Historia

Obrazek posta

🛑 Polska wykreśliła 7 krajów z listy chronionych, co otwiera drogę do ich deportacji.

13 czerwca Straż Graniczna usunęła z listy:
✖️ Afganistan
✖️ Syrię
✖️ Jemen
✖️ Erytreę
✖️ Etiopię
✖️ Somalię
✖️ Wenezuelę

To kraje ogarnięte wojną, represjami i katastrofami humanitarnymi. Mimo to Polska może teraz formalnie przeprowadzać deportacje ich obywateli.

❗ Sudan również został uznany za kraj bezpieczny, mimo trwającego tam konfliktu i kryzysu humanitarnego.Przeczytajcie świadectwo mieszkańca Darfuru (Sudan), którego spotkaliśmy niedawno w lesie przy granicy z Bialorusią:  

,, Nazywam się Ezeldin.
Urodziłem się pośród dymu i wychowałem przy echach strzelaniny.
Nigdy nie poznałem smaku dzieciństwa.
Nigdy nie usłyszałem czystego, beztroskiego śmiechu, ani nie zagrałem w ani jedną grę bez odgłosu karabinu, który by jej nie zepsuł.
Pochodzę z plemienia Bargu – klanu Sulhayyab. Urodziłem się we wsi na obrzeżach stanu Geneina w Darfurze Zachodnim – miejscu, w którym ludzie nie rodzą się, ale są wrzucani w ogień.
Było nas jedenaścioro rodzeństwa – sześciu braci i pięć sióstr. Byłem najmłodszy, ale to ja dźwigałem na plecach cały ich ból.
Od pierwszej chwili mojego życia wojna otaczała mnie, oddychała wokół mnie i pochłaniała wszystko, co piękne.
W naszej wsi nie było sezonów żniw – tylko sezony zabijania, kradzieży, porwań i przymusowego werbowania do wojska.
Wychodziliśmy po wodę i wracaliśmy tęskniąc za bratem, krową lub naszą godnością.
Nawet drewno na opał — jego cena stała się naszym życiem.
Widziałem ludzi zabijanych tylko za przynależność do pewnego plemienia.
Słyszałem matki krzyczące, gdy własnymi rękami grzebały swoich synów.
Przeżyłem każdą formę horroru i nie raz uniknąłem śmierci — ale śmierć pozostawiła we mnie nieuleczalne blizny:
bicie w plecy, rany na głowie i pamięć tak ciężką, że nie chce się zagoić.
Nasze bydło zostało splądrowane, nasze domy zniszczone, więc uciekliśmy do stanu Sennar.
Ale życie tam nie było o wiele milsze.
Zacząłem szkołę, podczas, gdy mój brat powoli umierał na niewydolność nerek.
Nosiliśmy w sobie ból i każdego dnia chodziliśmy z nim do szkoły, która nie wiedziała nic o edukacji — tylko czekaliśmy.
Żyliśmy prawie bez niczego — bez jedzenia, bez leków, bez pieniędzy.
Mój ojciec próbował, moja matka płakała w milczeniu.
Potem w 2017 roku nadeszło moje pierwsze zwycięstwo: zdałem sudańskie egzaminy maturalne.
Przeprowadziliśmy się do Chartumu — do Haj Yousif — miejsca, które nie różniło się tak bardzo od śmierci, przed którą uciekliśmy, ale miałem marzenie.
Uwielbiałem się uczyć. Studiowałem, opierałem się.
Dołączyłem do Sudańskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii, studiowałem inżynierię naftową i ukończyłem studia 13 września 2021 r.
W tym czasie pracowałem:
W hotelu jako sprzątacz,
Następnie jako szef kuchni,
Następnie w firmie telekomunikacyjnej.
Uczyłem też w szkole średniej, ponieważ widziałem w uczniach to, kim kiedyś byłem — zagubionym w ciemnościach Darfuru.
Ale pokój trwał krótko.
15 kwietnia 2023 r. o 9:45 rano wojna wybuchła ponownie — tym razem w sercu Chartumu.
