Materiał dla Patronów

Himlung Himal droga do C1

23  wyświetleń

Plan mojej tegorocznej ekspedycji w Himalaje był dość napięty, więc po jednym noclegu w bazie, już 11 kwietnia, zapakowany na ciężko, wyruszam w kierunku obozu 1 na Himlungu. Znów plecak ważył ponad 20 kg. Najpierw musiałem zejść z moreny na lodowiec, a później mozolnie przebijać się przez niestabilny teren na jego drugą stronę. ​ Wyjście z lodowca to była stroma i krucha ścianka z rumoszu skalnego. Była tam nawet stara poręczówka, zapewne z zeszłego roku. Po wyjściu musiałem jeszcze zejść kilka metrów na trawiastą polanę, gdzie znajduje się tzw. obóz francuski. Nikogo tutaj nie bylo – podobno władze zakazały się tutaj rozbijać z uwagi na pozostawiane śmieci. Poza tym, dla agencji jest to niekomfortowe miejsce, bo trzeba cały sprzęt i żywność transportować przez lodowiec. ​ Dalej droga biegła ​ trawiastą rampą do góry. W końcu dotarłem do terenu skalnego i po kilku godzinach mozolnego podejścia dotarłem do obozu 1 na wysokość 5470 m n.p.m. Zaskoczeniem był dla mnie brak śniegu i rozbity namiot – widocznie ktoś z ekipy agencyjnej był tutaj. Brak śniegu byl problemem, bo nigdzie nie było wody. Dlatego chyba po raz pierwszy, idąc do ataku, cieszę się, że zaczyna sypać śnieg. ​ Po godzinie spadło około 10 cm, więc mogłem zebrać to, co spadło z namiotu, i zacząć gotować. Wszedłem w tryb Tamagotchi: jeść, pić, spać... Kolejnego dnia planuję dojść do wysokiej dwójki albo do trójki. Zobaczymy, bo świeży opad może mi pokrzyżować plany.

Komentarze

Trwa ładowanie...