoś adoptuje. Czasem znajdzie się miejsce w Domu Spokojnej Kotości.
NAGRODA: wygłaszczemy od Ciebie wszystkich naszych podopiecznych