Przenieśmy się w czasie do ciemnego pokoju, którym stało się moje nastoletnie serce pewnego kwietniowego wieczoru. Wieczoru, podczas którego namacalnie po raz pierwszy spotkałam się z odejściem kogoś Najbliższego.
Nikt nie przygotowuje Nas na swoje odejście. Nikt nie uczy Nas pożegnań. Do tej pory sama nie wiem czy to lepiej, czy gorzej. Może wtedy cierpielibyśmy jeszcze bardziej, mając świadomość, że czas się kończy?
Słowa pisane wydawały się bardziej trwałe i mające znaczenie. To było dla mnie jak terapia. Znalazłam sposób, który pozwalał mi przekazać cały bagaż emocji.
Pisanie stworzyło we mnie piękną drogę, którą podążam do teraz.
Trwa ładowanie...