Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Jacek Sierpiński w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponyNo cóż. Od ponad trzydziestu lat zajmuję się komentowaniem rzeczywistości społecznej i (zwłaszcza) politycznej. Najpierw w anarchistycznych trzecioobiegowych zinach, potem w Anarchistycznym Magazynie Autorów "Mać Pariadka" i "Gazecie An Arche" (rozsyłanej czytelnikom za darmo tradycyjną pocztą, wtedy Internet dopiero raczkował), potem na swojej stronie internetowej (Wirtualne Archiwum Nierządu - czy ktoś to jeszcze pamięta?). Potem na swoim blogu - sierp.libertarianizm.pl - który prowadzę od 2007 r. I w końcu na swojej stronie na Facebooku, która od pewnego czasu stała się głównym kanałem mojego przekazu. Nie liczę artykułów pisanych - raczej w pierwszym okresie działalności - do tradycyjnej, acz niszowej prasy (od "Zielonych Brygad" przez "Najwyższy Czas!" po "Rojalista - Pro Patria"), rozlicznych "przedruków" w Internecie (czasami w najmniej spodziewanych miejscach) czy artykułu naukowego, który został opublikowany przez Uniwersytet w Madrycie, a następnie przetłumaczony na język chiński. (Dowód na to, że osoba bez ukończonych studiów wyższych też może publikować w prasie akademickiej :)).
Aha, są jeszcze projekty ustaw, które opublikowało Stowarzyszenie Libertariańskie. I projekty interpelacji, które pisałem dla posłów (zgłoszono ok. trzydziestu). I profesjonalne opinie, takie jak ta i ta.
W swych publikacjach staram się promować libertarianizm. (Nie mylić z korwinizmem, alt-right, "konserwatywnym liberalizmem" czy inną wersją autorytaryzmu okraszonego w pewnym zakresie wolnym rynkiem). Gdy zaczynałem, były to poglądy niemal zupełnie nieznane w Polsce. Teraz są popularniejsze, choć wielu ludzi utożsamianych jest z libertarianizmem niesłusznie.
Zawsze byłem poza głównym (a nawet przeważnie tzw. "niezależnym") nurtem mediów. Nigdy nie myślałem, że ktokolwiek może mi chcieć płacić za to, co piszę. (To znaczy, parę razy dostałem jakieś śmieszne wynagrodzenie z gazet, ale nie pisałem dla niego).
No ale skoro powstało coś takiego jak Patronite, to czemu nie spróbować?
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.