Zaginiona Gwiazda. Prolog

Obrazek posta

           Chociaż był środek nocy, księżyc w pełni świecił tak jasno, że bez problemu można było dostrzec wszystkie koty na polanie otoczonej przez cztery dęby. Byli tam wojownicy Klanu Rzeki, jak zawsze dobrze odżywieni, obdarzeni gęstym, długim, błyszczącym futrem. Drastycznie kontrastowali z nimi krótkofutrzy, wielkousi, wysmukli członkowie Klanu Wiatru. Za to przedstawiciele Klanu Cienia, jak zwykle nie zwracali na siebie uwagi. Nawet w tak jasną noc jak ta, potrafili stopić się w jedno z cieniami. Nie zabrakło także kotów z Klanu Nieba, których ogromne łapy i długaśne pazury świetnie nadawały się do wspinaczki.

            Nigdzie jednak nie było widać umięśnionych sylwetek wojowników Klanu Pioruna.

            Na samotnym kamieniu znajdującym się pośrodku polany siedziały cztery koty. Dwie kocice, jedna młoda, o białym futerku upstrzonymi drobnymi, brązowymi cętkami przypominającymi piegi, druga znacznie starsza chociaż także biała, o krótkim futrze na całym ciele, za wyjątkiem szyi, na której było tak długie oraz gęste aż tworzyło coś na kształt puchatej lwiej grzywy. Trzecim kotem był kocur tak stary, aż wydawał się być z powodu tej starości już niemal kompletnie ślepy. Najwyraźniej miał też już kłopoty z dbaniem o własne długie, szaro-liliowe futro, które niegdyś musiało zachwycać swym pięknem, a obecnie było całe potargane i kompletnie straciło dawny blask. Ostatnim spośród siedzących na kamieniu był wysoki, chudy kot o nieokreślonej płci i wieku, cały smoliście czarny z wyjątkiem błyszczących zielonych oczu, które zdawały się spoglądać daleko, gdzieś hen, hen, poza polanę, Cztery Drzewa i las.

           - No dobra, dosyć tego - fuknęła sędziwa grzywiasta kocica. - Lepiej zacznijmy wreszcie, zanim wszyscy od tego bezczynnego siedzenia pokryjemy się mchem!

            Starożytny, na wpół ślepy kocur drgnął, jakby właśnie zbudził się z drzemki:

            - Cocococococo? Zaranna Gwiazda przyprowadził już Klan Pioruna? Gdzie oni wszyscy są? Czemu nikt nie zbudził mnie wcześniej?

            - Nie ma potrzeby się denerwować, Zamglona Gwiazdo - chudy kot o daleko widzących oczach uspokajająco polizał staruszka po ramieniu. - Klanu Pioruna jeszcze tu nie ma. To tylko Dmuchawcowa Gwiazda jak zawsze jest niecierpliwa i gada bez zastanowienia.

            Zamglona Gwiazda obrzucił czarnego kota spojrzeniem mętnych oczu.

            - Czy jesteś moim wnukiem?

            - Nie, to ja, Szałwiowa Gwiazda. Jestem obecnym przywódcą Klanu Wiatru, pamiętasz?

            - A, tak, tak. Jak tam twoje dzieci?

            Szałwiowa Gwiazda roześmieli się.

            - Jak na razie nie mam ani partnera, ani partnerki, o dzieciach nie wspominając.

            - Uuu, to niedobrze. Taki przystojny i silny lider jak ty nie powinien być sam. Musisz jak najszybciej znaleźć sobie jakiegoś miłego kota lub kotkę, z którymi mógłbyś mieć całą gromadkę kociąt. Za moich czasów...

            Podczas, gdy Zamglona Gwiazda z Szałwiową Gwiazdą wdali się w ożywioną dyskusję na temat tego, czy każdy wojownik koniecznie musi zakładać rodzinę oraz czy cały klan nie liczy się już jako dzieci swego przywódcy, młoda biało-brązowa kocica, która do tej pory zachowywała milczenie, zwróciła się do Dmuchawcowej Gwiazdy.

            - Och, przestań wreszcie! Tylko niepotrzebnie denerwujesz Zamgloną Gwiazdę! Doskonale wiesz, że nie możemy zacząć bez Klanu Pioruna! To na pewno nie spodobałoby się Klanowi Gwiazdy. Jeszcze przysłoniłby księżyc chmurami!

            - To zabawne, że taki pieszczoszek dwunogów jak ty, Ryżowa Kulko, ma czelność mówić o Klanie Gwiazdy.

