⛪ 🏃🏼♂️ Edward Augustyn: Wkoło Watykanu to najnowszy Tygodnikowy newsletter premium, w którym co dwa tygodnie nasz watykanista pisze specjalnie dla patronów Tygodnika w serwisie Patronite. Pierwsze wydanie ślemy do Patronów wszystkich progów.
„Starzenie się to przedsięwzięcie sportowe. Trzeba się do niego dobrze przygotować" – powiedział Luigi Accattoli, najsłynniejszy włoski watykanista, który skończył 80 lat i definitywnie zrezygnował z komentowania papieskiej aktywności, ostatniego wywiadu udzielając „Tygodnikowi Powszechnemu".
Nigdy w taki sposób nie myślałem o starości. Ale w obliczu coraz szybciej nadchodzącej sześćdziesiątki, bardzo mnie to zdanie poruszyło. Możliwe zresztą, że podobną myśl, choć nie tak lapidarnie ujętą, miałem w tyle głowy, gdy 12 lat temu zaczynałem przygodę z bieganiem. Na starość trzeba się zawczasu przygotować.
Zawsze, gdy jestem w Rzymie, biegam wkoło Watykanu. To moja ulubiona trasa, lepsza od bulwarów nad Tybrem czy ścieżek biegowych w Villa Doria Pamphili, największym i najlepiej przystosowanym do aktywności sportowej parku miejskim. Lubię ją przede wszystkim dlatego, że zwykle mieszkam w Borgo, przywatykańskiej dzielnicy, pełnej pokoi na krótkotrwały wynajem, więc poranny trening nie oddala mnie zbytnio ani od domu, ani od pracy. Ruszam spod Passetto, z prawej strony placu św. Piotra, biegnę wokół kolumnady w stronę Via Aurelia, potem rampą kolejową na Viale Vaticano, obiegającą watykańskie mury. Podoba mi się ten dystans – nie za duży, ale odczuwalny, niecałe 5 km, połowa zawsze pod górkę. Po półgodzinnym treningu, szybkim prysznicu i złapanym w drodze espresso punktualnie o 8 mogę stawić się w Sala Stampa.
Na trasie zawsze spotykam innych biegaczy, niektórych dobrze już znanych, choćby tych z drugiej strony muru. Cztery lata temu powstała tam drużyna biegowa – Athletica Vaticana – złożona z gwardzistów szwajcarskich, watykańskich urzędników, duchownych i świeckich, oraz ich rodzin. W rejestrze Włoskiej Federacji Lekkiej Atletyki widnieje 58 zawodników i 6 zawodniczek, którzy w zawodach biegowych startują z papieskim herbem na piersi. Niektórzy, jak Sara Carnicelli, córka urzędnika watykańskiego gubernatoratu, regularnie stają na podium.
Biegam wkoło Watykanu od niedawna, ale dużo dłużej się wkoło niego kręcę. Gdy przyjechałem pierwszy raz, 40 lat temu, z pielgrzymką krakowskiego duszpasterstwa akademickiego, na murach Borgo wisiały wciąż plakaty ze zdjęciem zaginionej rok wcześniej Emanueli Orlandi, 15-letniej córki urzędnika Prefektury Domu Papieskiego. Odkąd papieżem został Jan Paweł II, a w kurii pojawiło się pełno Polaków, bez trudu można było znaleźć sposób, by wejść za mur i zwiedzić choćby watykańskie ogrody. Pamiętam, że księża, których wtedy poznałem – niektórzy pracują tam do dziś – na temat Orlandi rozmawiać nie chcieli. Pewnie sami niewiele wiedzieli, w dodatku rozmowa o ciemnych sprawkach, które dzieją się za Spiżową Bramą, była nie do pomyślenia. Takiego problemu nie mieli mieszkańcy dzielnicy, dla których porwanie dziewczynki wciąż było najważniejszym wydarzeniem. Szewc przy Via Plauto, zszywając zerwany pasek w moim sandale („od papieskiego rodaka nie wezmę żadnych pieniędzy"), długo rozwodził się o mafijnych porachunkach w Watykanie, pozbywaniu się ofiar i świadków. Trudno było wtedy w to uwierzyć, zwłaszcza nam, Polakom.
Dziś Borgo jest zupełnie inne. Po Wielkim Jubileuszu (2000 r.) i pogrzebie Jana Pawła II (2005 r.) zniknęły niemal całkowicie małe, usługowe lokale i starzy mieszkańcy, w dużej części powiązani zawodowo lub rodzinnie z Watykanem. Teraz króluje tu gastronomia i krótkoterminowy wynajem.
