Robert Grzyb – strzelec doskonale regularny

Obrazek posta

Rozegrana w środowe popołudnie i wieczór zaległa XIX kolejka drugiej grupy A-klasy obfitowała w niespodzianki. Wawel pokonał Serokomlę, Kadet zwyciężył Amatora, a dybiący na wicemistrzostwo Hetman tylko zremisował z grającymi o utrzymanie Orłami. Podczas meczu w Puławach niespodzianką dla wtajemniczonych nie było jednak wpisanie się na listę strzelców jednego z graczy gości...  Graczem tym był Robert Grzyb, a wtajemniczonym – wyżej podpisany autor tej relacji. Grzyb, w latach 2018–20 występujący w barwach... Hetmana, od momentu zostania członkiem naszego klubu pozostaje wierny prostej zasadzie 2+1. Otóż po każdych dwóch rozegranych przezeń spotkaniach bez zdobytego gola w następnym zawsze strzela! Po jesiennych "czystych" meczach z Michowem i Wawelem trafił z Bogucinem, po nieudanych snajpersko grach z Draco i Kadetem trafił z Górą Puławską, po "pustych" grach z Michowem i Drzewcami przyszedł gol z Draco, wreszcie ostatnio puste konto z Wodniakiem i Skrobowem, zatem dzisiaj musiał trafić! I trafił, w ostatniej chwili, jakby droczył się z wtajemniczonym...  Zarówno Hetman, jak i Orły nie mogły przystąpić do tego spotkania w optymalnych składach; trudno ocenić na czyją postawę osłabienia te miały większy wpływ. W ostatniej chwili do wyjściowej jedenastki gości wskoczył zmagający się wciąż z urazem żeber, pierwotnie przewidziany jako rezerwista Damian Miroński. Pierwsze minuty meczu i nasz obóz powinien cieszyć się z podwójnego prowadzenia, lecz niestety... Za pierwszym razem piłkę po pięknym uderzeniu Jacka Banasia końcówkami palców przeniósł nad poprzeczkę Mateusz Baranowski, a chwilę później będący w idealnym położeniu w polu karnym Jacek... tylko podał do bramkarza, bo strzałem tego nie sposób nazwać. Zmarnowana szansa zemściła się po kwadransie gry: grupowy król strzelców in spe Sławomir Kłys uciekł prawą stroną naszym obrońcom, po czym po zbiegnięciu bardziej do środka, mając naprzeciwko siebie tylko Leszka Lisa oddał intrygujący technicznie strzał, po którym obserwatorzy widzieli już przedmiot gry wysoko na piłkochwycie, lecz ten nieoczekiwanie, po wysokim, krótkim lobie wpadł do siatki! Brawa dla autora...  Kolejne minuty, jak również druga odsłona meczu, przypominały nasze pojedynki z Żyrzyniakiem czy Wodniakiem, w których powinny paść remisy, a ze zwycięstw cieszyli się rywale. Niebiesko-żółci znów nie odstawali poziomem swojej gry od czołowej ekipy ligi i to cieszyło; martwiło, że znów nie znajdowało to żadnego odzwierciedlenia w wyniku. Orłom brakowało czegoś z przodu, by stwarzać sobie więcej dogodnych sytuacji, gołębianie dochodzili do nich dużo łatwiej, lecz ich problem na połowie przeciwnika polegał głównie na Adrianie Mrozie, który co i rusz mroził ich zapędy. Na środku obrony wystąpił on dziś w duecie z Błażejem Maciejczykiem, który do dwóch poważnych pomyłek dołożył dwie ratujące nas przed utratą gola interwencje i tym samym wyszedł na zero. Niestety, od 45. minuty na zero nie wychodziła jego drużyna; bezproduktywne oblężenie bramki Hetmana, kontra i Adrian Gawidziel trafia na 2:0. Rację miał obserwujący zawody nasz były trener Janusz Kleszczyński, który oceniał w przerwie, że nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte (cóż, za jego czasów też przegrywaliśmy na KEN-ie z Hetmanem 0:2, by po dwóch trafieniach po przerwie Dawida Matyjaszka osiągnąć remis), ale długo wydawało się że za wyrównany bój znów zostaniemy wynagrodzeni figą z makiem. W 66. minucie wróciły nadzieje – kapitanujący Michał Berliński posłał długą piłkę do Mirońskiego, a trener gości po wyrwaniu się spod kurateli swoich opiekunów w samotnym pojedynku znalazł sposób na Baranowskiego. Przyjezdni nadal musieli uważać na groźne kontrataki Hetmana, z których niejeden mógł zakończyć się bramką, ale to jednak nasz zespół w ostatnich minutach był bardziej zainteresowany wbiciem czwartego w tym meczu gola. Kolejne sytuacje obu stron nie przynosiły im powodzenia (okazję miał m.in. znów Banaś, po drugiej stronie Lis sparował strzał na poprzeczkę) aż do trzeciej minuty doliczonego czasu. Nacierające Orły przeprowadziły wówczas decydującą dla wyniku akcję, w której Berliński oddał piłkę na lewo do Grzyba, a ten przepięknym, plasowanym uderzeniem pod poprzeczkę zasmucił dawnych kolegów. Jak dużo będzie ważył ten wyrwany w ostatniej chwili punkt po XXX kolejce?  Jedyny (?) minus po tym meczu: trafienie Gawidziela było 87. bramką straconą przez Orły w tym sezonie ligowym. Tym samym wyrównaliśmy rekordowy wynik z sezonu 2012–13, a przed nami jeszcze dwa mecze... Hetman Gołąb – Orły Kazimierz 2:2 (2:0) Kłys 15, Gawidziel 45 – Miroński 66, Grzyb 90+3 Orły: Lis – Bonecki (63 Lasota), Maciejczyk, A. Mróz, Zawiślak – Berliński (k) – Borowski (81 Pogoda), Banaś, Grzyb, Bulzacki (75 Zyska) – Miroński. Żółte kartki: R. Warda, Miazga, P. Warda – Miroński, A. Mróz. Sędziował: Kołodziejczyk oraz Gołębiowski i Bolek. Widzów: ~70. (https://orlykazimierz.futbolowo.pl)

Zobacz również

Młodzież ze zmiennym szczęściem
Trzy warunki szczęścia
Młodzicy postraszyli Perełki

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...