Dzisiaj nagrałam 11 rozdział audiobooka o przygodach Kingi i rysicy Urszuli… Jednocześnie wkrótce na kanale YT opublikuję 1 rozdział… o rudej rysicy! Nowy odcinek będzie opublikowany po minimum 100 łapkach do góry dla audiobooka na projektjusty.
Jeśli nie Chcecie czekać na te łapki i na bieżąco (raz na miesiąc) otrzymywać, premierowe odcinki… zostańcie moimi Patronami!
Dla zachęty, oto fragment dopiero co nagranego, premierowego 11 odcinka:
„ Czy ta dresiara Kinga jest obrończynią Błękitnej Planety? Ewentualnie, czy ruda jest wyjątkowo dziwną Władczynią Ciemności, bez grosza talentów do rzucania złych uroków? Zaraz się przekonacie, która z tych, wybuchowych teorii jest bliższa prawdzie.
To wydarzyło się pod koniec września, gdy stary Feniks zobaczył kilka drobnych rys na zwierciadle egipskiego boga Ra. Lustrzana błyskotka, kiedyś wprawdzie, pokazywała prawowitą następczynie ciemnowłosej Greczynki Ani, ale Bastet popsuła te cacko. Ptak wypolerował jedno z porysowanych miejsc na kulistym lustereczku ze złota ramką i ujrzał kogoś, bardzo sobie bliskiego, ale nie z czasów faraona Cheopsa. To była ta, wesoła Ania, koleżanka rudej Kingi i miłej Sary z Babilonu. Nieświadoma niczego, ciemnooka dziewczyna siedziała sobie przed swoim domem i jadła wielki, lodowy deser z owocami.
Stary Feniks uważnie przyjrzał się nieznajomej, nie mogąc uwierzyć, jak bardzo, ta nastolatka w jednolicie zielonej, letniej sukience do kolan z żółtymi falbankami na końcach stroju i pasach cieniutkich ramiączek podobna jest do jego odważnej przyjaciółki, Anny z Hellady. Ta Ania też miała bardzo długie włosy, sięgające do pasa, z prostą grzywką, wpadającą do jej czarnych oczu, wyraziste rzęsy, krzaczaste brwi, lekko haczykowaty, drobny nos, małe usta
i uszka oraz lekko okrągłe, klasycznie rysy twarzy z delikatnie zaznaczonym, szpiczastym podbródkiem. Dumna gimnazjalistka była nie mniej piękna niż te, kilkunastoletnie Greczynki, zamieszkałe antyczne wazy. Poza tym ta szczupła piętnastolatka miała z metr osiemdziesiąt wzrostu. Wysoka uczennica, była przeciwieństwem rudej, może poza faktem szczupłej sylwetki. Na dodatek, ta odnaleziona cudem panienka, nie miała dziwnych szkieł na nosie, więc łatwo przypuszczać, iż była znacznie zaradniejsza od Kingi. Skoro zatem, pojawiła się prawdziwa następczyni Ani to kim jest tamta dziewczyna? Wielki Feniks był aż tak zły na gapowatą kocicę Bastet, iż przez jedną chwilę zapomniał
o istnieniu rudej. Zdumiona Bastet weszła do złotej komnaty, gdzie siedział sobie, bezradny Feniks na krześle z wizerunkiem słońca i starannie polerował zaczarowane zwierciadełko. Bastet widząc niezadowolenie wielkiego ptaka, po raz kolejny przekonała się, że szykuje się niezła draka. Miaucząca bogini gdy była u wyjścia ze słynnej piramidy Cheopsa, już ze spokojem odwróciła się za siebie i zobaczyła, delikatnie mówiąc, wściekłego kompana.
– Bast, czy wiesz coś ty narobiła!? Wszystko skomplikowałaś! Zniszczyłaś zwierciadło! Poszłaś po Kingę, a powinnaś... – zrozpaczony stary Feniks pokazał, co odkrył i już chciał rzucić meteorem w niedobrą kocicę.
– Ładne kwiatki! To niby ona, a ja tam wolę naszą Kingę! – prychała kocica, chcąc nie tylko ocalić swą skórę, ale i posadę pechowej nastolatki. – To nic nie zmienia! Kinga dokonała z tysiąc razy więcej rzeczy, niż Ania! Nie to, że jej nie lubiłam, ale jakoś tak się składa... Dobra! Nie gap się tak na mnie! Od tysiącleci mną pomiatasz! Nie pójdę po sobowtóra Ani, bo wiesz, Kinga już dawno wszystkiego domyśliła się! I nie zrezygnowała! Ona, na pewno, wie więcej niż ty i ja! Przypomnij sobie jaką miała minę podczas ostatniej misji! Nie wiem czy ona chciała iść do miasta kotów, ale to ona... przekabaciła wiedźmę na nasza stronę! Księga Artemidy, nie mogła zamienić się w małego feniksa! Nikt przed Kingą, nie dokonał tyle, co ona! Może to lusterko pokazuje nie tylko następców Ani, ale generalnie ludzi, mających w sobie jakąś magię?Obawiam się, że aby bronić planetę Ziemię, nie trzeba być jakimś przodkiem Greczynki, a tylko tego chcieć!
Na ostatnie słowa Bastet, Feniksowi zrobiło się gorąco. W końcu kocia bogini miała rację. Nie czekając na kolejny wybuch skarg mruczki, wielki ptak, zabrał obrażoną boginię do Warszawy, tuż pod sam dom Ani.
– Nie miaucz tyle, lecimy do Ani z czasów obecnych! Rudej Kingi nie mam zamiaru odprawić, bo ona ma zasługi! Jednak, jeśli ta Ania zechce nam pomóc, to nie krytykuj jej decyzji! Ja jestem wierny swym zasadom, choć nie wykluczam ich modyfikacji! – odrzekł Feniks, frunąc z prędkością światła wśród obłoków, zaś na jego grzbiecie siedziała, nadal obrażona na cały świat kocia bogini. Niebawem rudy Feniks, spotkał nową Anię, a ona wcale się nie zdziwiła na jego widok, ani nie paliła do bycia heroiną. Nastolatka wciąż przebywała na dworze przed domem i jadła deser lodowy. Było piątkowe, ciepłe, jesienne popołudnie, więc czarnowłosa dziewczyna nie miała zamiaru, spieszyć się z niczym, a tylko cieszyła się ciepłem słońca, siedząc wygodnie na góralskiej ławeczce. Bastet zeskoczyła z grzbietu Feniksa i stanęła jak wryta obok damy w sukience. Na widok kotki i ptaka, Ania przypomniała sobie słowa Kingi.
– Cześć Feniks i Bastet! Pewnie mnie szukacie? – powiedziała nastolatka do totalnie zaskoczonych, mitologicznych zwierząt. – Ruda Kinga w okularach, opowiedziała mi o was.”
Trwa ładowanie...