10 zł to jakieś 1,5 kostki siana, którym moje konie będą mogły się posilić w czasie zawodów, lub też tubka żelu arnikowego do masowania ich i moich zmęczonych pleców.
20 zł - to już jeden obiad w czasie zawodów.
Tankując za pięć dych na Grunwald albo do Gniewu się nie dojedzie. Ale kilka takich wpłat i już mam szansę opłacić transport dla moich koni.
To już spora część wpisowego - kto się dorzuci?
Tyle w liniach lotniczych Wizz Air kosztuje nadanie sprzętu sportowego. Pakujemy shark'a i lecimy!
Nowy użytkownik
Natalia Koprowska - łucznik konny