            Po polanie poniosły się szmery. Dało się słyszeć takie zdania jak: „Co za bezczelność?!”, „Jak ona śmie!”, , „Ryżowa Gwiazda to najlepszy przywódca!”, „Czy, Klan Cienia już kompletnie nie boi się Klanu Gwiazdy?”, ale także podniosły się głosy mówiące „Dmuchawcowa Gwiazda ma rację”, „Precz z przybłędami, wszyscy są darmozjadami!” „Czysta krew!”, „Las dla wojowników!”.

            Tymczasem młoda, nakrapiana kotka nastroszyła bojowo futro.

            - Ryżowa GWIAZDO, jeśli łaska. Nie zapominaj, że jestem pełnoprawną przywódczynią Klanu Nieba, która została zaaprobowana przez duchy naszych przodków i otrzymała od nich dziewięć żyć. Mam takie samo prawo tu być, co ty... ...o ile nie większe.

            Po minie starszej kocicy można było poznać, że Ryżowa Gwiazda trafiła w czuły punkt, jednak Dmuchawcowa Gwiazda nie straciła rezony na długo. Zaraz parsknęła:

            - Jakie duchy NASZYCH przodków? Kto wie, jakich przodków może mieć taka przybłęda jak ty? Pewnie samych pchlarzy!

            Czarne chmury poczęły płynąć w kierunku księżyca, już powoli zasłaniały jego bladą tarczę, jednak kłócące koty nawet tego nie zauważyły, nazbyt zajęte obrzucaniem się nawzajem wyzwiskami, tudzież konfrontowaniem wolności osobistej oraz indywidualizmy z tradycyjnymi wartościami.

            Wtem rozległ się głos. Brzmiał przerażająco, zachrypiale i bulgotliwie. Przypominał bardziej przedśmiertne charczenie niż mowę.

            - Prze... Przepraszamy... za... spóźnienie...

            Pomiędzy każdym słowem mówca robił przerwę na wzięcie głośnego oddechu. Odnosiło się wrażenie, że wypowiedzenie nawet najkrótszej sylaby sprawia mu niewyobrażalny ból. Wszyscy zgromadzeni na polanie zwrócili oczy w jego kierunku. Był to duży szary kocur o ciemniejszych łapach, ogonie i pysku. Szramy widniejące na jego gardle były tak paskudne, że nawet doświadczeni medycy, którzy widzieli już niejedną ranę, nie potrafili nie skrzywić się na ich widok. Otaczała go niewielka grupka kotów, które chociaż mogły się pochwalić imponującym umięśnieniem, wszystkie, co do jednego sprawiały wrażenie śmiertelnie zmęczonych i przygnębionych. Ich ogony, zamiast stać wysoko w górze, ciągnęły się po ziemi.

            - Ach, witaj, Mroczny Cieniu! Jakże miło widzieć ciebie i resztę Klanu Pioruna! - powiedziała Dmuchawcowa Gwiazda z taką ilością słodyczy w głosie, aż robiło się od niej niedobrze. - A może powinnam już nazywać cię Mroczną Gwiazdą?

            - Zara... Zaranna... Gwiazda... nadal... jest... wybranym... przez... Klan ...Gwiazdy... przywódcą... Klanu... Pioruna...

            Wydawało się, że Mroczny Cień chciał powiedzieć coś więcej, jednak z jego ust wydobyły się jedynie niezrozumiały charkot oraz ciężkie dyszenie. Długonoga, kremowo-brązowa, nakrapiana kotka położyła łapę na jego ramieniu, po czym zwróciła się do zebranych przywódców klanów:

            - Naprawdę bardzo nam przykro, że kazaliśmy wam czekać. Jeden mysiomózgi uczeń... - Tu popatrzyła znacząco  na młodziutkiego biało-czarnego kocurka, który zamiast okazać wstyd tylko rzucił jej bezczelne spojrzenie. - ...postanowił odłączyć się od reszty grupy i się zgubić. Szukaliśmy go chyba przez pół nocy!

            Z grupy wojowników Klanu Pioruna niczym furia wyleciała biało-brązowa, pręgowana kotka o ponadprzeciętnie długim ogonie. Jej futro było nastroszone, a oczy, jedno niebieskie i jedno krwiście czerwone błyskały gniewnie.

            - To że jest taki ciekawski dobrze świadczy. To znaczy, że jest głody wiedzy! Zobaczycie, w przyszłości będzie wspaniałym wojownikiem! A tak w ogóle, jak śmiesz wyrażać się w ten sposób o Ostrej Łapie? Mroczny Cieniu, czy naprawdę zamierzasz pozwalać jej tak mówić o naszym synu?

