Proste i ekonomiczne makro

Obrazek posta

Od czasu do czasu ktoś mnie zapytuje, jakiego sprzętu używam do makrofotografii.

Oto krótka odpowiedź:

A oto dłuższa odpowiedź:

Aparat jest tak naprawdę ostatnią kwestią do omówienia, ale też najmniej istotną w tym przypadku, więc miejmy to za sobą: Canon 5dII.

Czy to musi być lustrzanka? Nie, ale daje więcej możliwości zabawy z pozostałymi częściami zestawu.

Obiektyw z kolei jest tematem najbardziej skomplikowanym.

W zasadzie można by było powiedzieć, że są specjalne obiektywy do makrofotografii i na tym zakończyć temat. Jaki jest ich minus: dodatkowy wydatek na bardzo specyficzną część sprzętu, która może nie znaleźć zastosowania w innej fotografii. I zwykle nie jest to wydatek mały. Oczywiście, jeśli ktoś ma fundusze - nie będę powstrzymywał przed kupnem. Jak ktoś ma za dużo funduszy - może mi także jeden sprezentować. ;) Uważajcie tylko, żeby obiektyw faktycznie był do makrofotografii, a nie tylko miał tryb makro. Obiektyw makro to taki, który odwzorowuje obraz na matrycy/filmie w stosunku przynajmniej 1:1. Czyli 1cm robaczek zajmie 1cm na matrycy.

Co mam ja? Mój wysłużony Tamron 28-75mm f/2.8 i pierścień odwrotnego mocowania. Obiektyw kupiłem dawno temu ze względu na jego jasność i, przez to, głównie z myślą o fotografii koncertowej. Sprawdza mi się jednak świetnie we wszystkich sytuacjach i w zasadzie nigdy nie opuszcza plecaka.

Jaki obiektyw powinniście zatem mieć? Taki, który macie teraz. Serio. Zaraz dowiecie się, dlaczego.

A cóż to jest pierścień odwrotnego mocowania? To właśnie ta część, która zamieni Wasz obiektyw, w obiektyw makro. Jak? Pierścień ten ma z jednej strony mocowanie takie, jak obiektyw, aby pasował do aparatu. Z drugiej - gwint taki, jaki ma Wasz obiektyw do mocowania filtrów przed przednią soczewką. Jak nazwa wskazuje: mocujemy go do przedniej części obiektywu i podpinamy do aparatu tak, że obiektyw jest odwrotnie, niż normalnie. Bez wnikania w arkana optyki - macie teraz obiektyw makro. Musicie uwierzyć na słowo. ;) Warto jedynie zwrócić uwagę, że najlepiej sprawdzają się do tego typu fotografii obiektywy o ogniskowej 50mm lub mniejszej.

Dodatkową zaletą tej metody jest fakt, że możecie wykorzystać nawet obiektyw Helios po Zenicie dziadka lub kupić w dobrej cenie któryś z klasycznych manualnych obiektywów Canona, Nikona czy Olympusa ze starymi mocowaniami. Dlaczego jest to zaleta? Oprócz wdzięcznego portfela będziecie mogli kontrolować przysłonę.

A dlaczego jest to istotne? Przesłona w obiektywach nowego typu jest domyślnie całkiem otwarta, a to przy makrofotografii oznacza bardzo płytką głębię ostrości. Innymi słowy - nawet oczy muchy nie będą całe ostre.

"Co zatem jeśli mam nowszy obiektyw i po odwróceniu nie mam kontroli nad otwarciem przysłony!" Jest sprytne wyjście z tej sytuacji:

1. Zamontuj obiektyw w normalny sposób.

2. Ustaw pożądaną wartość przesłony (ja zwykle ustawiam na f/11-f/16 bo większa jest zbyt ciemna oraz bardzo źle wpływa na jakość obrazu; zależy to od obiektywu).

3. Przyciśnij na aparacie przycisk podglądu głębi ostrości i trzymając go - odłącz aparat.

W ten sposób przysłona pozostanie zamknięta. Voila!

Notka: nawet przy przysłonie f/16 nie wszystko w kadrze będzie ostre. Fizyki się jednak nie oszuka. Istnieje bardziej skomplikowany proces, który pozwala na zwiększenie głębi ostrości, ale wymaga on osobnego wpisu, do którego link pojawi się tutaj (kiedy powstanie). :)

Lampa jest opcjonalna. Ja używam jej prawie zawsze, głownie dlatego, że przy przysłonie f/16 obraz będzie dość ciemny nawet w słoneczny dzień. A nawet jeśli nie, ładnie doświetli szczegóły. Dodatkowo dyfuzor (jo białe na zdjęciu) rozproszy światło tak, żeby oświetlić równomiernie cały kadr miękkim światłem.

A co to za duperelek w nawiasie? To telekonwerter, który czasem stosuję do zdjęć natury, kiedy trzeba "sięgnąć" daleko, żeby nie spłoszyć ptaka czy sarny. Co daje? Dodatkowe zbliżenie. Minusem jest to, że jeszcze bardziej blokuje światło, więc bez lampy tutaj ani rusz. Zamiast telekonwertera można także użyć pierścieni pośrednich; różnią się w zasadzie tym, że nie mają elementu optycznego (czytaj: szkła). A jeśli ktoś na prawdę chce zaszaleć: wygooglujcie sobie "mieszek makro". ;)

Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś nowego z tego wpisu. Jak widzicie, nie trzeba wielkich pieniędzy na wyrafinowany sprzęt, żeby zacząć przygodę z makrofotografią.

Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam do komentarzy!

 

fotografia makro makrofotografia technika poradnik przewodnik tutorial zbliżenie owady pająki

Zobacz również

Mewa śmieszka
Wideo
Jacek i Balbina

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...