Akcja jest jeszcze w powijakach, ale muszę się tym z Wami podzielić. Rozmawiałam wczoraj z jedną z "moich" uchodźczyń, panią Z., przepraszając, że tyle czekała na kontakt, ale sytuacja na granicy pochłania teraz większość mojego czasu. Pani Z. odpytała mnie starannie o sytuację, bo coś tam czytała, coś wie (w końcu sama jest uchodźczynią), ale chce wiedzieć więcej. A na koniec pyta: pani Natalio, a czy ja coś mogę dla tych ludzi zrobić? Umiem robić na drutach, może skarpetki dla nich wydziergam?
Łzy mi stanęły w oczach. Jak zawsze, kiedy widzę tych, co mają niewiele, dzielących się z tymi, co nie mają nic. I uknułyśmy z panią Z. plan na większą grupę uchodźczyń, które będą się spotykać z szydłami i drutami w ręku, żeby robić szaliki, czapki, skarpetki. A do tej grupy już chcą dołączyć znajome Polki. To będzie coś pięknego, obiecuję Wam!
Trwa ładowanie...