Fragment książki

Obrazek posta

T.U - Weź pod uwagę, że dużo rzeczy, które się we Wspólnocie dzieją – czy sama Wspólnota, która zaistniała w ograniczonej (przecież głównie ludzie kojarzą s. Małgorzatę a nie Wspólnotę) świadomości społecznej i Kościoła Katolickiego – czy według Ciebie to parcie do Kościoła Katolickiego - czy było słuszne, czy powinno być bardziej wolne od sformalizowanego uczestnictwa w Kościele?

T.K.S - Może to nie jest parcie do Kościoła, ale do wiary. Jak wiesz wiara jest rzeczą ulotną i trudno przekazywalną. A zwłaszcza wśród osób, które z założenia są daleko. Założeniem Wspólnoty jest przekazywanie wiary a nie poddaństwa wobec Kościoła. Jest to rzecz praktycznie niewykonalna. Dlatego, że wiara to bardzo indywidualna sprawa, potrzebuje jakiegoś momentu, aby zaistnieć w drugim człowieku. I wcale nie jest tak, że jak człowiek jest w potrzasku to chce wierzyć. Przeważnie wręcz przeciwnie. Jest pogniewany na cały świat i na wiarę. Czasami słusznie. Natomiast przez te wszystkie lata były osoby, które jednak stwierdziły, że wiara to jest jedyna ucieczka od okrutności życia i się załapały. Myślę, że dzięki wierze było im łatwiej. Bo wbrew pozorom - o Kościele można mówić różnie, teraz nawet bardzo różnie - sama wiara bardzo pomaga w życiu. Tutaj można trącić o filozofie czy psychoterapie oraz inne rozbudowane dziedziny. Generalnie z mojego doświadczenia, jeśli wiara jest rzeczywista ułatwia życie, ułatwia sens życia, ułatwia przeżywanie różnych sytuacji. Jest to oczywiście mój pogląd. Oczywiście jest to bardzo trudna sprawa.

T.U - Czyli mamy podobny punkt widzenia do mojego w sprawie wiary. Ciekawe, dlaczego…

T.K.S - (śmiech) Geny!

T.U - Moim zdaniem wiara jest bardzo indywidualna i bardzo krucha. Nasz przyjaciel ks. Jacek Krzemień uważa - i ja się z nim też zgadzam – że nam ludziom jest sądzone jest kto ma jaką relację w Bogiem.

T.K.S - Oczywiście!

 T.U - Podoba mi się, że Jacek w pełni popiera papieża Franciszka, w tym co Franciszek próbuje światu ogłosić. Mniej więcej chodzi o to, że droga do zbawienia nie koniecznie wiedzie przez drogę Kościoła Katolickiego, ale generalnie droga, która prowadzi do Boga. I jest to wynik Soboru Watykańskiego Drugiego, który chciał otworzyć drogę do zabawienia czy drogi poznania Boga, ludziom również żyjącym poza Kościołem.

T.K.S - Tutaj chyba wracamy do słowa klucz: przyzwoitość. Jakbyśmy prześledzili 10 przykazań, jakbyśmy prześledzili te podstawowe zasady wiary… Może to nie są zasady wiary a zasady ułatwiające wiarę. Bo według mnie nie można być wierzącym i robić drastyczne i (trzymajmy się tego) nieprzyzwoite czyny. Więc to jest taki troszeczkę kaganiec. Bo można fruwać i mówić i mieć odczucia wiary jakieś ponadprzeciętne i jednocześnie być (mówiąc prostym językiem) być złym człowiekiem. Więc Dekalog i podstawowe Nasze modlitwy, nad którymi, jeśli się zastanowić (bo większość odklepuje te „pacierze” bez zastanowienia) mamy podstawowe prawdy wiary. W „Ojcze Nasz” mamy podstawowe zasady wiary, a większość – znaczy większość – nie, jednak większość odklepuje bez pomyślenie. Zważ, bo bywasz często w Kościele i na Mszach, wierni to grupa bardzo często nienawidzących się wzajemnie ludzi.

 T.U - To prawda, wchodzą na Msze i jeszcze udają Wspólnotę i miłość braterską a wychodząc nagadują na siebie.

T.K.S - Tak, i ma się to nijak do Dekalogu. Dekalog oczywiście jest bardzo trudny. To wiemy, tylko żeby chociaż sobie przypominać jak daleko jesteśmy od Dekalogu, od przestrzegania. To już by było dobrze.

T.U - Twoje ostatnie kilka zdań podsunęło mi taką dygresję. W sumie i tak daleko odeszliśmy od głównej linii tego wywiadu. Jeżeli mówimy o tym podejściu „kościółkowym” – celowo przerysowuje – typowo: idziemy odmówić „różańczyk” czy „koronkę” a wychodząc się nienawidzimy. Czy nie wydaje ci się, że ta pandemia spowodowała, że ta fasada runęła? Ludzie zgubili ten rytm przez zakaz chodzenia do Kościoła i musieli szukać Boga w sobie i w swoich bliskich. Pewien dominikanin Ojciec Szustak, wydał film na Youtube, w którym oznajmił, że cieszy się, iż ta pandemia nastała. W końcu fasada „kościółkowości” runęła i trzeba Boga szukać na własną rękę. Co ty o tym uważasz?

T.K.S - Myślę, że Ci co szukali Boga to w trakcie Pandemii to im się to mogło pogłębić i dać do myślenia. Natomiast Ci co nastawieni są do życia tylko komercyjnie, a Bóg jest im potrzebny do niczego, to mają Netflixa. Wasze pokolenie za bardzo żyje elektroniką. Wolicie pogadać przez Skype zamiast popatrzyć w niebo z kimś idąc za rękę. Jesteście trochę jebnięci. Całą tą Pandemię Kościół instytucjonalny chciał wykorzystać jako Karę Bożą. Ci, którzy szukali Boga i szli w Jego kierunku podczas Pandemii mogli skorzystać. A nie zainteresowani odpalą Netflix i można żyć.

 T.U - Netflix, Netflixem ale mi się wydaje, że część społeczeństwa, która chodzi do Kościoła odbębnić tę Mszę a po wyjściu ze mszy zachowuje się dokładnie tak samo jak przed Mszą to przez Pandemię musiała trochę poszukać i coś zmienić. Skoro nie można było pójść do Kościoła, to trzeba szukać tego Kościoła w drugim człowieku.

 

 

fragment książki dla wszystkich postępy w pracy

Zobacz również

11 Patronów!
Drugi fragment książki dostępny dla Patronów
Trzeci fragment książki

Komentarze (2)

Trwa ładowanie...