Ściana podmyta, ludzie muszą się wynieść z kamienicy przy deptaku
Ten artykuł Patroni czytają jako pierwsi.
– Bez komentarza, bez komentarza – powtarza jeden z kilku współwłaścicieli kamienicy. Mężczyzna chodzi po deptaku, po dziedzińcu kamienicy z przyklejonym do ucha telefonem. Bez słowa mija lokatorów kamienicy. – Jeszcze wczoraj był gaz, teraz już jest odcięty. Tak samo jak woda i prąd. O, widzi pan, sąsiad niesie wiaderko z wodą do mieszkania – mówi nam starsza kobieta.
Woda podmywa, ściana pęka
Pęknięcia na ścianach klatki schodowej zauważył w niedzielę jeden z mieszkańców. Dzisiaj na drewnianych schodach leżały kawałki tynku i ściany. Z sąsiedniej klatki można zejść do piwnicy. To kilka poziomów w dół. – Niech pan zajrzy, ale nie schodzi, bo tam na dole stoi woda – ostrzega kolejny z lokatorów.
Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Lublinie stan budynku zbadał w poniedziałek. – Uszkodzenia powstały na skutek podmycia przez wodę jednej ze ścian – środkowej, nośnej. Od razu została odcięta woda – mówi nam Paweł Kwiecień rzecznik prasowy PINB. I zaznacza, że źródło wycieku jest trudne do ustalenia.
Woda wymyła przestrzeń pod ścianą, powstała kawerna czyli pustka. To właśnie była przyczyna zawalenia się kamienicy przy ul. Bernardyńskiej na początku roku. Tam budynek podmyła woda płynąca z działki obok. Miejski Konserwator Zabytków Hubert Mącik zapewnia, że dziś na Krakowskim Przedmieściu sytuacja nie jest aż tak dramatyczna. – Kamienica nie grozi zawalaniem – podkreśla też Paweł Kwiecień z PINB.
Na przeprowadzenie prac remontowych współwłaściciele budynku mają czas do września. Jak ustaliliśmy – chodzi o podbicie fundamentów i zalanie kawerny betonem.
Pęknięcia na ścianach jeden z mieszkańców zauważył w niedzielę. W środę PINB oficjalnie zdecydował o wyłączeniu budynku z użytkowania (Fot. sko)
Jeszcze w poniedziałek został wydany ustny nakaz wyłączenia budynku z użytkowania i przeprowadzenia prac remontowych. We wtorek części współwłaścicieli został odczytany protokół z poniedziałkowej kontroli. W środę decyzja została formalnie i pisemnie wydana. – Ma rygor natychmiastowej wykonalności. Nie mamy jednak wpływu na to, kiedy zostanie dostarczona przez pocztę – dodaje mec. Kwiecień. I zaznacza, że właściciele obiektu mogą się odwołać do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego i do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
I tak na drzwiach znajdującego się w podwórzu salonu pielęgnacji paznokci wisi kartka informująca, że lokal jest zamknięty „przez decyzję nadzoru budowalnego”. Na drzwiach pubu Dirty Joe jest z kolei informacja, że trwa remont.
Restaurację prowadzi zarejestrowana wiosną ub. roku w Warszawie spółka Krakowskie 30. Jej prezeską jest Karolina Drozd (rocznik ’76). Na stronie internetowej DirtyJoe.pl w dziale „nasze restauracje” odnośniki do kilku innych lubelskich lokali: Pyzatej Chaty, Halki, Enzo Muratore oraz pubu Św. Michał i Queen Mamma na Starym Mieście. Te dwa ostatnie miejsca już nie działają – musiały się wynieść gdy nadzór budowlany wyłączył kamienicę z użytkowania. Jak pisaliśmy niedawno ci sami restauratorzy będą prowadzić gastronomiczny biznes w lokalu po Czarciaj Łapie. Restauracja będzie się nazywać Popularna, a wystrojem nawiązywać do miejsc, gdzie „bawiły się elity PRL”.
Jan Dunin Kozicki nie chciał z nami rozmawiać o Dirty Joe. Przekazał jedynie, że jesienią ubiegłego roku sprzedał udziały w tej spółce. Z obecnymi właścicielami nie udało nam się skontaktować.