Byłem w pracy. Rozległ się grzmot eksplozji, nad naszymi głowami rozbiło się szkło, a ziemia zatrzęsła się, jakby nadszedł Dzień Sądu.
Kule padały ze wszystkich stron. Siły Szybkiego Wsparcia (RSF) szturmowały budynek. Zebrali nas, użyli jako żywych tarcz.
RPG, naloty, samoloty MiG nad nami — a my, poszcząc, krwawiliśmy bez lekarstw, prądu, wody. To był święty miesiąc Ramadan.
Czwartego dnia zostaliśmy zmuszeni do wyjścia, wciąż krwawiąc.
Wyszedłem w nocy — ranny w głowę i nogę — a moja koszula była moim jedynym bandażem.
Moja przyjaciółka Fatima i mój przyjaciel Rami wspierali mnie, gdy potykałem się między życiem a śmiercią.
Ledwo dotarliśmy do Ulicy 61, gdzie straciłem przytomność.
Obudziłem się w domu, moje rany zostały opatrzone — ale moja dusza została rozbita.
Wszystko, o czym mogłem myśleć:
Czy moja matka jeszcze żyje?
Czy mojemu bratu udało się przejść dializę?
Czy nasz dom jeszcze stoi?
Poszedłem z moim przyjacielem szukać naszego domu. Zamiast uścisku znaleźliśmy przerażenie.
Zatrzymał nas uzbrojony samochód. Zamaskowani mężczyźni bili nas, aż ziemia nasiąkła naszą krwią.
Porzucili nas w pobliżu mostu Soba, zostawili na pewną śmierć.
Ale nie umarliśmy.
Wróciliśmy, idąc godzinami w słońcu, trzymając się tylko dlatego, że nie mogliśmy znieść upadku w samotności.
Dotarłem do domu. Była tam moja matka.
Kiedy mnie zobaczyła, zemdlała na widok moich przesiąkniętych krwią ubrań.
Kilka dni później nasz dom został napadnięty.
Pobili mojego ojca, ukradli wszystko.
Mój brat i matka zostali ranni.
Uciekliśmy do Al-Gedaref, gdzie mój ojciec zachorował, a coś we mnie całkowicie pękło.
Wtedy mój ojciec powiedział do mnie:
„Podróżuj. Nie myśl o nas. Po prostu odnieś sukces, żebyś pewnego dnia mógł nas ze sobą zabrać”.
Sprzedali wszystko, co mieli — nawet złoto mojej matki — i pojechałem do Rosji.
Tam wkroczyłem do świata, który mnie nie znał, nie rozumiał i nie chciał mnie. Spotkałem się z rasizmem. Mój dywanik modlitewny wyrzucono do śmieci... i nie tylko.
Więc postanowiłem uciec.
28 kwietnia 2025 r. przekroczyłem granicę z Białorusią, a następnie z Łotwą.
Złapali mnie, pobili, porazili prądem, wrzucili do lasu i rozbili mi telefon.
Jadłem trawę, piłem z kałuż.
Widziałem, jak moi przyjaciele znikają jeden po drugim.
Wróciłem... a potem spróbowałem ponownie przez Polskę.
Zostałem pobity, spryskano mi twarz gazem łzawiącym, ciągnięto mnie, aż nie czułem już swojego ciała.
Ale się nie poddałem.
W czerwcu w końcu wjechałem do Polski.
Organizacja humanitarna — POPH — mnie uratowała.
Nakarmili mnie, dali mi wodę i zwrócili mi część mojego utraconego człowieczeństwa.
I tak oto jestem.
Ocalały ze śmierci, więzień pamięci, ale nadal wierzę w dobroć.

Jestem Ezedlin

Syn Darfuru, dziecko wojny.

Ale nadal wierzę w edukację, w miłość i  pomaganie innym."

📢 Deportacja to nie procedura administracyjna — to często wyrok śmierci.

 ⬇️ Możecie nas wspierać! 
Nest bank  51253000082012108090120001

Zobacz również

Ludzie wciąż są w lesie
Wsparcie
Granica śmierci

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...