Scenariusz do TEGO wideo.
ArystoKotraci II | Zaginione kreskówki | Fakty, Ciekawostki, Teorie
W poprzednim odcinku Zaginionych kreskówek mówiliśmy o dwóch serialach animowanych i całej serii pełnometrażowych, kinowych filmów, które miały powstać na bazie gier o fioletowym smoku Spyro, a o których słuch zaginął. Dziś pora powrócić do klasyków animacji, czyli do Disney'a.
Szanowni Widzowe, przedstawiam Wam sequel, który nie miał szansy powstać: ArystoKotratów II.
Witajcie! Tu Marta Tarasiuk początkująca pisarka, artystka cyfrowa i YouTuberka. Jestem tu dziś z Wami, by wygrzebywać z mroków niepamięci kreskówki, które mało co nie powstały.
Jak część z Was zapewne pamięta, na przełomie XX i XXI wieku Disney miał małą obsesję na punkcie produkowania sequeli, które zamiast do kin, miały trafiać od razu na płyty DVD i kasety VHS. Król Lew 2: Czas Simby, Bambi 2, Zakochany Kundel 2: Przygody Chapsa, 101 Dalmatyńczyków 2: Londyńska Przygoda to zaledwie niektóre z tytułów, które wtedy powstały.
Kontynuacji mieli również doczekać się ArystoKotraci, jeden ze starszych filmów Disney'a, opowiadający historię żyjącej w luksusach kociej rodziny, która nagle znalazła się porzucona na największym zakuprzu, jakie Francja widziała.
Produkcja sequela od samego początku borykała się z przeróżnymi problemami. Brakowało spójnej wersji historii, którą film miałby opowiadać. Scenariusz przechodził z rąk do rąk, wielokrotnie poddawany drastycznym zmianom. Raz w opowieść miała poświęcać tyle samo uwagi każdej z pięciu głównych postaci pierwszych Arystokotratów, innym razem miała koncentrować się na Berliozie, szaro-czarnym kocurku, jednym z trójki rodzeństwa. W pewnym monecie pełny tytuł filmu brzmiał nawet: „Aristocats 2: Berlioz's Wild Adventure” czyli dosłownie „Arystokotraci II: Dzika Przygoda Berlioza”.
Nieustannie zmieniał się także skład zespołu pracującego nad ArystoKotratami II. W rezultacie większość budżetu filmu została wydana bez większego rezultatu.
Prawdziwa produkcja ruszyła dopiero, gdy do projektu przydzielono Toda Cartera, który w swym dorobku ma pracę nad takimi filmami jak Mała Syrenka, Tarzan, Dzwonnik z Notre Dame oraz Rudek i Reks. W ciągu zaledwie pięciu tygodni Tod Carter i jego drużyna mieli gotowe nie tylko cały scenariusz, lecz także storyboard, czyli coś w rodzaju graficznego scenariusza. Tysiące rysunków przedstawiających różne sceny, ujęcia i ruchy kamery.
Osoby pracujące nad „ArystoKotratami 2” wielokrotnie opisywały fabułę filmu jako: „Morderstwo w Orient Ekspresie”, ale bez morderstwa.
Cała rodzina Arystokotratów, z właścicielką włącznie świętowała Boże Narodzenie na luksusowym liniowcu pełnym bogaczy ze wszystkich stron świata, gdy nagle ktoś zaczyna kraść biżuterię należącą do pasażerów. Po tym, gdy znika drogocenny wisior ich właścicielki, Arystokotraci postanawiają wziąć sprawy we własne łapy i złapać złodzieja. Dalej film miał być kryminałem, częściowo poważnym, częściowo poradnią, ze śledztwem, znajdowaniem wskazówek, dedukcją i różnymi podejrzanymi, pośród których znalazłby się nawet sam kapitan statku.
Tod Carter i jego zespół zdecydowali się na taką historię i otoczenie, gdyż chcieli zachować ciągłość tematyczną między ArystoKotratami 1 & 2. W pierwszym filmie adwersarzem kotów był chciwy służący pragnący skraść ich fortunę, a w drugim chciwy złodziej pragnący skraść biżuterię należącą do ich właścicielki oraz innych pasażerów.
Twórcy sequela mieli także nadzieję, że umieszczenie akcji na luksusowym liniowcu pozwoli im zaprezentować widzom elementy różnych Europejskich kultur, dla Amerykanów tak bardzo egzotyczne. Pasażerowie mieli pochodzić z przeróżnych krajów: Francji, Hiszpanii, Portugalii, Szkocji, Anglii. Ta mieszanka kultur miała się także odbijać w wystroju wnętrz statku. Twórcom bardzo zależało, aby dobrze oddać autentyczną atmosferę życia europejskich elit na początku XX wieku.
