Nie ma już social mediów

Obrazek posta

#sorrynotsorry

Pracuję w kawiarni. To mój drugi dzień. Przyjmuję zamówienia, wypytuję „klientów” jak leci. Są nauczyciele, studenci pedagogiki, Ukrainki badające temat traumy wojennej, osoby młodsze i starsze. Dostaję na rękę dziewiętnaście złotych za godzinę. Koledzy z gastro powiedzieli mi, że to śmiesznie mało, ale szczerze mam to w dupie. Mogę rozmawiać z ludźmi do woli, stojąc siedem godzin na nogach, popijając kawę i ani razu nie spojrzeć w ekran.

– A jak ten nowy chłopak? – pytam.

– Ksawery? Dobrze. Ziomek ma 19 lat, a przez całą zmianę nie wyciągnął telefonu.

– Co?

– Postanowił, że rezygnuje z social mediów. Że go ogłupiają. Chłopak nie odczytuje już nawet smsów. Muszę dzwonić, by ustalić z nim grafik – dodaje ze śmiechem.

 

To pierwszy raz gdy słyszę o nastolatku, który pokazał fucka TikTokowi, Instagramowi i upadającemu Twitterowi. Trzeba „wykręcić” jego numer telefonu. Zaadresować połączenie bezpośrednio w jego kierunku, aby powiedział „słucham”, a tym samym: „masz moją uwagę”.

 

Nie umiem przypomnieć sobie momentu, gdy to się zaczęło. Gdy zostałam zalana w mediach społecznościowych reklamami i gównocontentem. Zobaczyliśmy, że Facebook jest kryminalistą, kupczącym naszymi prywatnymi danymi, gdy wybuchł skandal Facebook–Cambridge Analytica. Patrząc na kolejne działania Zuckerberga – metawersum, również nie wygląda to lepiej.  Facet, projektujący od 25 lat zachowania użytkowników w sieci, ciśnie na życie w wirtualu. Tylko, jak pisze Robert Fabricant, wirtual jest pusty. Głupia strzelanka da nam więcej funu, bo będziemy odczuwali przynajmniej sztuczne napięcie między polowaniem na innych graczy, a byciem upolowanym. Jednak strzelanka to nie medium społecznościowe. Czym w ogóle jest medium społecznościowe? Na to pytanie odpowiada Edward Ongweso, redaktor "Vice", zajmujący się tematami wokół Doliny Krzemowej:

„«media społecznościowe», czy «społecznościowe sieci» błędnie sugerują, że stworzyliśmy coś stałego wokół naszego społeczeństwa. Stworzyliśmy coś, co stanowi symulakrum relacji międzyludzkich, uwzględniające nasze prywatne potrzeby, zainteresowania i obawy przy dominującym wpływie korporacji. Może jest to pewnego rodzaju sieć komunikacyjna, ale nie prawdziwe media społecznościowe, ułatwiające nam ze sobą kontakt, bez wszytego parcia [korporacji] na zyski i budowę imperium”.

Gdy dołożymy do tej układanki Elona Muska, który z jakichś enigmatycznych (wcale nie) powodów kupuje Twittera, dodamy odurzającego TikToka i Instagrama, który próbuje nadgonić jego tempo, mamy wybitnie rzygliwą mieszankę. Substancję, która jedynie komplikuje nam kontakty z innymi, dostarcza fałszywej wiedzy, polaryzuje i trenuje w zakupoholizmie.

Wykop się z gówna, czyli Twin Peaks 

 

Kilkoro znajomych przerzuciło się na BeReal, któremu zależy, by social media prezentowały autentycznych ludzi, a nie ulepszone filtrami cyborgi. Inni chwalą Mastodona, alternatywę wobec Twittera, opartą na „otwartoźródłowej sieci społecznościowej”. Czy to wystarczy? Każda alternatywa póki nie jest popularna, wygląda spoko.

Gdy na BeRealu i Mastodonie zaroi się od milionów użytkowników, wejdą tam inwestorzy z wielkim hajsem? Prawdopodobnie. Czy posypią się głowy? Cóż, ten scenariusz powtarza się nieustannie. Nasza prywatna przestrzeń jest regularnie zawłaszczana przez bogaczy i ich korporacje w celach reklamowych i propagandowych.

Dlatego ten 19-letni szczyl Ksawery poszedł do pracy w kawiarni, a telefon zostawił w domu. 

 

Pisałam na podstawie:

Edward Ongweso Jr, Social Media Is Dead, „Motherboard”, November 8, 2022,

Robert Fabricant, Meta is having a midlife crisis, and Zuckerberg’s stale vision is to blame, "Fast Company", 11-13-22,

Bolesław Breczko, Mroczne otoczenie Elona Muska i nieoczywisty cel przejęcia Twittera, „Wyborcza.biz”, 13.11.202.

Za inspirację dziękuję @isagreatbook.

Pozdrawiamy!

 

socialmedia internet twitter facebook bereal mastodon

Zobacz również

Racjonalizm to bzdura, a myślenie to brud
Gypsy Rose Lee, królowa żartu i burleski | część 1
Żart, czyli rewers smutku. O Gypsy Rose Lee | część 2

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...