Na początku były domy tymczasowe, było kilkanaście zwierząt, było kilku wolontariuszy. Dzisiaj mamy w stałej rotacji około 70 zwierząt w dwóch lokalach - Kociarni, Omyczkowie oraz domach tymczasowych.
Dzieli nas często bardzo wiele: wiek, doświadczenie, wykształcenie, światopogląd czy zainteresowania, ale łączy niezgoda na krzywdę zwierząt.
Opieka nad zwierzętami to ciągła praca bez względu na święta czy porę dnia. Sprzątamy, karmimy, podajemy leki, zawozimy do weterynarzy prywatnymi autami, socjalizujemy, obdarowujemy miłością, której większość wcześniej nie doświadczyła.
A przede wszystkim pomagamy im rozpocząć nowe życie w Waszych domach.
Zwierzęta trafiają do nas z najróżniejszych miejsc, w różnym stanie. Od wychuchanych zwierząt właścicielskich oddawanych nam prosto z domowych warunków, po zabiedzone, chore, wychudzone zwierzęta z ulicy, z klatek wystawianych pod śmietniki, czasem z interwencji, kiedy podejrzewamy znęcanie się nad nimi.
28 malutkich szczurów wyrzuconych do lasu.Dla nas nie ma znaczenia czy waży 100 gramów czy 10 kg.
Każdy ma prawo do bycia kochanym.
Porzucony Żurek z ulicy. Przeszedł długie leczenie kaliciwirozy atakującego górne drogi oddechowe oraz przeszedł korekcję zebów.
Bracia Freddie i Eddie znalezieni w lesie. Wyrzuceni z powodu śmiertelnej myksomatozy.
Szczurek Zyzio zauważony w sklepie zoologicznym. Trafił do nas z pogryzioną nogą i zapaleniem płuc.
Co jest w naszej pracy najgorsze?
Odbieramy mnóstwo zgłoszeń o zwierzętach potrzebujących pomocy.
Zdarza się, że musimy odmawiać tej pomocy, która przecież dla zwierzaka może oznaczać jedyną szansę na życie.
Odmawiamy nie dlatego, że nam się nie chce pomagać. Odmawiamy, bo nie mamy środków.
Potrzebujemy pewności, że co miesiąc mamy do dyspozycji taką kwotę, która pozwoli nam spokojnie opłacić to, co opłacone być musi, czyli podstawę - czynsz, media, karma. Wtedy spokojnie możemy starać się o resztę, dbać o nasze zwierzęta, rozwijać działalność, spokojniej myśleć o przyszłości.