            Kocur, nawet jeśli usłyszał swoją partnerkę, kompletnie ją zignorował. Ruszył w kierunku kamienia, na którym siedziała czwórka liderów. Ryżowa Gwiazda dała mu znak łapą, żeby dołączył do nich na górze, lecz Ciemny Cień przecząco pokręcił głową. Usiadł pod samotnym głazem, po czym wycharczał:

            - W... Klanie... Pioruna... wszystko... w porządku... Zwierzyny... w bród... Wszyscy... zdrowi... Dwaj... nowi... uczniowie... Szczurza... Łapa... i Ostra... Łapa...

            Długoogoniasta kocica zdawała się być niezadowolona, że Mroczny Cień wymienił imię Szczurzej Łapy przed Ostrą Łapą, jednak sam biało-czarny uczeń był zachwycony, gdy koty ze wszystkich klanów zaczęły wykrzykiwać jego imię. Wypinał dumnie pierś, strosząc się przy tym jak paw.

            Tymczasem Dmuchawcowa Gwiazda uśmiechnęła się chytrze.

            - Powiadasz, że wszystko u was dobrze, a co z Zaranną Gwiazdą? - wyszczebiotała. - Czy wreszcie wiadomo, gdzie się podział?

            - Nic... nowego... Patrole... szukają... dzień... i noc...

            Pozostali przywódcy pokiwali głowami ze zrozumieniem. Jeśli Mroczny Cień nieustannie wysyłał swych wojowników na poszukiwania, to wyjaśniało, dlaczego wszyscy wyglądali na wykończonych i dlaczego zastępca przywódcy tak mało zabrał ich ze sobą na Zgromadzenie. Reszta pewnie snuła się po lesie, szukając jakiegokolwiek śladu Zarannej Gwiazdy.

            Dmuchawcowa Gwiazda machnęła białym ogonem.

            - Ojej, jaka szkoda. - westchnęła teatralnie. - O ile mnie pamięć nie myli, to już drugi lider Klanu Pioruna, który przepadł bez śladu. Nie dziwię się, Mroczny Cieniu, że nie masz ochoty na zostanie oficjalnym przywódcą.  No ale dosyć już o Klanie Pioruna. W końcu nie są jedynymi kotami zgromadzeniu! Jestem pewna, że wszyscy chcą wiedzieć, co dzieje się u nas, w Klanie Cienia. Nasze bagna są pełne zwierzyny. Zwłaszcza żaby są w tym roku liczne i tłuściutkie.

            Po polance poniosły się dziesiątki odgłosów świadczących o dogłębnym obrzydzeniu. W tłumie dało się słyszeć:

            - Nie mogę uwierzyć, że koty z Klanu Cienia naprawdę mogą jeść takie obrzydlistwa!

            - Nic dziwnego, że większość z nich ma takie paskudne charaktery. Każdy by miał, gdyby przez lata żywił się płazami.

            Starzejąca biała kotka, kompletnie nie zwracając uwagi na szepty, kontynuowała:

            - Podobnie jak Klan Pioruna, także mamy nową uczennicę, jest nią Pusta Łapa, a jej mentor to Skalne Serce. Skoro już o Skalnym Sercu mowa, dziś właśnie został nowym zastępcą Klanu Cienia, po tym, gdy Żmijowy Język zginęła bohatersko w potyczce ze szczurami z Miejsca Padliny. Poświęciła się, by ochronić resztę klanu.

            Wszystkie koty z innych klanów umilkły wstrząśnięte. Nikt specjalnie nie przepadał za Żmijowym Językiem, która już od czasów, gdy była uczennicą potrafiła ranić językiem mocniej niż doświadczeni wojownicy pazurami, jednak dowiedzieć się o jej śmierci w taki sposób... To nie było w porządku. Każdy wojownik, nawet taki obdarzony najpaskudniejszym charakterem, zasługiwał na więcej szacunku.

            Poza tym pozostawała jeszcze kwestia Skalnego Serca. Stwierdzić, że jak na zastępcę przywódcy jest bardzo młody, było by mocnym niedopowiedzeniem. Szary kocur jeszcze dwa Zgromadzenia temu był Skalną Łapą, a Pusta Łapa była jego pierwszą uczennicą. Nikt nie chciał powiedzieć tego na głos, ale wielu spośród obecnych przemknęła przez głowę myśl, że Dmuchawcowa Gwiazda wybrała go na swego zastępcę tylko i wyłącznie dlatego, bo ten był jej jedynym pozostałym przy życiu synem.