Ta wersja historii koncentrowała się nie na Berliozie tylko jego siostrze, Marie. Jej roboczy tytuł brzmiał „The Aristocats 2: Marie's Big Adventure” czyli dosłownie „ArystoKotraci 2: Wielka Przygoda Marie”. Kotka miała, oczywiście, dostać nowego towarzysza, którym byłaby romantycznie zainteresowana, bo jak wiadomo, nie wolno mieć w historii głównej bohaterki płci żeńskiej o ile nie da się jakiegoś love interesta. Takie jest prawo. Za pisanie o singielkach idzie się do więzienia.
Bonceano, bo takie miał nosić imię nowy chłopaka Marie, stopniowo stawał się coraz większą i większą częścią historii, aż wreszcie doszło do tego, że nie tylko pomagał Marie rozwiązać zagadkę oraz odzyskać klejnoty, lecz także w momencie kulminacyjnym filmu ratował życie Tomasza O’Malley'a, przybranego ojca Marie oraz głównego bohatera poprzedniego filmu.
Pośród fragmentów stoarybordów ArystoKotratów 2, które można znaleźć w Sieci, znajduje się jeden przedstawiający piękną scenę z Bonceano. On i Marie siedzą na zwisającym tuż nad wodą kole ratunkowym zwisającym na linie z burty statku, razem podziwiając baraszkujące delfiny oraz zachód słońca nad oceanem. Na tych rysunkach Bonceano wygląda na czarnego kocura o puchatych policzkach oraz białych oznaczeniach na brzuszku i pyszczku.
Niestety na chwilę obecną nie dysponujemy żadną oficjalną grafiką przedstawiającą szczegółowy wygląd Bonceano, jednak w książeczce zatytułowanej „ArystoKotraci: Przygoda Marie” pojawia się łaciaty, rudo-brązowy kocurek mniej więcej w wieku Marie.
Poza Bonceano w gronie nowych postaci mieli między innymi się znaleźć: uwielbiający wszelkiego rodzaju jedzenie pies bogacza, dwa koty wyraźnie mające złe zamiary co do Marie, posiadająca alergię na koty przyjaciółka właścicielki ArystoKOTratów, niezbyt kompetentny, pijący na służbie kapitan statku, jego pierwszy mat oraz zdecydowanie nie jestem złodziejem, ależ skąd!
Co się zaś tyczy animacji, Todowi Carterowi zależało bardzo, aby była 2D, jak w pierwszych ArystoKOTratach.. Uważał, że nie tylko postaci, nagle przerobione z 2D na 3D będą wyglądały dziwnie, sądził także, że taka zmiana doprowadzi również do utraty części czaru oryginału. Disney jednak, po relatywnym sukcesie Kurczaka Małego, naciskał na użycie animacji 3D.
Zamówiono więc projekty tego, jak postaci miałyby wyglądać w 3D. Część z nich wykonała Dee Farnsworth, część Joe Beckley. Wiemy, że zanim projekt anulowano powstały trójwymiarowe modele przynajmniej dwóch postaci: Marie i Tomasza O’Malley'a. Na zamówienie Disney'a wykonała je firma Keytoon Animation Studio SL. Modele rzeźbił Jaime Maestro, tekstury tworzył i nakładał David Cuevas, natomiast oświetleniem zajmował się Jonatan Catalán.
Co się zaś tyczy ich jakości, cóż... Sam Tomasz wygląda całkiem nieźle, chciaż coś takiego spodziewałabym się zobaczyć raczej w serialu telewizyjnym niż w pełnometrażowym filmie.
Co się zaś tyczy Marie... Jakby to powiedzieć możliwe delikatnie... CO JEST NIE TAK Z JEJ TWARZĄ?! JEJ MARTWE OCZY POŻERAJĄ MĄ DUSZĘ! ARGH!
Arystokotraci 2, podobnie jak wiele innych planowanych sequeli Disney'a zostali anulowani po kupieniu przez firmę Pixar'a. Ówczesny zarząd uznał, że lepszym wykorzystaniem funduszy będzie wpompowanie ich w Pixar niż kolejne, mające trafić prosto na DVD sequele. Tym bardziej, że sequel Arystokotratów, filmu z 1970 roku, od początku był czymś mało mainstreamowym, bez wielkich szans na oszałamiający komercyjny sukces.
Najlepsze jest jednak to, że nie była to nawet jedyna próba stworzenia kontynuacji ArystoKotratów. Przygotujcie się na następny odcinek Zaginionych kreskówek, a w nim ArystoKotraów: Serial Animowany.
To już wszystko na dziś, do następnego filmu, w każdy piątek o 17:00. I czasami w poniedziałki o godzinie 17:00 też.
Trwa ładowanie...