Ostatni czas naszej nieobecności nie był rozłąką z Wami, a ciężką pracą naszej ekipy m.in... we Włoszech!
Pojechaliśmy z jednym z naszych głownych bohaterów - Łukaszem Szałkowskim - do Cervii, gdzie odbywał się IRONMAN Italy 70,3. Przywieźliśmy sporo fajnego materiału, do zapoznania z którym serdecznie zachęcamy!
Nie obyło się bez zawirowań, jak przystało na produkcję filmową, a najlepiej opowiedzą o tym sami członkowie ekipy, którzy walczyli na miejscu!
Wyjazd do Włoch od początku był nam nieco pod górkę. W zasadzie do ostatniej chwili nie mieliśmy potwierdzonych akredytacji co znacząco utrudniłoby realizacje zdjęć. Na nasze szczęście, 2 dni przed planowanym wyjazdem, udało się je uzyskać i mogliśmy ruszać w drogę. Po przyjeździe wszystko wydawało się iść zgodnie z planem. Pogoda dopisywała, nasz bohater - Łukasz Szałkowski - był zmotywowany do wyścigu i chętny do współpracy. Pierwsze dni przebiegły bardzo pomyślnie. Wszystko zaczęło się komplikować dzień przed startem... - opowiada jeden z naszych reżyserów, Janusz Osiński.
Zawodników obiegła informacja o przewidywanej na sobotę potężnej nawałnicy. Zapanował niemały chaos. W powietrzu czuć było napięcie. Do Cervi zjechało prawie 7tys. zawodników z całego świata. Mieli być podzieleni na dwa starty, sobotni i niedzielny. Czy zawody się odbędą, czy zostaną przełożone? Wizja tych wszystkich osób razem na trasie w samą niedzielę, wydawała się być niemożliwa. Wszyscy czekali z niecierpliwością jakie decyzje zapadną.
Dla nas to był bardzo trudny moment. Mieliśmy zaplanowany zarys fabularny, który nagle zaczął się komplikować. Pracując przy dokumentach sportowych zawsze trzeba być gotowym na spontaniczne zmiany, ale gdyby te zawody się nie odbyły, cały koncept naszego wyjazdu straciłby sens. Tak przynajmniej wtedy nam się wydawało.
Do końca piątkowego dnia ogłoszona została informacja że sobotnie zawody się nie odbędą, ale organizatorzy robią wszystko, żeby impreza mogła odbyć się w niedziele.
Nadszedł sobotni poranek. Z początku świeciło słońce i tylko wiatr wydawał się powoli wzmagać. Obserwowaliśmy co dzieje się na grupach internetowych związanych z eventem. Ludzie szydzili z decyzji organizatorów. Publikowali zdjęcia z plaży, że przecież żadnej nawałnicy nie ma, a zawody mogły się odbyć.
Jednak fala krytyki nie trwała długo. Nadeszła nawałnica. Wiatr był tak silny, że mieliśmy problem z otwarciem drzwi i wyjściem na zewnątrz. Na plaży parasole i leżaki fruwały jakby były ze styropianu. Potężne drzewa łamały się przewracając się na samochody i zabudowania. Kilka drzew spadło bezpośrednio na trasie przejazdu rowerowego. Zabraliśmy kamery i ruszyliśmy w ten żywioł. Scenariusz zaczęło pisać życie, musieliśmy więc to wykorzystać.
Do godzin popołudniowych mało kto wierzył, że niedzielny start ma szanse się odbyć. Miasteczko było zniszczone przez nawałnice. Ulice brudne od błota , wszędzie walały się połamane gałęzie. W końcu zapadły decyzje - start obu kategorii odbędzie się w niedziele.
Strefa miała być otwarta od godziny 20:00. W kolejkę do wejścia na strefę zaczęli schodzić się zawodnicy. Blisko 7tys. osób rozciągniętych w kolejce na kilka przecznic miasteczka, stało w niej do późnych godzin. Pomimo, że wszyscy byli zmęczeni całym zamieszaniem i całodniową niepewnością, nastał w końcu entuzjazm przed zawodami. Wróciliśmy do hotelu przygotować sprzęt przed zawodami.
Start planowany był na 6:30, więc po naładowaniu baterii i zabezpieczeniu materiałów z soboty, na sen zostało nam tylko półtorej godziny. Chociaż sen to chyba za dużo powiedziane, bo nawet wtedy myśleliśmy o tym jak najlepiej rozplanować nagrywanie. Poranek był ciężki, ale chęć zrobienia dobrego materiału zawsze nas nakręca i już po chwili biegaliśmy z kamerami.
Z uśmiechem na twarzach i przeświadczeniem, że na dyskach jest masa świetnego materiału, ekipa zdjęciowa spakowała się i wróciliśmy do Polski. Na dniach czeka nas faza montażu i planowanie kolejnych etapów produkcji.
Produkcja Woodpecker Motion Pictures na bieżąco będzie zdawać relacje z następnych wyjazdów.
Zapraszamy do zostawiania komentarzy i pisania wiadomości na priv.
Tymczasem!
Trwa ładowanie...