Start na Mistrzostwach Polski to była wisienka na torcie. Zapraszam do opowieści jak to wyglądało z mojej perspektywy i jaka była droga do tego sukcesu.
10000 metrów, 25 okrążeń, strach, brak startów, treningi, ciężkie treningi. Ten dystans Trener chciał, żebym biegał już rok temu. Wiedziałem, że będzie mnie to czekać, bo przecież podjąłem współpracę z Trenerem Draczyńskim, bo cel jest jeden. Maraton. Więc czym jest dyszka w porównaniu do maratonu.
Strach pojawił się na tydzień przed dyszką, dlaczego? Trening szedł zaskakująco dobrze, prędkości 3;00-2;55 na treningu nie sprawiają większego trudu, a pojawiła się obawa i lęk przed tym biegiem. Brak startów, ostatni raz dychę na ulicy biegałem w 2019 roku. No właśnie przecież wtedy byłem słabiej przygotowany! A na Atlantis Bieg Opolski pobiegłem 30:14, sam! To skąd strach? Skoro samemu ze słabszego treningu potrafiłem pobiegać drugi wynik w życiu. Trening 25x400 a ja biegam odcinki po 70-68 a ostatnie 4 po 66 sekund !!
Trzeba to sobie poukładać w głowie. JESTEŚ MOCNY !
Myślę, że tutaj dużo pomogła mi Martyna, bo przegadaliśmy kilka godzin o tym strachu, ambicjach, pewności siebie i uwierzeniu w siebie.
Mam też inny cel - jedziemy w 5 osób z klubu powalczyć drużynowo. Rok temu medal drużynowo dawał wynik, jeżeli dwóch pobiega po około 31;30 i ja pobiegam w życiówkę. Bartek Stajniak i Damian Dyduch już pobiegali w tym roku taki wynik na Maniackiej Dziesiątce w Poznaniu, więc trzeba robić swoje.
Dochodziła jeszcze jedna rzecz - ból rozcięgna. Od 26 marca do 8 kwietnia przebywałem w Szklarskiej Porębie na obozie. Górki, brak fizjoterapeuty i zaczęło się coś dziać z nogą. Ze Szklarskiej zjechałem do Martyny do Poznania, gdzie nie miałem fizjo. Z bolącą nogą, i wsparciem grupy Szymona Bytniewskiego, pobiegałem sprawdzian na 3000 m. BUM życiówka 8;17,3 ! Po tym prosto do Opola i co drugi dzień do fizjo żeby wyciągnął mnie na prostą. W dniu startu obudziłem się, schodzę z łóżka i po trzech krokach w głowie myśl, a co z noga ? przestała bolec ! To będzie mój dzień :)
Przed biegiem chwila rozmowy z Trenerem, kilka wskazówek, telefon od Martyny, żebym pamiętał, że jestem mocny i żebym walczył. Staję na linii startu, strzał i polecieliśmy.
Artur oderwał się od grupy, a ja patrzę kątem oka na tablice i lecimy drugie koło 1;13 trochę wolno (1;12,0 to wynik na 30;00 na 100000m). Wyszedłem na prowadzenie, żeby go dogonić, ale strasznie wiało, więc żeby się nie zajechać na samym początku proszę chłopaków o zmianę, ale żaden nie chce wyjść. Wiraż, więc przechodzę do bandy. Prosta, znowu wychodzę na drugi tor i słyszę jak rozmawiają między sobą "chyba Cię puszcza, żebyś poprowadził" i znowu nic. To zszedłem na drugi tor, zatrzymałem się i schowałem za pociągiem.
Sorki chłopaki, ale strasznie wiało. Zaczął się straszny interwał, na prostej do mety wiatr w plecy i chłopaki mi odjeżdzali, a na przeciwległej musiałem drobić, bo na nich wpadałem. W końcu Zalew szarpnął i pociąg się rozjechał, Nie wiem, nie pamiętam tego momentu, wiem tylko, że biegłem i miałem kryzys więc w głowie myśl "przecież tak samo cierpiałeś, a nawet gorzej na treningu w Szklarskiej jak biegałeś trójki, dawaj Szymon !" i nagle ból zniknął ! Ale jak ?!?! jak to się stało ?? W jednej sekundzie nie możesz, a nagle głowa odpuszcza i organizm biegnie dalej ! Nie wiem kiedy to było, ale zobaczyłem przed sobą Szymona Kulkę, że biegnie sam, już nie z Patrykiem Kozłowskim tylko sam i to był mój cel. Postarać się go dogonić. UDAŁO SIĘ ! Wtedy pojawił się moment zawahania, co zrobić ? Przyczaić się za jego plecami i lecieć czy biec swoim tempem. Przyczaję się, bo może będzie walka o medal, ale nie !! Nie interesuje mnie medal, ja przyjechałem zrobić jak najlepszy czas !! Czas, to jest to co mnie interesuje i ruszyłem, wyprzedziłem go i pobiegłem. Szymon ze swoim ogromnym doświadczeniem siadł mi na plecach i się trzymał. Dogonił nas jeszcze Olek Wiącek.
Tu też pojawił się kolejny kryzys i proszę chłopaków o zmianę, bo przecież wieje tak mocno, że zaczyna brakować sił. Oni niestety nie chcą podjąć współpracy, tak mnie to wkur....zyło , że postanowiłem przyśpieszyć. Dzień wcześniej oglądałem reklamę New Balance, w której to Henryk Szost mówi, że wskazówką jest to żeby zrobić rytma jak łapie Cię kryzys, więc ryzykujemy. 4 koła, 3 koła, myślę dobra 1200 do mety, dawaj Szymon, walczysz o wynik. 1000 do mety, dobra teraz albo nigdy. Masz cel, złamiesz to 30 minut. 800 do mety patrzę na zegar, a tam 27;20, Jest dobrze ! Dwa okrążenia utrzymaj po 1;10 i będzie 29:40 ! ZROBISZ TO !!! 800 do mety i druga myśl, dawaj teraz, zaryzykuj, rusz. 600 do mety "to już tylko 600 metrów !!" 500 do mety ! Dawaj finisz jak za czasów juniora na 1500 ! Dzwonek i ostatnie okrążenie ! (kątem oka 28;32) Trzeba przyspieszyć, medal jest blisko, ale Szymon Kulka też jet blisko ! Dawaj mocno ! Pracuj ! 200 do mety i zryw ! TERAZ ALBO NIGDY, lecisz mocno ! 150 m ! 100 ! 50 ! Spojrzę za plecy, bo nie słyszę oddechu Szymona ! JEST !!! NIE MA GO !!! Patrzę na zegar 29:30, 29:31 i wbiegam !!!
TAK, ZROBIŁEM TO !
Mam brązowy medal indywidualnie i mam rekord życiowy !!!
Drużynowo z AZS Politechnika Opolska sięgamy po brązowy medal !
fot. Kowalsky
Trwa ładowanie...