Dzień Dobry, właśnie wystartowałam na Patronite więc krótko się przedstawię: jestem koniarą, której konikiem są konizmy, piszę felietony z konizmami. Konizmy, termin wymyślony przeze mnie dla określenia przysłów, powiedzeń i innych form językowych, które odnoszą się do koni (wyróżniam je w cudzysłowach i oznaczam kolorem).
Oto pełen konizmów felieton powitalny specjalnie dla Was:
"Konia z rzędem" temu, kto znajdzie najlepszy sposób na to jak z tym Covidem „stanąć w szranki”? Jak go „zrobić w konia” i zamiast dać się pokonać, zobaczyć swoją szansę w tym wszystkim co się dzieje. „Wysadzono nas z naszych dotychczasowych siodeł” i siedzimy w domu, próbując "dosiadać swoich koników" w inny niż dotychczas sposób. Wielu z nas szuka na gwałt jakiegoś "czarnego konia" na czas „galopującego” do nas kryzysu, którego nota bene przecież każdy obawia się "bardziej, niż bosy koń gołoledzi". Wiadomo jednak, że "bez końskiego ogona i skrzypek nic nie dokona", bo nie tylko talent i skrzypce, ale też i smyczek jest niezbędny, by być wirtuozem. Wiadomo też – czasy są takie, że „jednym koniem się nie dorobi" więc i „niejednego konika trzeba dosiąść". I tak trafiłam na Patronite – Ula Kowalczuk, mam też YouTube – Ula Kowalczuk, stronę www.konizmy.pl, FB – Ula Kowalczuk, FB – Grupa Konizmy.pl, FB Fanpage – Ula Kowalczuk i jej Konizmy.pl. Coś już robię, czegoś się dopiero uczę. I tylko myślę, by nie "spaść ze nazbyt wysokiego konia”. Eh, "kuty na cztery kopyta" ten koronawirus – nie tylko zawładnął światem, ale „wodzi” nas za nos jak chce. Stał się bohaterem wiosny 2020, celebrytą, władcą, panem naszej wolności i naszego czasu. Mądre głowy w TV nieustannie o nim gadają, my natomiast nagle zmieniamy całe nasze życie. Świat musiał się na chwilę zatrzymać (w skali historii świata to będzie jednak chwila). Może wyjdziemy z tego odnowieni, z nowymi zwyczajami i projektami, bardziej ukierunkowani na nasze "końskie zdrowie"? Trzeba przyznać, że są też dobre strony: przez tego Covida przestaliśmy "biec na łeb na szyję".
Gdy tak staram się spojrzeć z dystansu na to wszystko, przypomina mi się jeszcze jeden konizm: "konie rządzimy wodzami, a ludzi mądrymi mowami". Wsłuchując się w drakońskie zakazy wydawane pomiędzy równie absurdalnymi pomysłami politycznymi rodem z koncepcji "bareizmy wiecznie żywe" rodzi się we mnie potrzeba, by temu Covidowi „nie dać się zrobić w konia"!. Przeciwnie: robić swoje i nie przestawać "dosiadać swojego konika".
Trwa ładowanie...