            Niezręczną ciszę przerwał sam Skalne Serce, który podszedł do samotnej skały, na której siedzieli przywódcy klanów. Szary, pręgowany kocur, który podobnie jak jego matka miał krótkie futro na niemal całym ciele, za wyjątkiem pojedynczej dłuższej kępki na głowie, która zawadiacko, niczym grzywka, opadała mu na jedno oko.

            - Dziękuję - przemówił głębokim, lekko zachrypniętym głosem, którego niejedna kocica chciałaby słuchać do końca życia. - Dziękuję ci, Dmuchawcowa Gwiazdo za ten wielki honor, ale i odpowiedzialność. Dziękuję wam, wojownicy Klanu Cienia, że zaakceptowaliście mnie jako nowego zastępcę, nawet pomimo faktu, że wielu z was wolałoby widzieć na moim miejscu kogoś bardziej doświadczonego. Dziękuję również wam, mężni i honorowi członkowie Klanów Wiatru, Rzeki i Pioruna za tak ciepłe przyjęcie. W zamian uroczyście przysięgam wam, że godnie zastąpię tragicznie oraz przedwcześnie zmarłą Żmijowy Język. Każdym mym czynem będę oddawał cześć jej pamięci. Wiem, iż brakuje mi doświadczenia, mam nadzieję jeszcze przez wiele pór roku zdobywać je pod czujnym okiem naszej szacownej liderki, Dmuchawcowej Gwiazdy. Jednak pragnę się uczyć nie tylko od niej, lecz także od każdego z was, niezależnie od jego wieku i Klanu, z którego pochodzi. Już nie mogę się doczekać współpracy pomiędzy wszystkimi klanami, a także świetlanej przyszłości, którą razem zbudujemy.

            To powiedziawszy, spojrzał na zebrany tłum oczami koloru głębokiego błękitu, a każdy z kotów miał wrażenie, że nowy zastępca Klanu Cienia patrzy akurat na niego i uśmiecha się ciepło. Kilku młodym kocicom z różnych klanów (oraz jednemu kocurowi) nie udało się powstrzymać rozmarzonych westchnień. Skalne Serce może i był młody oraz niedoświadczony, jednak nikt nie mógł odmówić mu czaru.

            Szałwiowa Gwiazda zwrócili na siebie uwagę kaszlnięciem.

            - Piękne słowa, Skalne Serce - powiedzieli ostrożnie. Chociaż nie podnosili głosu, ich słowa docierały do wszystkich zebranych na polanie. - Mamy szczerą nadzieję, że już wkrótce zobaczymy z twej strony czyny które je potwierdzą. Tymczasem kontynuujmy Zgromadzenie. Klan Wiatru również ma się dobrze. Zwierzyny nam nie brakuje, nawet pomimo tego, że nasz klan niedawno się powiększył. Sokoli Wzrok urodził dwa kocięta, Cierniste Kocię i Ciche Kocię. Mamy także trzech nowych uczniów, Owczą Łapę, Krowią Łapę i Końską Łapę. Wszyscy troje są tu dzisiaj z nami. Mam nadzieję, że powitacie ich ciepło na ich pierwszym Zgromadzeniu.

            Tłum zaczął głośno skandować imiona trzech nowych uczniów, a młode koty z Klanu Wiatru, dwie kocice, jedna kremowa, druga biała w ciemnorude łaty oraz jeden brązowy kocur o długim pysku i białym rąbie na czole, dumnie wypięły piersi.

            - Klan Nieba również ma się nieźle - powiedziała Ryżowa Gwiazda, gdy wiwaty wreszcie umilkły. - Nasze terytorium co prawda nie jest tak duże jak niegdyś, nie możemy więc polegać wyłącznie na polowaniu na ptaki i wiewiórki, udało nam się jednak znaleźć dodatkowe źródła pożywienia, które wystarczają nam w zupełności. Co prawda nie mamy wieści o nowych uczniach i kociętach, ale za to przybyła nam nowa wojowniczka. Trzy wschody słońca temu Spadająca Łapa zdobyła swe imię wojownika i jest teraz jest znana jako Spadający Liść.

            Tym razem wiwaty były głośniejsze i trwały znacznie dłużej niż podczas witania nowych uczniów. Koty z różnych klanów podchodziły do Spadającego Liścia, aby jej pogratulować. Tylko Ostra Łapa spoglądał na nią z daleka z kwaśną miną, wyraźnie niezadowolony, że komuś poświęcano więcej uwagi niż jemu.

