Fundacji stworzonych z myślą o pomocy kotom jest wiele. Czym wyróżnia się nasza? Tym, że naszą opieką otaczamy koty najbardziej poszkodowane przez los – porzucone, niepełnosprawne oraz cierpiące z powodu FIV i FeLV oraz innych chorób przewlekłych.
W świecie kocim jesteśmy od 2005 roku, kiedy to adoptowaliśmy nasze dwa pierwsze osobiste koty, pół roku później pojawiła się jeszcze jedna maleńka kocia dziewczynka, a potem kolejne bezdomne futra. Moment przełomowy nastąpił, kiedy to, stojąc na naszym osiatkowanym balkonie na parterze ursynowskiego bloku w Warszawie, z pięcioma kotami wokół, wypowiedziałam życzenie „Jak to byłoby fajnie mieć w domu dużo kotów i każdy byłby inny…”. W ten sposób zaczęła się moja przygoda. Najpierw byłam krótko wolontariuszką w warszawskim schronisku na Paluchu, a chwilę potem zostałam Domem Tymczasowym dla kocich dzieci, już jako wolontariuszka Fundacji Jokot. W 2015 roku z powodu fipa straciliśmy większość maluszków. To wtedy postanowiłam nieco zmienić rodzaj opieki, tworząc miejsce do życia kotom specjalnej troski, tym odrzuconym, przewlekle chorym, niepełnosprawnym, starym, a także z poważnymi problemami behawioralnymi. Oczywistym było od razu, że część tej naszej opieki przypadnie też właśnie kotom FeLV pozytywnym, jako najbardziej poszkodowanym przez los. Dwa lata później przeprowadziliśmy się z Warszawy na wieś, gdzie przystosowaliśmy dla kotów cały dom – podzieliliśmy go na część dla kotów białaczkowych i osobną dla tych bez białaczki, a na zewnątrz powstały dwie duże woliery dla każdej z tych grup osobno.
W ten sposób zaczęło tu trafiać coraz więcej kotów z okolicy, z dużym naciskiem na koty FeLV+, dla których takich miejsc nie ma zbyt wiele, a także koty ofiary wojny w Ukrainie.
Kocica Jalyna bez uszu
Amelka - suwaczkowa kocica postrzelona kilkukrotnie w Ukrainie i wyrzucona przez okno
Szerominek małe kocię z chorymi płucami
To tylko kilka kotów z Naszego Stada, obecnie liczącego ponad 120.
22 lipca 2022 roku oficjalnie zostaliśmy wpisani do KRS jako samodzielna organizacja „Fundacja Azyl u Hani”. Decyzję o powołaniu fundacji podjęłam, żeby móc lepiej pomagać naszym podopiecznym będąc transparentną i prawnie umocowaną organizacją. I mimo że jesteśmy tylko we dwoje, staramy się każdemu trafiającemu do nas kotu dać namiastkę Domu, gdzie nawet nie mając ludzkich kolan i rąk na wyłączność, może poczuć się kochany, bezpieczny i zadbany. Często po raz pierwszy i ostatni.
Koty specjalnej troski to istoty, które potrzebują naszej pomocy i wsparcia bardziej niż ktokolwiek inny. Ich życie nie jest łatwe, często zmagają się z różnego rodzaju problemami zdrowotnymi, fizycznymi lub emocjonalnymi. Pomaganie im to nie tylko obowiązek, ale również wielka przyjemność i satysfakcja.
Te małe stworzenia mają ogromne serca i potrafią okazać niesamowitą wdzięczność za każdą pomoc, jaką im ofiarujemy. Wystarczy spojrzeć w ich smutne oczy, by zrozumieć, jak bardzo potrzebują naszej miłości i wsparcia. Każda chwila spędzona z nimi jest wyjątkowa i pełna emocji, które trudno opisać słowami.
Pomagając tym najbardziej skrzywdzonym, dajemy im szansę na lepsze życie, pełne miłości i opieki. To nasza odpowiedzialność, by dbać o te koty i zapewnić im godne warunki aż do końca. Każdy gest dobroci, każda pomocna dłoń, każde ciepłe słowo sprawiają, że świat staje się lepszy i piękniejszy.
Dlatego warto pomagać takim kotom, dla nich samych, dla nas samych i dla całego świata. Bo każde dobro, które dajemy innym istotom, wraca do nas w postaci nieskończonej miłości i wdzięczności. Niech nasze serca będą zawsze otwarte na potrzeby tych małych, ale wielkich stworzeń, które tak bardzo nas potrzebują.
Formy finansowania Azylu to Bazarki na FB, zbiórki, adopcje wirtualne i dobrowolne darowizny. Każda złotówka będzie miała ogromne znaczenie i pozwoli nam kontynuować naszą misję.
Dziękujemy za każdą formę wsparcia i zaangażowanie. Razem możemy sprawić, że te koty mimo tego, że nie są Insta i medialne będą miały szansę na życie, na jakie zasługują.
