Po co religie kontrolują jedzenie? [transkrypcja podcastu]

Obrazek posta

Opowiem wam o obrzydliwych rytuałach tantrycznych, zastanowimy się dlaczego zjadanie niektórych zwierząt jest zakazane w religiach i jak można za życia zamienić się w mumię…

 

Rozdział I - Podstawowe tabu

 

W wielu religiach możemy znaleźć żywieniowe ograniczenia, które opisują, czego konkretnie wierni nie mogą jeść. Część zasad jest niemal uniwersalnie akceptowana na całym globie w większości kultur i religii. Najpopularniejsze tabu dotyczą np. jedzenia odchodów, padliny i innych ludzi. Potrafimy je bardzo prosto wytłumaczyć - te zasady są najprawdopodobniej wtórnie tłumaczone przez religie a wynikają pierwotnie z cech naszego gatunku.

 

Z góry ostrzegam, w ciągu kilku minut najbliższych minut będę opowiadał o rzeczach, które dla osób o wrażliwym żołądku i dobrej wyobraźni, mogą być ciężkie do “przetrawienia”.

 

Ludzie nie jedzą odchodów swoich, czy innych zwierząt, bo to oczywiście potencjalne źródło groźnych zakażeń. Mamy w sobie zaprogramowaną potężną wewnętrzną odrazę do takich czynów. Wiemy z badań ich domów, że już nasi dalecy przodkowie uważali, żeby np. załatwiać się z dala od miejsca w którym jedli. Koprolity, czyli skamieniałe odchody, archeolodzy znajdowali w skupiskach w głębi jaskiń.

Religie zazwyczaj nie muszą tego podkreślać, choć znajdziemy tu i ówdzie przypomnienia o higienie. Np. Biblia w rozdziale 23 Księgi Powtórzonego Prawa mówi: “Będziesz miał miejsce poza obozem i tam poza obóz będziesz wychodził. Zaopatrzysz się w kołek, a gdy wyjdziesz na zewnątrz, wydrążysz nim dołek, a wracając przykryjesz to, czegoś się pozbył, gdyż Pan, Bóg twój, przechadza się po twoim obozie, aby chronić ciebie, a wrogów na łup twój wydać. Stąd obóz twój musi być święty. Pan nie może w nim ujrzeć nic odrażającego, aby się nie odwrócił od ciebie.”

 

Znamy jednak praktyki religijne - na przykład w obrębie tantry - które polegały właśnie na jedzeniu, czy choć dotykaniu językiem odchodów. Takie transgresywne rytuały pokazywały umiejętność praktykującego do przełamywania naturalnych barier odrazy, jak przekonuje np. Thomas B. Ellis w pracy “Disgusting Bodies, Disgusting Religion: The Biology of Tantra”. Co więcej, trafiłem tam na opis rytuału, który wymagał od praktyków tantry wręcz wyszukiwania do celów rytualnych odchodów z krwią osób chorych na dyzenterię - czerwonkę. W tantrze znajdziemy szereg innych rytuałów polegających na piciu innych ludzkich wydzielin np. krwi miesięcznej, spożywanej ze spermą, co tworzy mistyczną mieszankę, która według praktyków tantry jest zaczątkiem życia.

 

Inne powszechne tabu żywieniowe dotyczy jedzenia ludziny. Tutaj również możemy wyczytać ze starożytnych dowodów archeologicznych, że ludzie zazwyczaj pozbywali się ciał w całości z dala od domostw. 

 

Antropofagia jest wykluczana przez większość kultur i religii, choć tutaj wyjątków można znaleźć dużo więcej. Również w tej sferze religie mogą przekraczać naturalną powściągliwość ludzi do jedzenia członków swojego gatunku. 

 

Znamy przypadki jedzenia np. wrogów, co ma służyć ich upokorzeniu, czy przejęciu pozytywnych cech zabitego. Istniały też bardziej skomplikowane zasady pozwalające zjadać tylko konkretnych ludzi np. oskarżonych o czarownictwo. I tu również mogę podać za przykład transgresywne rytuały tantryczne. Znani są tantrycy, którzy przebywali w miejscach palenia zwłok, nacierali się popiołem czy właśnie jedli ludzkie mięso, albo pili z czaszek.

Niektóre religie zapewne w ten sposób tłumaczyły jedzenie ludzi w społecznościach, gdzie bardzo potrzebne do przetrwania białko zwierzęce jest trudno dostępne i nie ma roślinnych możliwości jego suplementacji. 