Inne jest też nasze myślenie o Watykanie, gdy dobiega końca proces przeciwko grupie przestępczej, działającej w samym jego sercu – Sekretariacie Stanu. Dzięki determinacji Franciszka i zmianie prawa, jakiej dokonał, po raz pierwszy przed watykańskim sądem, w dodatku złożonym ze świeckich sędziów, stanął kardynał, i to nie byle jaki – trzecia najważniejsza osoba w państwie, po papieżu i sekretarzu stanu. Giovanni Angelo Becciu, oskarżony o finansowe malwersacje, kreatywną księgowość i nepotyzm, zasiadł na ławie oskarżonych wraz z dziewięcioma innymi osobami – współpracownikami i wspólnikami w podejrzanych transakcjach finansowych, które naraziły Watykan na milionowe straty (najgłośniejszą było zainwestowanie 200 mln dolarów w londyńską nieruchomość). Jest wśród nich także kobieta, agentka do zadań specjalnych kardynała, która watykańskimi pieniędzmi płaciła za luksusowe zakupy i egzotyczne wycieczki.
Franciszek, pozbawiając w 2020 r. kard. Becciu stanowiska i wszystkich kardynalskich przywilejów, poniekąd wydał już na niego wyrok. Trudno sobie wyobrazić, by decyzja sądu była inna i wystawiła na szwank papieski autorytet. W sobotę 16 grudnia po południu dowiemy się, czy Becciu i spółka trafią do więzienia. Zapewne trzeba będzie znaleźć na nie nowe miejsce – areszt żandarmerii w budynku penitencjarii apostolskiej nie jest przygotowany na przyjęcie takiej grupy skazańców.
Z pewnością nie będą to też koszary gwardii szwajcarskiej. Po pierwsze dlatego, że ta formacja pełni inną rolę (chroni papieża), w przeciwieństwie do żandarmerii. A po drugie – z powodu generalnego remontu, jaki budynek przejdzie w najbliższych latach. W ubiegłym tygodniu UNESCO zaaprobowało plan modernizacji watykańskich koszar, w których od XIX wieku niewiele się zmieniło: gwardziści śpią w zimnych, zawilgoconych i wieloosobowych salach. Po remoncie będą mieli do dyspozycji budynek większy, nowoczesny, ekologiczny, a w nim 78 pokoi pojedynczych, 20 podwójnych i 11 mieszkań małżeńskich. Remont pochłonie 45 mln franków szwajcarskich, w większości już zebranych przez specjalnie do tego celu powołaną szwajcarską fundację. Prace rozpoczną się w 2026 r., zaraz po zakończeniu kolejnego Wielkiego Jubileuszu. Jedno- i dwuosobowe pokoje mogłyby umożliwić też inną zmianę – przyjmowanie do gwardii szwajcarskiej kobiet. Że to wbrew tradycji? Cóż, skoro kobiety mogą pełnić ważne funkcje w watykańskich dykasteriach, dotąd zgodnie z tradycją powierzane biskupom i kardynałom, dlaczego nie mogłyby służyć w wojsku czy żandarmerii? Do tego nie trzeba święceń. Nawet w krajach o usankcjonowanej dyskryminacji płciowej panie służą w policji i armii. Komendant żandarmerii, któremu zadałem to pytanie, zgadza się z argumentacją, ale odsyła do „władz wyższych", czyli gubernatoratu. Stamtąd odpowiedzi na razie nie ma.
Dwa warunki postawiło UNESCO, zatwierdzając plany modernizacji szwajcarskich koszar: by zachowana została ich zabytkowa, wszystkim znana fasada od strony Via di Porta Angelica (ostatnia przed kolumnadą Berniniego na placu św. Piotra) oraz by podczas powiększania budynku nie zniszczyć przejścia do Passetto di Borgo – długiego na 800 m korytarza, który łączy Pałac Apostolski z Zamkiem św. Anioła. Była to, jak wiadomo, droga ewakuacyjna dla papieży, w razie konieczności szybkiego zniknięcia z Watykanu.
I tak wróciliśmy do punktu wyjścia. Passetto, od którego zaczynam obieganie Watykanu, to symbol upadającej i upokorzonej władzy świeckiej papieży. Ostatni raz skorzystał z niego Klemens VII, uciekając przed wojskami Karola V w 1527 r. Za każdym razem, gdy przebiegam pod jednym z łuków budowli, wyobrażam sobie tego papieża, słabego i wystraszonego, kto wie – może po raz pierwszy w życiu myślącego na serio o sądzie bożym, przed którym za chwilę przyjdzie mu stanąć. Może dlatego tuż po powrocie z wygnania Klemens zlecił Michałowi Aniołowi namalowanie słynnego fresku na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej.
„Wkoło Watykanu", nowy newsletter „Tygodnika Powszechnego", będzie od teraz trafiał do Państwa regularnie, dostarczając informacji najświeższych, choć nie zawsze tych najgłośniejszych, zasłyszanych po jednej i drugiej stronie muru. Serdecznie zapraszam.
Edward Augustyn
Dziękujemy Patronkom i Patronom za wsparcie.
Fot. Grażyna Makara
Trwa ładowanie...