FINAŁ WOŚP
Odwiedziła mnie dziś w ogrodzie,
przyniosła ze sobą serce,
takie małe, czerwone,
które się daje w podzięce.
Było jak kropla krwi na śnieżnobiałej koszuli,
złotą otoczone linią,
błyszczało jak gwiazda, która nocą się tuli
do innych gwiazd na niebie
i razem z Księżycem oświetla drogę do ciebie.
Zerknęłam na nią zdziwiona.
Po cóż mi serce,
gdy jestem głodna i spragniona.
Musiała w mym spojrzeniu wyczytać coś jeszcze,
może smutek, wyrzut lub myśli złowieszcze,
bo kucnęła obok, głaszcząc aksamitne
moje szare futro lśniące jak morze błękitne,
w którym letnie słońce zanurza swe promienie,
wydłużając rybie kształty i ich cienie,
i powiedziała wolno, jakby ważąc słowa:
Widzisz, kocico, jakaś ty próżna i nieżyciowa,
myślisz o sobie i o swoim brzuchu,
śpisz lub leżysz, pazurem grzebiąc w uchu,
siedzisz tu sama od rana do nocy,
gdy tam gra Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Trwa ładowanie...