 

Skąd tabu antropofagii? Nie możemy być pewni, ale antropolodzy podejrzewają, że może tu grać rolę splot kilku rzeczy - naszego rozwiniętego zmysłu społecznego, który wypływa z genetycznego altruizmu dla członków plemienia, czy potencjalnych negatywnych skutków zdrowotnych. Znana jest np. choroba kuru, czyli zakażenie się prionami po zjedzeniu ludzi. 

 

Nota bene pewnie zwróciliście uwagę na to, że mówię o antropofagii a nie kanibalizmie. Słowo kanibalizm pochodzi bowiem od społeczności Kalinago, znanych inaczej jako Karibowie czy z hiszpańskiego Caribales. Tak, od nich pochodzi też nazwa Karaiby. Wśród kolonizatorów powstały opowieści, że Kalinago jedli ludzi, ale nie jest to dobrze potwierdzone. Ale czy dopuszczali się antropofagii czy nie, mówienie o tej niezbyt przyjemnie kojarzącej się czynności ich nazwą, nie jest według mnie w porządku.

 

Wracając do sedna - trzecim podstawowym tabu jedzeniowym które wymieniłem jest tabu jedzenia padliny. Tu również sprawa jest prosta - padlina może być szkodliwa dla naszego zdrowia a ludzkie żołądki nie są do jej jedzenia najlepiej dostosowane. Inne zwierzęta mają lepiej zbudowany przewód pokarmowy, bardziej kwasowe żołądki, czy wreszcie lepszy węch do szukania jak najświeższej padliny i ostrzegania przed chorobami.

 

Stąd zapewne po części tabu antropofagii - jeśli zabijanie się wzajemne jest niedopuszczalne, to jedyna możliwość skosztowania ludziny istniałaby przez spożycie osoby zmarłej naturalnie czy przez chorobę, albo wypadek, co w konsekwencji czyni z takiego mięsa padlinę.

 

W każdym razie na wszelki wypadek religie również przepisują zakaz jedzenia padliny np. Biblia w 14 rozdziale księgi powtórzonego prawa.

 

Rozdział II - ale nie świnię

 

Chrześcijaństwo jest raczej liberalne w swoim podejściu do jedzenia, ale wiele innych religii ma w swoich dogmatach zakaz jedzenia konkretnych zwierząt, roślin czy ich kombinacji.

 

Zarówno żydzi, jak i muzułmanie (oraz część chrześcijan np. w Etiopskim i Erytrejskim Kościele Ortodoksyjnym) nie jedzą świń. To zakaz pochodzący z Tory, która mówi w księdze kapłańskiej w rozdziale 11: “Będziecie jedli każde zwierzę czworonożne, które ma rozdzielone kopyta, to jest racice, i które przeżuwa.” Dalej wers podkreśla, że wieprz jest zakazany, “ponieważ ma rozdzielone kopyto, ale nie przeżuwa”, więc jest nieczysty. Zakaz ten jest jeszcze raz podany w księdze powtórzonego prawa w rozdziale 14: “Wieprz, który ma racicę rozdzieloną, lecz nie przeżuwa, jest nieczysty, mięsa jego jeść nie będziecie i padliny jego się nie dotkniecie.”. Muzułmanie prawdopodobnie przejęli to prawo od Żydów.

 

Ale skąd się ono wzięło? Znów - nie możemy być pewni, ale antropolodzy i religioznawcy mają kilka tropów.

 

Marvin Harris przekonuje, że musimy trzymać się najprostszych odpowiedzi. W swojej książce z 1974 pt. Krowy, świnie, wojny i czarownice: zagadki kultury (pierwsze polskie wydanie w 1985) mówi „…nauczono nas cenić skomplikowane, »uduchowione« wyjaśnienia zjawisk kulturowych bardziej niż prozaiczne, materialne. Twierdzę, że rozwiązanie każdej z zagadek analizowanych w niniejszej książce leży w lepszym zrozumieniu realnych warunków. Wykażę, iż nawet najbardziej dziwaczne z pozoru wierzenia i praktyki okazują się przy bliższym zbadaniu efektem całkiem zwyczajnych, banalnych, można by nawet rzec »wulgarnych« warunków, potrzeb i działań. Mówię o banalnym czy wulgarnym rozwiązaniu dlatego, że opiera się ono na twardym gruncie i składa się z takich czynników jak bebechy, seks, energia, wiatr, deszcz i inne namacalne, zwykłe zjawiska”. 

