O konieczności budowy tego jeziora mówiło się już przed wojną. Pierwsze plany podobno pojawiły się w latach 50-tych ubiegłego stulecia. Budowa na dobre rozpoczęła się w 1986 roku ale kryzys roku 1989 znacznie ją spowolnił. Potem trochę przyśpieszyła, aż do kolejnego kryzysu, w roku 2009. Oj nie, nie była nie była to ekspresowa inwestycja. Jak wielu innym mieszkańcom dawnego województwa bielskiego, budowa zbiornika w Świnnej Porębie towarzyszyła mi od dziecka. Pamiętam rodzinne wycieczki maluszkiem starą , krętą drogą do Suchej Beskidzkiej. Udało mi się nawet przejechać pociągiem z Suchej do Wadowic jednym z ostatnich kursów na tej linii. Jeździliśmy tam kąpać się w Skawie, która pięknie rozlewała się szerokim korytem w okolicach wiszącego mostu, potem, już z mikrofonem, odwiedzałem to miejsce wiele razy. Budowa postępowała. Ci, którzy znają okolicę, pamiętają pewnie dwa wiadukty wybudowane zanim powstała łącząca je droga. I stały tak, długo, samotne takie. Dziś jeździmy po nich krajową "28". Na przełomie wieków nikt chyba nie wierzył w to, że uda się tę tamę w końcu wybudować. I pewnie by się nie udało, gdyby nie przełomowe wydarzenie, którego byłem świadkiem. W sierpniu 2003 roku z mikrofonem odwiedziłem ten największy plac budowy w Małopolsce, by wziąć udział w uroczystym przerzuceniu koryta Skawy do wydrążonych w skale sztolni. Dlaczego był to przełom? Do tego dnia budowę można było przerwać. Po przerzuceniu koryta Skawy, zaporę trzeba było dokończyć. Wielka to była uroczystość. W 17 odcinku podcastu prowincjonalnego zapraszam na plac budowy zbiornika Świnna Poręba.
Trwa ładowanie...