Gdy tłum wreszcie się uspokoił, na powrót zapadła cisza, a oczy zebranych zwróciły się w stronę jedynego lidera, który jeszcze nie przemawiał. Zamglona Gwiazda siedział skulony, z zamkniętymi oczami, pochrapując z cicha. Szałwiowa Gwiazda delikatnie szturchnęli go ogonem.

            - Cococo? - powiedział przywódca Klanu Rzeki, mrugając. - Już pora?

            Czarny kot skinął głową.

            - Tak, stary przyjacielu. Powiedz nam, co słychać w Klanie Rzeki?

            - No, woda chlupocze. Rybki też w niej chlupoczą, aż miło. Tak ich dużo aż serce rośnie. Bura Sadzawka urodziła dwójkę kociąt, kocurka i kociczkę. Nazywają się Zabłocone Kocię oraz Kacze Kocię. Mulista Woda jest bardzo dumny. No i co tam jeszcze...

            - Ja i Wierzbowy Szept zostaliśmy partnerami! - wykrzyczał ktoś w tłumie.

            Wszyscy obrócili się zaskoczeni, chcąc zobaczyć, kto to śmie tak bezczelnie przerywać przemowy liderów. Był to młodziutki wojownik o nietypowym umaszczeniu. Jego futro było czarne, ale zdobiło je całe mnóstwo białych ciapek. Długi, puchaty ogon trzymał owinięty dookoła równie młodej, drobniutkiej, jasnoszarej kocicy, która sprawiała wrażenie mocno zmieszanej.

            - A, no i jeszcze Bąbelkowe Serce i Wierzbowy Szept zostali partnerami - dodał Zamglona Gwiazda. - Nie wiem, czy to samo w sobie jest warte ogłaszania na Zgromadzeniu, ale przynajmniej teraz, gdy znów przybędzie nam w Klanie Rzeki kociąt, przynajmniej będziecie wiedzieli, skąd się wzięły.

            -  O tak, ja i Wierzbowy Szept będziemy mieli całe mnóstwo kociąt - wykrzykną Bąbelkowe Serce. - Planujemy bardzo dużą rodzinę, prawda kochanie?

            Wierzbowy Szept wyglądała, jakby chciała się zapaść pod ziemię.

            - O tak, to zaiste fascynujące. - Dmuchawcowa Gwiazda ziewnęła ostentacyjnie. - Z przyjemnością zostalibyśmy tu wszyscy choćby do jutra i wysłuchali wszystkiego na temat tego, jak bardzo się kochacie, ale patrzcie, księżyc się chowa! Pora zakończyć Zgromadzenie.

            Koty z różnych klanów pożegnały się ze sobą nawzajem, medycy podzielili się ze sobą ostatnimi radami, po czym każdy z klanów ruszył w stronę swego terytorium. Zanim jednak Klan Wiatru opuścił Cztery Drzewa, Szałwiowa Gwiazda podeszli do Mrocznego cienia, po czym powiedzieli cicho, tak aby ich słowa nie dotarły do nikogo innego:

            - Czy Klan Gwiazdy zesłał wam jakieś znaki lub przepowiednie dotyczące tego, co stało się z Zaranną Gwiazdą?

            Zastępca przywódcy Klanu Pioruna przecząco pokręcił głową. Szałwiowa Gwiazda zastanowili się krótko, po czym powiedzieli:

            - Czasami, gdy znaki i przepowiednie nie przychodzą do kota, kot musi przyjść do znaków i przepowiedni.

            - Miodowe... Serce... już była... - wychrypiał szary kocur.

            - Nie mówię o niej, Mroczny Cieniu. Przyjdź do Księżycowego Kamienia, porozmawiaj z duchami przodków. Jeśli nawet nie po to, aby otrzymać imię przywódcy klanu oraz dziewięć żyć To może być jedyna szansa dla ciebie... i reszty Klanu Pioruna.

 

Koniec prologu.

Ciąg dalszy nastąpi.

zaginiona gwiazda wojownicy warriors rysunki ilustracje proza dostępne dla wszystkich beletrystyka marta tarasiuk youtube

Zobacz również

Ankieta: Wybieramy nowe kreskówki do omawiania (na luty i marzec 2020)
SCENARIUSZ: Rodzice Szczerbatka
Dzieci Rosechu i Blachu: SEKRETY ZZA KULIS!

Komentarze (1)

Trwa ładowanie...