 

Jak więc dokładnie Harris rozszyfrowuje zagadkę tabu jedzenia świń? Twierdzi, że nie opłacało się ich hodować Żydom ze względów ekologiczno-ekonomicznych. Świnie lubią cień, jedzą leśne przysmaki takie jak grzyby, orzechy czy żołędzie, nie wyżywią się na trawie, potrzebują wreszcie wilgoci, bo same się nie pocą. Te wszystkie ograniczenia nie dotyczą owiec, kóz czy bydła.

 

Jest też teoria włośnicy. Włosień kręty czyli Trichinella spiralis to pasożytniczy nicień, który może rozwijać się w świniach. Teoria mówi, że szerokości geograficzne na których powstało tabu jedzenia wieprzowiny są po prostu naturalnie podatne na dogodny rozwój włosienia, który doskonale radzi sobie w wysokich temperaturach. Stąd zakaz to po prostu przestroga przed zachorowaniem.

 

A co z krowami? One są z kolei nie jedzone w Indiach - ale za to jak najbardziej się je hoduje. Tutaj wytłumaczenie może być inne. Marvin Harris uważa, że wszystko rozbija się o to, że byki były - i częściowo wciąż są - traktorem indyjskiego rolnictwa. I do tego takim, który jeszcze potrafi nawozić pola. Tabu jest więc po prostu ważną wskazówką dla producentów zboża - nie zjadajcie swoich narzędzi. Oprócz tego, krowie mleko jest też istotną częścią diety, szczególnie w regionach, gdzie nie je się w ogóle mięsa.

 

Mógłbym tak wymieniać długo, same zasady koszerności w judaizmie wymieniają bardzo dużo różnych zakazanych zwierząt, ich fragmentów, sposobów przygotowania i uboju czy połączeń składników. Żydowski Bóg np. nienawidzi krewetek, jak mówi prawo w 11 rozdziale księgi kapłańskiej: “Wszystkie istoty wodne, które nie mają płetw albo łusek, będą dla was obrzydliwością.”

 

Rozdział III - żywe mumie

 

Dużym fragmentem religijnych zakazów i nakazów dotyczących jedzenia jest poszczenie. Mówiłem o nim szerzej w dziesiątym odcinku podcastu pt. Jak religie wpływają na zdrowie.

 

Ale po co religie nakazują czasem pościć? Można by oczywiście starać się dowodzić, że chodzi o kontrolę wiernych, ich celowe upodlenie i trzymanie na krótkiej smyczy. Najczęściej jednak, tak jak dowodzi Harris, widzimy, że posty to element zracjonalizowanego i skodyfikowanego przez religię systemu społecznej kontroli zasobów, dzięki którym można zachować ekonomiczno-ekologiczną równowagę.

 

Dobrze opisuje to Gerardo Reichel-Dolmatoff w swojej pracy “Cosmology as Ecological Analysis: A View from the Rain Forest”. Dolmatoff opisał swoje badania religii społeczności Desanów, którzy żyją w puszczy amazońskiej Kolumbii.

 

Desanowie mają cały skomplikowany system powstrzymywania się od jedzenia w ogóle, jedzenia konkretnych produktów, czy kontroli urodzeń. Głównym regulatorem systemu są szamani Desanów. Kontaktują się z duchami czy samymi zwierzętami i tłumaczą ludziom na co polować a na co nie, kiedy można łowić dane ryby, a kiedy nie itd. Ich wiedza w dużej mierze opiera się informacjach przekazywanych z pokolenia na pokolenie, które biorą pod uwagę cykl przyrody. Do tego istnieją bardzo szczegółowe zasady codziennego życia jak np. ta, że mężczyzna, którego żona spodziewa się dziecka nie może jeść mięsa tapira, pekari czy małpiego. Egzystencja Desanów upstrzona jest takimi zakazami, przez co w zasadzie ciężko komuś nie trafić na takie ograniczające jedzenie zasady.

 

Kosmologia Desanów mówi, że oni, rośliny i zwierzęta zostali stworzeni w konkretnym ograniczonym miejscu, w konkretnych ograniczonych liczbach. Stąd zasoby Desanów są ograniczone. Wierzą, że każda roślina, czy zwierzę ma energię, którą spożywając wchłaniają w siebie, ale tym samym zabierają ją z puli świata. Równowaga jest dla nich kluczowa. 

