Witajcie ,
link do odcinka o podlewaniu:
Do odcinka polecam mój tekst z 2018 roku o fabryce:
Drzewo – inwestor, magazynier, producent, fabryka niemal idealna. W naturalnym środowisku uzyskanie równowagi przez drzewo nie jest czymś nadzwyczajnym. Doskonale dostosowuje swoją wielkość, a co za tym idzie produkcję i kierunki wzrostu do warunków w jakim przyszło mu żyć. Świetnie wykorzystuje pojawiające się szanse w otoczeniu, samo siebie odżywia, ale też potrafi współpracować z innymi organizmami. Od kooperacji z grzybnią/mikoryzą/ potęgującą zasięg do źródeł wody i przyswajanie substancji odżywczych po wabienie zapachami wyzwolicieli od szkodników. To są truizmy jeśli ktoś zadał sobie choć odrobinę trudu w obserwacji przyrody i przeczytał choćby podręcznik do przyrody. Jak jednak wykorzystać w sposób świadomy tą wspaniałą fabrykę w sztuce bonsai?
W bonsai cała sztuka rozbija się o dwa aspekty. Pierwszy, który tu pominę to wyczucie, smak, umiejętność odwzorowania skali, techniki formowania, itp., czyli wszystko to od czego zaczynają adepci bonsai. Drugi zaś, to sztuka pielęgnacji drzewa czyli sztuka stworzenia optymalnych warunków do jego rozwoju, ale nie w skali naturalnej lecz w miniaturze przy wszystkich ograniczeniach jakie pojawiają się w uprawie doniczkowej. Jak rosną drzewa wszyscy wiedzą, albo tak przynajmniej myślą. Co jednak wykorzystać w sztuce pielęgnacji bonsai, aby rozmowa czytaj pielęgnacja przyniosła zrozumienie ze strony drzewa i wywołała jego reakcje, które przyniosą korzyści dla twórcy bonsai?
1. Fabryka. Całkowite uzależnienie drzewa bonsai od jego opiekuna to duża odpowiedzialność. Bez nas roślina w doniczce umiera. Opieka nad nim może polegać na podlewaniu, nawożeniu, przycinaniu i czekaniu na jakieś rezultaty. Można jednak wpływać na te rezultaty z mniejszą przypadkowością i uzyskiwać je szybciej poprzez optymalizacje jak w dobrze zarządzanej fabryce. Jak to osiągnąć? Zastosujmy dla naszych potrzeb terminologię i analogię do fabryki. Trzeba sobie zadać trochę więcej trudu niż przeciętny właściciel fabryki i zastanowić się co jest kluczowymi czynnikami w rozwoju naszej idealnie działającej fabryki. Celowo nie piszę zarządzanej ponieważ takich umiejętności nigdy nie posiądziemy. Możemy być najwyżej pomocnikiem, nieco doradcą, opiekunem, obrońcą, dostawcą. Tylko tyle i aż tyle.
2. Dostawcy. O ile również drzewo w doniczce potrafi wyprodukować sobie pokarm, o tyle dostawcami staje się opiekun. To twórca bonsai organizuje stanowisko/mniej lub bardziej naświetlone/, glebę w której rośnie, ilości wody i substancji odżywczych do produkcji żywności dla drzewa. Tak samo jak zbyt dużymi dostawami można spowodować niepotrzebne spiętrzenie towaru, którego nie da się przerobić/powoduje to pewne koszty, które nie są potrzebne/, tak samo niedostarczenie na czas towarów niezbędnych do produkcji powoduje niewykorzystane mocy przerobowych i pewne straty /niewykorzystane możliwości/. W naszej fabryce optymalne rozwiązanie to Just In Time. Wszystko w odpowiedniej ilości i w odpowiednim czasie w celu optymalizacji produkcji.
