Kurnikowe Igrzyska Olimpijskie.
Każdy, kto ma kury, wie jedno – kiedy kura znajdzie coś wyjątkowego do jedzenia, zaczyna się show lepsze niż finał lekkoatletyki. Wczoraj miałam okazję obserwować taki właśnie „bieg po złoto”.
Jedna z moich kur dorwała kawałek makaronu. Ale zaraz... czy kury mogą jeść makaron?
Tak. Nie należy podawać makaronu z przyprawami ani zbyt dużych ilości – może to prowadzić do biegunki lub problemów trawiennych. Makaron to dodatek, przekąska, nie podstawa diety!
Wracając do tematu. Zostało troszkę makaronu z obiadu. Świderki. Wysypałam garść na wybieg i usiadłam na ławce, żeby przyjrzeć się jak przebiegnie ta uczta. Jedna z moich kur dorwała kawałek makaronu. Zamiast spokojnie go zjeść – nie, to by było zbyt proste! – złapała zdobycz w dziób i… start! Sprint przez cały kurnik, jakby od tego zależało jej życie. Za nią od razu ruszyła reszta – dziewięć kur, które nagle zapomniały o wszystkim innym i pędziły jak szalone. Kogut z zaciekawieniem przyglądał się swoim koleżankom i pogdakiwał z uznaniem.
Widok był komiczny: jedna kura z makaronem lata w kółko, robi zwody niczym najlepszy piłkarz, a reszta próbuje ją dogonić. Raz skręt w lewo, raz w prawo, nagłe przyspieszenie – komentator sportowy miałby pełne ręce roboty - ja miałam niezły ubaw, obserwując to kurnikowe kino absolutne.
Najśmieszniejsze jest to, że przecież im dłużej kura ucieka, tym większe ma szanse, że sama zgubi zdobycz. I tak też się skończyło – makaron wypadł jej z dzioba, a zanim zdążyła go podnieść, już trzy inne kury rzuciły się na nagrodę. W efekcie każdy dostał po troszku, a pierwsza na starcie, została bez medalu.
I teraz najlepsze: obserwując to, trudno nie pomyśleć, że kury uczą nas czegoś bardzo ludzkiego. Ile razy w życiu gonimy za czymś na oślep, tracąc energię i nerwy, a na końcu okazuje się, że i tak ktoś inny zgarnia nagrodę? Wydało mi się to bardzo znajome...
Puenta? Czasem zamiast biegać jak szalona, warto zatrzymać się i spokojnie zjeść swój kawałek makaronu.
Trwa ładowanie...