Morze możliwości i niespełnione obietnice.
Kończy się styczeń. Już prawie minął pierwszy miesiąc nowego, 2025 roku. I…? I co? Kto miał tryliard postanowień? Łapki w górę! A kto większość z nich już porzucił? Ano właśnie. Czy nowy rok kalendarzowy, który sprzyja postanowieniom, by coś zmienić w swoim życiu – oczywiście zawsze na lepsze – jest jedyną do tego okazją? Czy fakt, iż nie zawsze nam to wychodzi a połowa, a nawet więcej postanowień, umiera śmiercią naturalną tuż przed końcem stycznia jest powodem, by z nich zrezygnować? By wrócić do swojej strefy komfortu „sprzed” postanowień. By tkwić w punkcie wyjścia, a co za tym idzie w miejscu? Czyli – jak ktoś mądry powiedział – de facto się cofać? A może niech to nie nowy rok, nie data w kalendarzu, nowy tydzień, miesiąc, pora roku decydują o tym, czy chcemy się zmienić? A może niech to będzie dziś? Albo jutro rano? Jak napisano w pewnej cudownej książce, którą uwielbiam od dzieciństwa: "jutro jest zawsze wolne od błędów” – jaka to książka? Kto pamięta? Najważniejsze dla mnie w postanowieniach, aby coś zmienić w sobie, w swoim życiu i dookoła mnie, jest wytrwałość i konsekwencja. I tego Wam życzę, kochani! Crevan
Trwa ładowanie...