 

Dlaczego? Żyjąc otoczeni przez inne społeczności, mają ograniczony teren do rozwoju. Gdyby zwiększyła się ich populacja, potrzebowaliby więcej jedzenia i zaburzyli ekosystem. Gdyby wyłowili zbyt dużo ryb, mogłyby się nie odrodzić w kolejnym sezonie. Gdyby zjedli zbyt dużo ptaków, to ptaki mogłyby nie zdołać pozbyć się uporczywych insektów itd. Mądrość religii Desanów, choć w wielu kwestiach nie opiera się zawsze na pewnych i obserwowalnych danych, można by przełożyć na cały świat…

 

Nie twierdzę oczywiście, że w religiach znajdziemy jedynie praktyczne, przydatne i sensowne zasady. Bynajmniej. Rytuały czy prawa dotyczące jedzenia choć czasem mogą mieć korzenie w racjonalności, potrafią ewoluować w oderwaniu od pierwotnego impulsu lub wręcz odwrotnie - utrwalać szkodliwe działania mimo zmian w środowisku. Przykładowo zakaz jedzenia wieprzowiny, choć mógł mieć sens na Bliskim Wschodzie, dla np. polskich Żydów czy muzułmanów jest jedynie uciążliwie ograniczającym artefaktem.

 

Jednym z najbardziej wyraźnych przykładów wypaczenia zasad poszczenia jest sokushinbutsu (jap. 即身仏). To drastyczna praktyka religijna w obrębie japońskiego buddyzmu, która polegała na mumifikowaniu się żywcem.

 

Choć w buddyzmie zazwyczaj wyznawcy kierują się wyznaczoną przez Buddę drogą środka - która nakazuje unikać skrajności, zarówno rozwiązłości jak i ascetyzmu, niektóre nurty pod wpływem tradycji tantrycznych wytworzyły różnorakie systemy umartwiania się. W połączeniu z czcią oddawaną ciałom ascetów i szeregiem innych praktyk doprowadziły do powstania sokushinbutsu.

 

Mnich, który postanawiał zostać mumią, nie był preparowany po śmierci, ani nie wpływała na stan jego ciała pogoda czy warunki przechowywania. Cała procedura polegała na pełnym wyrzeczeń przygotowaniu mnicha do tego, żeby po śmierci ciało samo się mumifikowało. 

 

Jak do tego doprowadzano? Mnich przez tysiąc dni, czy często dłużej, żywił się jedynie produktami pochodzącymi z drzew - igłami, pączkami, orzechami, korzeniami. Do tego popijali trującą herbatę. Oprócz umartwiania się, doprowadzało to do powolnego wyniszczenia ciała, pozbywania się tłuszczu, wody i masy mięśniowej oraz naturalnej flory bakteryjnej człowieka. Ciało po śmierci musiało mieć jak najmniej możliwości gnicia.

Na koniec mnisi siadali w zamkniętych kryptach, z rurką na powietrze, gdzie medytowali bez jedzenia do końca swoich dni okazjonalnie dzwoniąc w dzwoneczek. Gdy przestawali dzwonić, wyjmowano rurkę i zamykano szczelnie grób, który otwierano po tysiącu dniach. Jeśli ciało zachowało w dobrym stanie, mnich był wyjmowany i czczony.

 

Po co to? Wierzono, że praktyka sokushinbutsu nie doprowadza do śmierci a osiągnięcia samadhi - pełnego zanurzenia w medytację w oczekiwaniu na przyjście kolejnego buddy Maitreji. Nowych sokushinbutsu już nie ma - praktyka została zakazana w XIX wieku. Ale dawnymi mumiami wciąż opiekują się mnisi, którzy np. zmieniają im szaty co jakiś czas. Stare tnie się na kawałki i sprzedaje jako amulety po tysiąc jenów za sztukę. Podobno działają cuda.

 

Ten odcinek podcastu to część TYGODNIA SEKT na kanale i fanpejdżu Lekcjareligii.pl. TYDZIEŃ SEKT sponsoruje Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, dystrybutor filmu “Club Zero”, który można już zobaczyć w polskich kinach. “Club Zero” opowiada historię dzieci z prywatnej szkoły, których życie zmieniają lekcje “uważnego odżywiania”...

transkrypcja podcast

Zobacz również

Ateiści nie są lepsi od wierzących [transkrypcja podcastu]
Przedpremierowo: TAJEMNICA SPOWIEDZI - klucz do władzy Kościoła
Przedpremierowo: Bóg jest niemoralny, czyli niewolnictwo w Biblii

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...