Ja Go wezmę!

Obrazek posta

W ostatnich dwóch miesiącach do Domu Świętego Łazarza trafił Przemek i Tadeusz. Obaj po interwencji na ulicy do której wezwała nas Asia. Obaj zazwyczaj żebrali pod poznańską farą. I za każdym razem kiedy tam pojechałem widząc, człowieka upodlonego, śmierdzącego, zalęknionego, pełnego obaw i traum, w mojej głowie najpierw pojawiła się myśl: oni nie dadzą rady! I tak wrócą na ulicę! Dzisiaj jest mi wstyd. Tak. Oczywiście zrobiłem co do mnie należało. Dzisiaj wiem, że, gdy ktoś zadzwoni do mnie i powie: u nas jest taki bezdomny, śmierdzi, to pijak i menel, odpowiem takiej osobie: Ja Go wezmę!

PRZEMEK

To było 17 kwietnia 2024 roku. Zadzwoniła do nas przyjaciółka Asia. Prosiła o pomoc dla osoby bezdomnej, którą często spotyka. Pojechałem na miejsce zdarzenia. Przemek siedział u drzwi poznańskiej Fary. Był pod wpływem alkoholu. Przy Nim czuwał p. Andrzej który też Go często spotyka i p. Bartek, który nie mógł przejść obojętnie obok potrzebującego.

Po rozeznaniu się w sytuacji zadzwoniliśmy na 112. Przyjechał radiowóz. I to w kilka minut! Funkcjonariusze okazali wiele zrozumienia. Bardzo profesjonalnie i troskliwie zajęli się Przemkiem. Została wezwana karetka. Sanitariusze po rozpoznaniu sytuacji zabrali Przemka do szpitala. Ruszyliśmy za karetką.

Trafił na SOR. Okazało się, że Przemek ma 3,8 promila! Może do jutra wytrzeźwieje. Gdy będzie wyzerowany z SORu trafi na psychiatryczną izbę przyjęć. Tam lekarz dyżurny podejmie decyzję co dalej. Oby Przemka zakwalifikowali na oddział detoksykacyjny lub psychiczny (miał myśli samobójcze). Dziękujemy Paniom z SORu za troskę i wsparcie. Przemek trafił na oddział detoksykacyjny. Potem na oddział leczenia uzależnień. I po 8 tygodniowym leczeniu został zakwaterowany w Domu Świętego Łazarza.

Dzisiaj Przemek pracuje, spłaca swoje długi, partycypuje w kosztach utrzymania Domu, dorabia sobie po godzinach porządkując plac budowy. To co mnie nieustannie w Nim zaskakuje to wdzięczność. I miłość płynąca z Jego serca. Okazało się, że Przemek przeżył prawie 20 lat na ulicy. To cud, że dzisiaj żyje!

TADEUSZ

Dokładnie 26 sierpnia 2024 roku zadzwoniła ponownie Joanna. Kolejny raz na Jej drodze stanął bezdomny człowiek. I tym razem nie mogła przejść obojętnie. Zadzwoniła, przyjechaliśmy (ja z Michałem). Niestety Pan Tadeusz był pod wpływem alkoholu i bardzo brzydko pachniał. Pewnie dlatego wielu przechodziło obok, nie zwracając na Niego uwagi. Nie wzywaliśmy karetki, bo nie było zagrożenia życia (miał 1,6 promila). I znów mimo wcześniejszej historii z Przemkiem na myśl przyszło: ten człowiek nie da rady. Nie jest w stanie się wyzerować i pójść na terapię, a co dopiero do pracy. Ale musiałem zrobić swoje. Bo każdy powinien mieć szansę. Proszę o wybaczenie mojej niewiary.

Umówiliśmy się z p. Tadeuszem, że za 4 godziny przyjedziemy po Niego. Jeśli naprawdę chce przyjąć naszą pomoc to nie będzie już pił. I tak się stało. Gdy przyjechaliśmy miał już tylko 0,6 promila. Przez ten czas nie pił alkoholu, dużo chodził i jak sam przyznał wypił wiadro wody. Pokazał, że chce przyjąć naszą pomoc.

Zabraliśmy Pana Tadeusza, aby mógł przenocować u nas, na dostawce. Po drodze stanąłem przy Domu nr 1 tam, gdzie mieszka Przemek. Wiedziałem, że się znają. Przemek, gdy zobaczył Tadeusza w takim stanie przywitał się serdecznie, przytulił go i powiedział: skoro ja dałem radę, Ty też dasz!

Następnego dnia po śniadaniu Michał pojechał z p. Tadeuszem do łaźni prowadzonej przez Caritas Poznań. Ogromnie cenimy współpracę z Grzegorzem Galbierczykiem, kierownikiem ogrzewalni i łaźni oraz Jego Zespołem. Po zabiegach higienicznych p. Tadeusz trafił już do naszego Domu. Ma swoje łóżko, swój kąt. Ale to początek.

Aktualnie Tadeusz czeka na terapię. Jest trzeźwy, zmotywowany. I znów: ogromna wdzięczność wypływająca z Jego oczu i serca. Mogę powiedzieć, że ogromnie mi wstyd, że nie uwierzyłem i zamiast dać nadzieję i radość, że człowiek zaginął, a odnalazł się, że był umarły, a znów ożył, zachowałem się wręcz odwrotnie wypełniając obowiązki bez miłości.

To moja spowiedź.

Postanawiam poprawę. Jeśli masz u siebie na podwórku, ulicy, koło swojego domu kogoś kto śmierdzi, jest menelem i pijakiem zadzwoń do mnie proszę! Ja Go wezmę! Umyję, ubiorę, opatrzę i nakarmię. A potem pójdę z Nim w drogę. Proszę zadzwoń: Ja Go wezmę!

I Ty również możesz Go wziąć! TAK! Pomóż nam utrzymać nasze Domy. To dzięki Tobie będziemy mogli dalej nieść dobro Najuboższym. Nasze Domy nie kwalifikują się do żadnej dotacji. Musimy je utrzymać z darowizn i partycypacji naszych podopiecznych. Proszę wesprzyj nasze działania.

Maciej Białka

Prezes Fundacji Dobro się Niesie

maciej@dobrosieniesie.pl

tel. 508 633 850

#KolejneUratowaneŻycie

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...