Marek Aureliusz mówi: "W sali gimnastycznej i paznokciem nas kto zadrapie i głową uderzy, a siniaka nabije. A przecież ani nie okazujemy niezadowolenia, ani nie obrażamy się, ani nie podejrzewamy go później, jakoby czyhał na nasze życie. Strzeżemy się wprawdzie przed nim, jednak nie jako przed wrogiem i bez ubocznego podejrzenia, ale spokojnie usuwamy się przed ciosami. Podobnie jakoś niech dzieje się i w innych stosunkach życia: przepuszczajmy wiele rzeczy mimo siebie u tych, z którymi - rzec można - razem się gimnastykujemy. Można bowiem - jak powiedziałem - usunąć się z drogi, a przecież nie podejrzewać ani nie nienawidzić."