3. Równowaga. Nasza fabryka z założenia jest niemal doskonała. Potrafi bowiem zabezpieczać swoje funkcje życiowe i jednocześnie po tym zabezpieczeniu inwestować w rozwój. Robi to w oparciu o doświadczenie lat ubiegłych oraz na podstawie ilości zmagazynowanych produktów w ubiegłym sezonie. Można powiedzieć prognozuje i w pewnym sensie wie co wydarzy się w bieżącym sezonie. Wielkość zgromadzonych zapasów plus nasze bieżące dostawy wody i substancji odżywczych oraz informacje /doświadczenie/ umożliwiają funkcjonowanie w pewnej równowadze. Zdarzające się incydenty, częstsze lub rzadsze wytrącają drzewo z tej równowagi. Może to być przesuszenie w godzinach, gdy opiekun jest w pracy, ale równie dobrze uszkodzenia spowodowane przez szkodniki bądź czynniki atmosferyczne jak grad czy porywisty wiatr, który strąci doniczkę i połamią się gałęzie. Bonsai odpowiednio pielęgnowane ma na takie przypadki przygotowane mechanizmy obronne i odłożone zapasy, które umożliwiają przetrwanie, a ostatecznie powrót do równowagi. Efekty wzrostu naszego bonsai/fabryki/ w roku bieżącym są absolutnie uzależnione od tego jak pielęgnowaliśmy je w zeszłym sezonie wegetacyjnym. Jeżeli udało nam się utrzymać równowagę i optymalny poziom produkcji to bonsai potrafi poradzić sobie z atakiem szkodników i grzybów. Optymalna produkcja w ubiegłym sezonie umożliwiła bowiem zabezpieczenie wszystkich aspektów życia bonsai w tym środków na ochronę przed powyższymi. Drzewa w równowadze potrafią produkować substancje skutecznie obrzydzające zjadanie ich liści jak również substancje które radzą sobie z atakiem grzybów. Jako opiekun nie w pełnym wymiarze /to nie jest mój zawód/ swoich drzew stosuję jednak prewencję czyli okresowo powtarzane opryski.
4. Just In Time. To jest najtrudniejsza część zagadnienia. Mistrz Nobuyuki Kajiwara wielokrotnie powtarza, że nauczenie podlewania i nawożenia jest najtrudniejszym z aspektów uprawy bonsai. Wynika to z tego, że wszyscy wiedzą jak podlewać i nawozić bonsai. Podstawą sukcesu w sztuce pielęgnacji bonsai są dostawy na czas. Nie wtedy gdy mamy na to czas, np. tak jak ja po powrocie z pracy, ale wtedy, gdy roślina ich potrzebuje!!! Każde bonsai jest inne. Różnice wynikają z wielkości, gatunku, formy bonsai, składu i struktury gleby / w tym czasu jaki minął od przesadzenia/ oraz od wielkości doniczki, w której rośnie. Dlatego też podlewanie wszystkich drzew w kolekcji jak leci i tylko wtedy gdy mamy czas cofa nasze drzewa w rozwoju przez niewykorzystane możliwości czyli utratę szans. Drzewo poprzez swoje korzenie kontroluje ile wody ma do dyspozycji w danej chwili. Jeżeli poziom wilgoci jest powyżej pewnego minimum niezbędnego do przeżycia, które drzewo sobie wyznacza to produkcja trwa w najlepsze. I choć produkcja w ciągu każdego dnia osiąga pewne maksimum, a następnie spada to utrzymanie tych wysokich obrotów każdego dnia/ich suma/ , odwdzięcza nam się wynikami w przyszłym sezonie. Bonsai mówią nam/podpowiadają/ o fazie produkcji bądź jej braku swoim wyglądem. Gdy produkcja idzie pełną parą liście prężą się do słońca, a ich kolor jest urzekający. Gdy poziom wody spada, transpiracja zostaje spowolniona lub wstrzymana/aparaty szparkowe zamykają się/ i roślina wchodzi w tryb STAND BY do następnej dostawy wody. Obserwujemy wtedy zwieszenie się liści w dół/ oklapnięcie/, w kolejnej fazie zaschnięcie i zrzucenie liści po to aby nie utracić