Ludzie zostali i pytają o mieszkania
W kamienicy przy deptaku oprócz lokalu z kuchnią amerykańską, chińskiej restauracji Złoty Smok i salonu stylizacji paznokci są także pokoje na wynajem i mieszkania. Mieszka tu ok. 10 osób – zameldowanych na stałe lub nie. Wiedzą, że wyłączenie budynku z użytkowania oznacza dla nich wyprowadzkę. Ale nie widzą kiedy, na jak długo i gdzie. Współwłaściciel mija ich bez słowa. – Czekamy na jakieś informacje z miasta, ale czekamy i czekamy. Nie wiem, czemu miasto milczy – narzekają mieszkańcy.
Justyna Góźdź, rzeczniczka prasowa prezydenta Lublina informuje, że nikt z lokatorów, ani żaden ze współwłaścicieli budynku nie zwracał się do miasta o pomoc w np. zapewnieniu mieszkań. – To kamienica prywatna. Nasza rola w tej sprawie zakończyła się w momencie otrzymania informacji przez Centrum Zarządzania Kryzysowego i powiadomienia nadzoru budowalnego. Obowiązek zapewnienia tymczasowych lokali spoczywa na właścicielach obiektu – tłumaczy Góźdź. – W sytuacjach kryzysowych dysponujemy mieszkaniami interwencyjnymi przy ul. Północnej – zaznacza.
Kamienica przy Krakowskim Przedmieściu 30 w Lublinie (Fot. Michał Siudziński)
Przeróbki i interwencje
Mieszkańcy podejrzewają, że uszkodzenia mogły powstać na wskutek prowadzonych od lat przeróbek w budynku. – Wyburzanie ścian, łączenie lokali. To od lat się działo bez żadnego nadzoru – słyszymy wśród lokatorów.
Hubert Mącik, Miejski Konserwator Zabytków przyznaje, że w ostatnich trzech latach prowadził aż 36 postępowań administracyjnych dotyczących tej nieruchomości. W tym postępowania dotyczące wykonywania robót bez wymaganego pozwolenia konserwatorskiego, które kończyły się nakładaniem kar administracyjnych. – Ze względu na zakres właściwości konserwatorskich, nie prowadzono postępowań dotyczących wnętrz obiektu – informuje Mącik, a chodzi o to, że kamienica nie jest wpisana do rejestru zabytków, ale widnieje w nim „jako część zespołu urbanistycznego Starego Miasta i Śródmieścia”. A to oznacza, że ochronie konserwatorskiej podlegają zewnętrzne elementy obiektu i konserwator nie ma prawa kontrolować wnętrza kamienicy. – Organ ochrony zabytków nie zajmuje się kontrolą bezpieczeństwa, tylko stanu zachowania zabytków – zaznacza Mącik. – Współwłaściciele nieruchomości nie zgłaszali MKZ tego rodzaju uszkodzeń fundamentów – po raz pierwszy MKZ został wpuszczony do piwnic budynku w poniedziałek (18 sierpnia) przed południem – dodaje.
W środę wieczorem zaczęło się naprawianie zniszczeń (Fot. Agnieszka Mazuś)
Choć liczba interwencji robi wrażenie, to jednak nie zawsze były one tak poważne jak można sądzić. Chodzi o to, że współwłaściciele budynku są ze sobą skłóceni i skarżą się nawzajem na siebie. A to na montaż wentylacji, klimatyzacji czy innych instalacji. Współwłaściciele są podzieleni i skłóceni od lat.
Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN nie podaje konkretnej daty powstania tej kamienicy. Wspomina, że w 1935 r. musiała przejść kapitalny remont z powodu zawalenia się ściany. Budynek ucierpiał także podczas wojny, a w 1948 r. zabezpieczana była zniszczona więźba dachowa oraz zezwolono na remont stropów, schodów, naprawy tynków, naprawy otworów drzwiowych i okiennych.
Swoje działania w tej sprawie prowadzi także prokuratura.
Na zdjęciu: Prace remontowe mają zostać wykonane do 19 września. Dopóki tak się nie stanie, budynek jest wyłączony z użytkowania (Fot. sko/Michał Siudziński)
Trwa ładowanie...