Projekt Ados -> Świt Bogów - C01:R13

Obrazek posta

<- Poprzedni Rozdział         *         Spis Treści          *         Następny Rozdział ->


Świt Bogów
Część Pierwsza: Powtórne Przybycie


Rozdział XIII

W ten świąteczny dzień, gdy Talanos zasiadł na swym tronie,
trzech niegodziwców zechciało podnieść na niego rękę.
Byli wielcy niczym woły, a miecze ich,
ścinały dorodne drzewa, jakby to była trawa.
A on sam, nie obawiając się tych potworów,
dzierżąc jedynie berło pierwszych królów,
jednym ciosem pierwszego pozbawił głowy,
która poszybowało przez całą świątynie,
a liczy ona aż pięćset kroków długości.
Wtem ryknął bóg straszliwie na swych wrogów,
aż ziemia się zatrzęsła, a witraże w oknach popękały.
Lecz oni rzucili się na niego w szale mordu zmysłów pozbawieni.
Drugiemu Talanos miecz wytrącił i serce gołą dłonią wyrwał,
po czym nabił go na berło unosząc aż pod sklepienie świątyni.
Trzeciego z wrogów, największego ze wszystkich,
powalił na posadzkę spojrzeniem samym,
a było to spojrzenie, które mogło zabić słabe dusze,
on to spojrzenie jednak przeżył, bo wrogiem był potężnym.
Lecz życie jego szybko dobiegło końca,
gdy Talanos przeszył jego serce berłem,
na którym wciąż nabity był poprzedni wróg,
wbijając je na dwie stopy w posadzkę.
Mówi się, że berło to nadal czeka tam wbite,
aż pojawi się on z powrotem,
lub ześle śmiałka godnego by je dzierżyć.
~”Opowiastki dla dzieci Barda Laise” fragment
Przełom Ery III i IV
Bard Laise

 

— Wyjść! — wrzasnął na kapłanów i mnichów znajdujących się w pomieszczeniu na tyłach świątyni, a ci pośpiesznie uciekli.

Szarpnął mocniej za nasze kaptury, rzucając nas na miękką kanapę.

— Co wy sobie wyobrażacie? Rzucać się do walki?

— Musieliśmy cię chronić! — powiedziała Alanis, zrywając maskę z twarzy.

— Nie! Nie było potrzeby byście narażali swoje życie! W szczególności ty nie powinnaś tego robić! — wskazał palcem na Alanis.

— Jestem kapłanką i obywatelką!

— Jesteś jeszcze dzieckiem!

— Nie jestem dzieckiem! I ty dobrze o tym wiesz!

Talanos powiedział do siebie, coś w swoim języku, co zabrzmiało jak wiązanka przekleństw.

— Mogłabyś być moją córką!

— Ale nie jestem twoją córką! Jestem… — lecz Talanos jej przerwał.

— I właśnie z tego powodu nie powinnaś narażać swojego życia!

Alanis umilkła i spuściła wzrok, zaciskając ręce na kolanach. Łzy naszły jej do oczu.

Miałem nieodparte wrażenie, że coś mnie w tej rozmowie ważnego omija.

Patrzył tak na nią przez chwilę, wciąż mając wyciągnięty palec, w końcu złapał się za głowę i wydając z siebie krzyk wściekłości kopnął w drzwi, które wyleciały wraz z nawiasami na przeciwległą ścianę korytarza.

Wyszedł.

Jeszcze przez długą chwilę dało się słyszeć jak krzyczy coś niezrozumiałego przeplatając adosańskie przekleństwa z niezrozumiałymi słowami ze swej boskiej mowy, oraz tłuczone i rozbijane fasady szaf stojących rzędem na korytarzu.

Milczałem.

Alanis cicho chlipała ukrywając twarz w dłoniach.

Ściągnąłem maskę ducha z twarzy, odłożyłem ją na boku i delikatnie położyłem dłoń na ramieniu Alanis.

Zareagowała natychmiast.

Przytuliła się do mnie i płakała...

...głośno i długo.


<- Poprzedni Rozdział         *         Spis Treści          *         Następny Rozdział ->

Zobacz również

Projekt Ados -> Świt Bogów - C01:R10
Projekt Ados -> Świt Bogów - C01:R14
Projekt Ados -> Świt Bogów - C01:R15

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...