wody zgromadzonej w roślinie dla utrzymania się przy życiu. Funkcje życiowe są ważniejsze od produkcji, a zbyt duża strata wody powoduje po prostu uschnięcie. Nie bez powodu w najlepszych szkółkach bonsai pracuje tyle osób. Poranne dostarczenie wody wszystkim bonsai /nemizu i hamizu/ w równej dawce w upalny dzień nie zaszkodzi, ponieważ nadmiar wody odpłynie przez otwory drenażowe, a cała produkcja dopiero się zaczyna. Nie ma więc ryzyka przelania bonsai ponieważ nasza fabryka wykorzysta cały ten poranny zapas. Problem zaczyna się po kilku godzinach, gdy słońce operuje w najlepsze, fotosynteza idzie pełna parą, a zapasy mogą się zużywać w różnym stopniu w różnych drzewach. To wtedy właśnie pojawia się największa trudność w oszacowaniu czy już podlewać czy też nie. Mistrz gdy uczy podlewania idzie od drzewa bonsai do kolejnego i dotyka dłonią powierzchni gleby. Jeśli uznaje że konieczne jest podlanie to prosi aby uczeń również dotknął i zapamiętał uczucie jakiego doświadcza przez swoją dłoń. Na podstawie tak zgromadzonego doświadczenia po jakimś czasie wie czy podlanie jest konieczne czy też nie. Podlewanie kapilarne czy inne warianty automatyki są pozbawione wyczucia i tylko dosłownie ręczna kontrola każdego drzewa poprzez dotknięcie powierzchni gleby/mchu daje informację o konieczności podlania. Opisuję tu warunki idealne, niemal nie do osiągnięcia w warunkach amatorskiej uprawy bonsai, ale tak po prostu jest. Wilgotna gleba jest lekko chłodna, a sucha gorąca. Proste i szalenie trudne. Ostatnia dawka wody to hamizu czyli wieczorne zraszanie roślin i powierzchni obok nich. Często odbywa się pod ciśnieniem od dołu co pozwala usunąć niektóre szkodniki żerujące i chroniące się po liśćmi. Pewna dawka wody spływa po pniu do gleby, zasilając bardzo ważne korzenie rosnące tuż pod powierzchnią mchu/gleby. Są one przez swoje położenie najbardziej narażone na utratę komfortu funkcjonowania. Mech czy powłoka ze świeżo rozłożonego po powierzchni gleby sfagnum pomaga, ale nadal jest to najwrażliwsze miejsce w doniczce.
Dlaczego nie należy zalewać gleby na noc? Korzenie rosną w nocy, a wilgotna gleba temu sprzyja. Wilgotna, ale nie mokra. Nadmiar wody nie jest im do szczęścia potrzebny. Nasi magazynierzy potrzebują ciemności, temperatury/ nie rosną gdy jest zimno/, wilgoci oraz powietrza. Powietrze w glebie dostarczamy podczas porannego podlewania nemizu. Odpowiednia struktura gleby / o tym później/ umożliwia magazynowanie powietrza między grudkami, a podlewanie wraz z odprowadzaniem nadmiaru wody otworami drenażowymi zasysa nowy oddech od góry w dół gleby.
5. Auksyny i Cytokininy. Wiemy już co lubią korzenie, ale dlaczego tak musimy o nie dbać? Bonsai to roślina uprawiana w pojemniku. Czyli dwa człony, które niosą za sobą pewne obowiązki. Nie wystarczy pielęgnować części nadziemnej, aby bonsai było piękne i zdrowe. Nie można uzyskać jakości drzewa z Japonii wyłącznie formując drutem gałęzie. Tylko jeśli poświęcimy naszą uwagę w porównywalnym stopniu korzeniom i części nad powierzchnia gleby stworzymy coś dobrego. Dlaczego?
Fitohormony takie jak Auksyny i Cytokininy to klucz do sukcesu. Ponieważ nie jest to opracowanie naukowe po szczegóły odsyłam do literatury fachowej. Tu przedstawię tylko to co wykorzystujemy w bonsai. Powstają głównie w aktywnie rosnących tkankach, zwłaszcza w wierzchołkach wzrostu pędów/auksyny/ i korzeni/ cytokininy.
