Pomiędzy projektami. News na końcu posta.

Obrazek posta

Cześć, czy już jesień dała Wam się we znaki? Czy tak jak ja, czekaliście na nią z utęsknieniem? Budzę się każdego dnia i gdy tylko uda mi się dostrzec promienie słońca i kolejny odcień pomarańczy na liściach drzew, zbieram się szybko i lecę z moim psem na dłuższy spacer. 

Mam dziś ochotę popisać. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie.

Staram się aby w moim życiu pojawiał się zdrowy balans, między zmartwieniami, a małymi i większymi sukcesami. Te poranne spacery z psem to mój plaster na całe zło. Mam to szczęście mieszkać w miejscu blisko parku, a gdy pracuję- wystarczy, że spojrzę przez okno i już widzę drzewa. Cieszy mnie obecność natury, to, że w mieście czuję się jak na małej wsi. Swoją drogą moje osiedle trochę taką wieś przypomina. Mam miłych sąsiadów, którzy poza " dzień dobry" i "do widzenia" chętnie dzielą się swoimi spostrzeżeniami. Codziennie mam okazję usłyszeć kilka historii, zaczynając od tego, gdzie można kupić wiejskie jajka, szybko przechodzi się do rozmów o życiu, o przeszłości, o dzieciach. Potem widzi się jednego nielubianego sąsiada i słyszy się, "że stary dziad", a później znów rozmowa przeskakuje na Bruno z 9 piętra, który musi popracować nad chwytem, bo niepełnosprawność coraz bardziej ogranicza jego ruch. Każdy coś nosi.

Noszę i ja. Od pewnego czasu jestem gdzieś pomiędzy. Pomiędzy pracą a sytuacją z chorym tatą. Staram się balansować i tworzyć przestrzeń na ludzi. I tak trafiłam na dwie historie. I tutaj pozwolę sobie na krótką dygresję - historie, które do mnie trafiają mają niezłe wyczucie czasu. 

Dwie tak różne historie, a jednak potrafiły znaleźć wspólny punkt - mnie. Pierwsza historia pewnej młodej dziewczyny, studentki, córki i siostry, opowiada o jej bliskiej relacji z rodziną. O tym, że dzięki nim potrafi sięgać gwiazd. Rzadko się słyszy o rodzicach tak mocno wspierających swoje dzieci. A co jest hitem, bo to jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, Natalia (klientka) poprosiła mnie o spotkanie osobiste, i .. przyprowadziła na nie swoją mamę. Tak. Okazało się, że obecność mamy była brakującym elementem układanki. Historia tej rodzinnej bliskości nie byłaby kompletna gdyby nie dosłowny wpływ rodzica. Dawno nie doświadczyłam tak miłej i ciepłej rozmowy. I powiem Wam, że trochę "serce rośnie" na myśl, że takie rodziny wciąż istnieją. A nie tylko rozwody i ludzie, którzy w życiu dorosłym łatają traumy z dzieciństwa (też jestem w tej grupie).

Druga historia jest znacznie trudniejsza. Zostałam poproszona o zrobienie ilustracji dla dziecka, którego tata zginął w wypadku samochodowym 3 tygodnie temu. Ilustracja powinna opowiadać o tacie, o tym, czym kierował się w życiu, o jego miłości do natury, do świadomego przeżywania. Zadaniem tej ilustracji jest przypominanie dziecku o miłości ojca, o tym, że choć nie ma go blisko, to jego energia, miłość i wsparcie zawsze będą obecne. Czytałam słowa osób bliskich, różnych historii, w których Ryan pomagał ludziom, wspierał, otaczał zrozumieniem, i czułam, że ten jakże obcy mi człowiek dotknął również mnie. 

Rysowanie tych dwóch historii w czasie, w którym mierzę się z wizją, że zaraz może zabraknąć mojego taty, jest czymś bardzo wyjątkowym i trudnym. Czuję się jakby moje lęki stanęły przed znakiem stopu. Jakbym tu i teraz musiała zatrzymać strach. Każda ważna chwila minie szybciej niż mi się wydaje. Dlatego teraz powinnam skupić się na tym, aby mój czas z tatą był szczególny, wyjątkowy. Myślę o historiach klientów, ale też odnajduję w nich siebie. Moja relacja z tatą była burzliwa przez większość mojego życia. Ale kilka lat temu wspólnie postanowiliśmy nad nią popracować i doszliśmy do miejsca, w którym każde z nas poznało swoją rolę. Stanęliśmy naprzeciwko siebie i spojrzeliśmy na siebie jak na zwyczajnych ludzi, którzy tak jak wszyscy popełniają błędy, ale też tak jak niewielu- potrafiliśmy wyciągnąć z tych błędów lekcje.

Kocham moją pracę. To, że mam możliwość spojrzenia na życie szerzej, że zmusza mnie do bycia otwartą na różne scenariusze wydarzeń. Każdy pisze inna historię, i piękne jest to, że możemy zapisywać imiona ważnych ludzi na kartach swojego życia.

Dziękuję, że wciąż jesteście ze mną drodzy Patroni. Dzięki Wam udało mi się dopiąć produkcję ilustracji, która już teraz jest dostępna w sprzedaży (wystarczy wejść na moją stronę Jaczi.art i napisać mail'a). 

Ahh jeszcze jedno- już niedługo będzie można mnie usłyszeć w pewnym radiu, ale o tym w następnym poście! :)

Miłego jesiennego dnia.

Wasza Jaczi.

ilustracjapersonalna sztukazserca relacjeasztuka sztukaktoraleczy jaczi historiezmienionewsztuke

Zobacz również

Krok za krokiem
balans
Nigdy nie można być gotowym na utratę ukochanej osoby. Czy sztuka może pomóc nam poradzić ...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...