Link do PDF na dole strony
Dawno, dawno temu, gdy Świat był jeszcze młody, zielony od pozbawionych granic dzikich lasów, po których nie pozostał najmniejszy nawet ślad, bogowie spacerowali pośród rodzącego się życia. Jedną z nich była Malora, Pani Dziczy, Przedwieczna Matka Natury, a tam gdzie stopa jej zetknęła się z morką, żyzną glebą wyrastały nowe kwiaty i pnącza i krzewy o słodkich owocach, których nikt wcześniej ni potem nie widział.
I była Malora szczęśliwa, widząc swoje dzieci, rosnące w siłę, sięgające gałęziami wysoko w niebo i kryjące się w najgłębszych czeluściach podziemi, pływające w czarnej odchłani wód i szybujące wysoko w przestworzach. I widziała Malora, że wszystkim tym cudom przyjdzie kiedyś odejść by dać miejsce nowym stworzeniom małym i dużym. I radowało się serce Malory bo kochała ona swoje dzieci ponad wszystko i wiedziała ona, że każde z nich ma swoje miejsce i czas.
I tak mijały wieki i całe milenia, a świat zmieniał się dając życie to nowym i dziwniejszym istotom. Nadszedł czas elfów i nadeszła era ludzi, a Malora spacerowała niepostrzeżenie, pośród przedwiecznych lasów, patrząc na swoje dzieci, dając im jedzenie i odzienie, opał na zimne noce i dach nad głową.
I widziała Malora cel w swym działaniu i serce jej radowało się widząc harmonię w stworzonym przez siebie życiu.
Lecz z upływem lat ludzie stali się zachłanni i brali coraz to więcej i więcej, niszcząc tak ukochane przez Malorę lasy, zabijając jej dzieci, te szybujące w niebiosach, przemykające wśród traw, a nawet te pełzające głęboko w czeluściach ziemi i pływające w głębinach wód.
I zapłakała Malora nad losem swych dzieci, a łzy jej wypiła ziemia łaknąca słodkiego dotyku swej Matki. I zrozumiała Malora, w swej nieskończonej mądrości, że nadszedł czas, by odejść i pozostawić swe dzieci ich własnemu losowi. I spojrzała jeszcze raz na świat i zapragnęła pozostawić po sobie jeszcze jedno stworzenie, by móc patrzeć na swe dzieci po kres czasów. Dotknęłam więc Malora ziemi i swych stóp, a w miejscu tym zaczęło kiełkować drzewo.
I odeszła Malora, patrząc na świat oczami swojego Drzewa, radując się i płacząc nad losem swoich dzieci.
Lecz nie wszyscy bogowie opuścili jeszcze Świat, który znamy.
Pośród lasów spotkać można było niegdyś Sehanine Księżycowy Łuk, Panią Snów i Wieszczenia. Opiekunkę Podróżnych i Boginię Śmierci, która nocą stąpała bezszelestnie w blasku księżyca.
I napotkała Sehanine kiedyś na potężne Drzewo, o korze białej jak kości i liściach niebieskich niczym wody oceanu. Uśmiechnęła się Sehanine widząc, że Drzewo to zrodziło się z boskiej woli, smutku i nadziei. I poczuła, że Drzewo to ma swoje zadanie i rolę do spełnienia w nadchodzących, niespokojnych czasach. Dotknęła więc Sehanine białej niczym kość kory drzewa i tchnęła w nie cząstkę swej boskiej woli. I Drzewo zbudziło się z głębokiego, wiecznego snu, a w jego serca zrodziła się dusza i Dar Bogini Snów.
Rzekła wtedy Sehanine do Drzewa “Daję Tobie Dar widzenia tego co było, tego co jest i tego co ma jeszcze nastać. Malora dała Ci życia, lecz ode mnie otrzymujesz Duszę i Dar Śnienia.”
I Drzewo słysząc to zasnęło snem spokojnym i snem burzliwym,, by ujrzeć to, co było, to co jest i to co ma jeszcze nastać.
Link do pobrania z Dysku Google:
https://drive.google.com/file/d/1eYlwWdC4C1LMj2ybU81vPuLr2-Okglkj/view?usp=sharing
Trwa ładowanie...