Auksyny odpowiadają za kierunkowy wzrost roślin i adaptację wzrostu rośliny do środowiska w którym rośnie czyli fototropizm: wzrost w kierunku światła, oraz geotropizm: wzrost względem wektora grawitacji. O ile pierwszy jest oczywisty o tyle drugi polega na pionowym wzroście zarówno pędów jak i korzeni np. po incydencie oberwania się skarpy drzewo przechyla się znacząco od poprzedniej osi wzrostu. Auksyny stymulują wzrost pędów w nowym pionowym kierunku oraz korzeni również pionowo w dół tworząc pewnego rodzaju kotwicę dla drzewa. Ponieważ odpowiadają za wzrost drzewa to inwestują energię drzewa w najlepiej ustawione do światła pączki inaczej kreują dominację wierzchołkową /co jest absolutnie logiczne w punktu widzenia wydajności rozwoju i produkcji naszej fabryki/, hamując jednocześnie rozwój pączków bocznych i tych znajdujących się bliżej pnia w cieniu. Te pozornie mało potrzebne pączki boczne i zacienione to nasi najlepsi bonsaiowi sprzymierzeńcy. Budowa struktury drzewa odbywa się w oparciu o krótkie linie wyhamowane przez auksyny stymulujące wzrost tych najmocniejszych. Wycięcie pędów wierzchołkowych uaktywnia pączki boczne. Ponieważ nie ma już największego producenta auksyn hamujących wzrost pączków „gorszych” w pierwotnej ocenie drzewa, to w zastępstwie dostają szanse na swobodny wzrost-wyścig do światła. Czym więcej takich pączków produkujących auksyny tym lepsza stymulacja wzrostu korzeni. Po wyprodukowaniu ich transport odbywa się wyłącznie w dół od wierzchołka do korzeni. Auksyny stymulują również wzrost właśnie korzeni. Ale to nie jedyny czynnik wzrostu korzeni. Pisałem wcześniej o odpowiednich warunkach wzrostu korzeni i wspomniałem o strukturze gleby. Ta im bardziej porowata tym lepiej. Stożek wzrostu korzenia włośnikowego napotykając na przeszkodę gładką omija ją ślizgiem i nadal ma tylko jeden stożek wzrostu. Gdy trafi na bryłkę porowatej akadamy bądź pumeksu, bimsu, lawy rozbija się o nią i nieco wcześniej przed obumarłym stożkiem wzrostu wytwarzane są inne /więcej niż jeden/ stożki wzrostu, które omijając oplatają tą grudkę. Im więcej stożków wzrostu korzeni tym lepiej podobnie jak z pączkami. Dlaczego? W stożkach wzrostu korzeni czyli znowu w miejscach najszybszego podziału komórek tyle, że korzeni produkowane są cytokininy. Rozprowadzane są wraz ruchem transpiracyjnym wody po całej roślinie i odpowiadają za wiele procesów fizjologicznych: kiełkowanie nasion/mniej nas to interesuje/ , skracają uśpienie pąków i znoszą dominację wierzchołkową. Krótko mówiąc między innymi tworzą kopię zapasową rozwoju rośliny czytaj pączki wewnątrz gałęzi na wypadek incydentów w pędach wierzchołkowych. Taka dywersyfikacja kierunków rozwoju umożliwia przetrwanie tak samo jak w biznesie. Dla nas to jest szalenie istotne, ponieważ w ten sposób tworzy się jakość naszego bonsai w przyszłości. Reasumując im więcej pączków tym więcej auksyn i lepszy wzrost korzeni. Im więcej stożków wzrostu korzeni tym więcej cytokininy i rozgałęzień na drzewie.
Jak to wykorzystać? Wiemy już co mamy i co chcemy osiągnąć czyli niemal jak nasze drzewo na początku sezonu. Chcemy osiągnąć jak największą liczbę pączków i korzeni włośnikowych, które zamienimy w strukturę dobrze prosperującej fabryki. Zarówno gałęzi jak i korzeni. Znowu podkreślam jedno i drugie. To co widzimy nie byłoby takie dobre bez korzeni, nie mówiąc o nasadzie pnia, za której widoczny kształt/formę odpowiedzialne są korzenie. Wiem jak zaopatrywać bonsai to teraz jak kształtować koronę? Tego opisać niestety nie potrafię ponieważ ile gałęzi tyle przypadków. I choć niektóre się powtarzają to jest to dość skomplikowane. Jedno jest pewno. Im więcej linii w drzewie tym lepiej i tym więcej możliwości cięcia gałęzi. A przez cięcie wymieniamy proste długie kołki na wiele coraz mniejszej grubości w gałęziach od pnia do ich wierzchołka /tylko wtedy drzewo wygląda na stare i jest piękne. Jeśli uda nam się wykorzystać możliwości naszej fabryki to radość formowania jest gwarantowana, a jeśli mamy jedną świeczkę czy przycięte ma jeden pączek gałązki to co możemy zrobić??? Co możemy zrobić???
Wszystkich zachęcam do głębszej lektury powyższych zagadnień, które mocno spłycone miały nieco uporządkować temat pod katem uprawy i pielęgnacji bonsai.
Trwa ładowanie...