Lutowy list o kochaniu siebie.

Obrazek posta

Zgubiłam się i jest mi naprawdę wstyd. Myślałam, że wiem już za dużo, za dobrze znam siebie, żeby znów obsunąć się na ścieżkę rozumu. Zabłądzić. Kalkulować. Nie wiem jak, to się stało, że osiągnęłam znów rzeczy, o których marzyłam, a kiedy zmaterializowały się w moim życiu, poczułam pustkę. Jestem ptaszynką uwięzioną w złotej klatce mojego mokotowskiego mieszkania, które ma 100 metrów i w którym siedzę sama, sama ćwiczę, gotuję, pracuję. Na niewiele więcej starcza mi czasu, ale o przyczynach nie chcę się rozwodzić. Chcę za to powiedzieć, że kiedy znów nastawiłam pokrętło swojej duszy na właściwe fale, usłyszałam wiadomość, jakby to spiker mówił w radio:

Post dostępny tylko dla Patronów

Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany

Zostań Patronem Zaloguj się

Zobacz również

List grudniowy: bo ty to ciągle jesteś w procesie!
Zamknięta grupa na Facebooku?
Zabezpieczony: Marcowy list miłosny: kiedy chcesz rozśmieszyć pana boga…