W pracowni pojawił się nowy pędzel. Uścisk serdeczny.
Terpentyna nie wydaje się już taka droga. Ukłon mego cienia.
Kupiłem nową farbę. Dzięki której, udało mi się zestawić pewien szczególnie intensywny rodzaj kobaltu ze świetlistą, cytrynową żółcią, jak również zanotować refleks południowego światła, które pada przez grube szkło na szarą ścianę.
Narzędzia, jakimi posługujemy się, są istotnie prymitywne - kij z przytwierdzoną na końcu kępką szczeciny, prostokątna deska, pigmenty, oleje - i nie zmieniły się one od stuleci, podobnie jak ciało i natura ludzka.
Zapadał zmierzch. Gasły ostatnie cierpkie żółcie, żółcie egipskie, cynober stawał się szary i kruchy, ciemniały ostatnie fajerwerki dnia. I nagle nastąpiła niespodziewana pauza, krótko trwająca przerwa w mroku, jakby ktoś otworzył w pośpiechu drzwi z jasnego pokoju na pokój ciemny. To nowy patron i pieniądze na blejtram.
Właśnie maluję obraz, który chciałbym ci podarować. Choć niewielkiego formatu, za to piękny i bezużyteczny, jak katedra w puszczy.
Nowy użytkownik
Piotr Starościc