Jest to wpis wzięty z mojego blogu, jednak na tyle się spodobał, że prezentuje wspierającym.
Dzisiaj rzecz o kawie.
Moje picie kawy zaczęło się "na poważnie" kilka lat temu. Wcześniej kawy umiałem w ogóle nie pić. Krótkie złamanie polityki względem kawy, nastąpiło w klasie maturalnej. Wraz z kolegami uczyliśmy się do matury, siłą rzeczy szukaliśmy jakiś "używek" lub powodów, aby ucząc się nie uczyć. Więc robiliśmy sobie kawę, a towarzyszył temu rytuał.
Potem miałem od picia kawy drobną ( trzy lata) przerwę. Zacząłem ponownie pić kawę, kiedy z braćmi pracując głównie w samochodach, braliśmy kawy do auta, aby znosić trudy pracy, a więc i podróży. Renesans mojego kawowego smaku wrócił kiedy zacząłem spotykać się z Leną.
Nie wiem czemu, ale najbardziej pasowała mi wariacja mocca - kawa z mlekiem i czekoladą, najlepiej w kubku "na wynos". Będąc w Krakowie również spróbowałem kawy z @dobro.dobro.krakow .
Żona jest zakochana w tym miejscu. Chciałem samemu, jak każe obyczaj (apostoł Tomasz, uwierzył jak zobaczył) sprawdzić nową miłość żony.
Stwierdziłem, że zamówię kawę firmową. Zwykłą, mocną z cytryną i imbirem - ale w wersji L. Szczerze powiem, byłem zaskoczony, że mnie "ruszyła". Od dawna efekt "dopalacza" po kawie mnie nie rusza. A tutaj, nawet przez moment miałem przyspieszony rytm serca!
Czy moje picie kawy to już nałóg? Otóż nie, lubię pić kawę w towarzystwie. Ponieważ w domu w Zochcinie jestem z dwoma psiakami, które wolą whisky ( żartuję, nie daje psom whisky, wolą wino), to kawy nie piję w ogóle. Czekam aż wróci Lena z Miszką, wtedy z chęcią napiję się kawy w ich towarzystwie.
Co do kawiarni, Dobro Dobro, robi się tam również świetne sushi. Od dawna nie jadłem tak dobrego!
Ostatnie pytanie w tym wpisie od siebie do siebie. Czy mam jakiś nałóg, jeśli nie jest to kawa? No mam, ale chyba na razie nie będę o tym wspominał ;)
Trwa ładowanie...