Powiedziałem sobie, że czwarta seria ASMR Art będzie nawiązywała do odcinków Czasu Po Deszczu. Będzie jej suflerem, a może takim starszym bratem, który znajdzie siły aby wyjaśnić nieco więcej niż znajdziemy w odcinku.
Choć odcinki technicznie pojawiać się mają tuż po każdym filmie z przygodami Rittswooda, to trudno nie napisać, że realizacja każdego z nich to bity tydzień pracy. A ta praca do łatwych nie należy. Dzisiaj wpis mniej optymistyczny, ale chciałem się z Wami podzielić przeszkodami, którym muszę codziennie stawiać czoła i które zapewne są (nie tylko moją) zmorą nagrywających filmy asmr.
Bazując na przykładzie filmów z serii Czas Po Deszczu i ASMR Art mogę bez większego zastanowienia powiedzieć, że aranżacja mieszkania do tych nagrań to prawdziwa walka z meblami. Tutaj (w Rzeszowie) gdzie nagrywam, mieszkanie to zarówno moje studio i dom. Brak miejsca aby kogoś zaprosić. Jest to wieczna plątanina kabli, przewodów, statywów i wszelkiej innej elektroniki. Jak pewnie pamiętacie z jednego z ostatnich liveów - rozbiłem jedną z lamp. Jak słoń w składzie porcelany, zawadziłem plecami i wszystko runęło. Zastanawiam się nad pewną zmianą dotyczącą warsztatu oraz samego miejsca nagrywania kolejnych odcinków. Myślę o dostosowaniu tego lokum, podzieleniu go na strefy do nagrań poszczególnych serii. Mieszkanie nie jest duże, ale do takich materiałów muszę je dość mocno aranżować i pewnie ten problem będę musiał jakoś rozwiązać.
Zakładam więc że kolejny film będzie musiał być już zrealizowany na osobnym stole, dla którego przygotowałem miejsce - co wymagało lekkiej przebudowy szafy w przedpokoju oraz usunięciu kilku mebli.
Od dawna myślałem o tym, aby wydzielić specjalny kącik na prace plastyczne. To umożliwiłoby ustawienie na stałe oświetlenia i mikrofonów, których przestawianie jest dość mocno uciążliwe. Generalnie w nagraniach zawsze dążę do pewnej optymalizacji czasu pracy.
Jeżeli tuż po przyjściu z (pracy) nie przygotuję sobie mojej "sceny" to wiem, że później już tego nie uda się zrobić. Ma na to wpływ wiele czynników (cisza nocna, czas potrzebny na przygotowania, wszelkie ustawienia dźwięku i światła i co chyba najważniejsze - zmęczenie).
To co jednak najbardziej demotywuje to późne godziny pracy przy filmach. Tuż po pracy staram się spać, minimum 2-3 godziny. Później pobudka, jakaś kawa - idealnie jeżeli mam szansę na coś słodkiego. To mnie od razu stawia na nogi, ale słodkie mocno ograniczyłem. Pozostaje więc wyłącznie - mała czarna. Jeżeli po 15 minutach jestem przytomny to wtedy szybki prysznic na reaktywację komórek mózgowych, scenariusz w dłoń i kręcimy. No właśnie również nie zawsze jest to możliwe.
Istnieją kolejne przeszkody, z którymi muszę się liczyć. W końcu godzina dwunasta... pierwsza nie zawsze oznacza dla sąsiedztwa ciszę nocną. Człowiek, choćby się porządnie przygotował - finalnie może okazać się, że nic z tego nie będzie. Stąd po jakimś X razie można się dość mocno zirytować. Najgorsze jest czekanie. A czekam dosłownie na wszystko. Czekam aż sąsiedzi skończą się kąpać, aż wesoła ekipa wyjdzie w końcu schodami na ostatnie piętro, aż nowi lokatorzy z mieszkania obok łaskawie zgaszą radio.
Możecie powiedzieć, że warto z nimi porozmawiać. Tak tak, jednak to specjalnie do nich nie dociera, tym bardziej, że ludzie nie lubią gdy się im na takie zachowanie zwraca uwagę.
Czekam więc kolejne 15 minut, czytam w tym czasie Wasze komentarze, przeglądam co pojawiło się na ulubionych kanałach i co jakiś czas ściągam słuchawki sprawdzając czy już pojawiły się warunki. Jeżeli jest ok, łyk wody i zaczynam. Jeżeli nic się nie zmienia - muszę iść spać. Sen jest mi potrzebny jak lekarstwo. Muszę spać. Muszę być gotowy rano do pracy.
Największy z problemów miałem zeszłej zimy. W bloku zainstalowano w piwnicy dodatkową pompę do obiegu ciepłej wody w kaloryferach. Problem w tym, że jej monotonne działanie doprowadzało do rezonowania całego budynku i zwyczajnie częstotliwość pojawiała się na każdym nagraniu. Pojawiała się, bo to czego nie słyszy normalne ucho - mikrofon wyłapuje.
Pojawiło się więc kolejne zadanie do rozwiązania. Szukałem sposoby na wycięcie tego pasma i częściowo się to udało, jednak nie zawsze z takim skutkiem jakim bym sobie życzył.
Na sam koniec aby poprawić nieco nastrój, napiszę, że nagrywanie to również pewna forma niechcianej rozrywki :) Od godziny 23... z minutami organizm (przynajmniej u mnie) zaczyna prawdziwy festiwal różnych interesujących dźwięków. Burczenie lub bulgotanie w brzuchu to już standard w nagraniach asmr. Każdy taki wyłapany dźwięk się wycina. Gorzej jeżeli np. wypowiada się dłuższą kwestię i takie burczenie pojawi się w środku dialogu. Wtedy trzeba powtarzać bo wyciąć się nie da. Stąd jeżeli coś takiego usłyszycie w moich słowach - to pamiętajcie, że to również część życia każdego twórcy ASMR.
Dobrej nocy! ;)
B.
Trwa ładowanie...