Miał być w weekend kolejny post dla Patronów, ale niespodziewanie wypadła mi archeologia.
Od paru tygodni koordynowałem z panami odpowiedzialnymi za kod publikację tego wywiadu i dziś dość niespodziewanie pojawiła się jego autoryzacja, więc musiałem przysiąść do jego publikacji.
Strasznie bolało mnie serduchu, że musiałem siedzieć cicho i nie mogłem się Wam pochwalić, że nad tym pracujemy. Wszystko stało na ostrzu noża. Cieszę się, że nareszcie udało się odkryć kolejny kawał historii.
Jutro, jeśli już nic nie stanie na drodze, recenzja SNES Mini.
Trwa ładowanie...