Dzień dobry lub dobry wieczór w najbardziej niszowym podcaście w polskim internecie. "Na Piechotę" (nigdy nie zgadniecie genezy tej nazwy!) istnieje od ponad roku, by odczarowywać klasyczną literaturę. Uczniom pomaga w nauce, studentom przypomina podstawy lub rysuje nowe połączenia, a osobom niezwiązanym z filologią polską stara się przedstawić obciążoną szkolną smołą literaturę w sposób przyjemny i - mam nadzieję! - niezniechęcający. Do tego podsuwa propozycje współczesne oraz przekracza granice jednego medium - chodząc do teatru i na tematyczne wystawy.
To projekt, który toczy się prosto z serduszka. Ale któremu chciałbym móc poświęcić nieco więcej czasu i uczynić tak regularnym, jak to tylko możliwe.
Na co dzień możecie mnie zobaczyć we wrocławskim technikum i liceum prywatnym z ramienia TEB Edukacji, w kioskach, jeśli interesują Was gry wideo i czytacie "PSX Extreme", a także usłyszeć, nie tylko w "Na Piechotę", ponieważ w "Bez dyskusji" rozmawiam o popkulturze z najfajniejszą ekipą świata, a w "Ad Astra" - z częścią tej ekipy badam historię kina science-fiction.
Po co zakładam temu projektowi Patronite'a? Po pierwsze - by zapewnić mu regularność i utrzymać obecne tempo "odcinka co drugi poniedziałek". Po drugie - z nadziei, że pozwoliłby mi albo zrezygnować z korepetycji, którym poświęcam większość popołudni, albo zapłacić komuś trzeciemu za mastering i techniczną opiekę nad nagraniami, co bardzo usprawniłoby całą pracę. Nie wierzę w to, by kiedykolwiek zaczął słownikowo "zarabiać", bo nie ma raczej takiego potencjału. Ale mógłby przynajmniej nie stawiać mnie w niepewności w obliczu hipoteki. Bo trudno być nauczycielem, który lubi swoją pracę :D
Jeśli macie możliwość, jeśli chcecie mnie wesprzeć, niech łaska Ossolineum na Was spadnie <3
Jeśli kogoś to interesuje, kosztorys projektu "Na Piechotę" prezentuje się skromnie. I takim pozostanie. Nie czułbym się dobrze w przeciwnym wypadku.
- 50 zł - tyle miesięcznie wydaję na książki w różnych antykwariatach. Czytanie to fundament całej magii. Czasami do jednego trzydziestominutowego odcinka prowadzi jedna książka. Czasem trzy lub cztery, które tylko otwierają wątki i wymuszają dalsze czytanie.
- 250 zł - tyle kosztowałoby mnie zaangażowanie kogoś w produkcję programu. Jeden odcinek to kilka godzin dłubania z plikami audio. Lubię to, ale jest czasochłonne. I czasem niemożliwe do wepchnięcia w grafik.
- 500 zł - tyle kosztowałoby mnie zrezygnowanie z części korepetycji. A bez części korepetycji mógłbym mieć pewność, że "Na Piechotę" zawsze będzie miało przynajmniej te dwa pełnoprawne odcinki w miesiącu.
- 1000 zł - dzięki takiej, moim zdaniem astronomicznej kwocie, kompletnie nierealnej w przypadku podobnego programu, mógłbym zrezygnować z korepetycji w ogóle i swoje godziny pracy naukowej poświęcać wyłącznie podcastowi. Zupełny kosmos.
