Kilkanaście lat temu pracowałam w dziale zagranicznym Polsatu i zajmowałam się tworzeniem reportaży o najważniejszych wydarzeniach ze świata. Pamiętam, jak pewnego dnia zostaliśmy wszyscy - my, czyli “redaktorzy zagraniczni” - wezwani na dywanik do szefa redakcji, który zrobił nam wykład o oglądalności i wypowiedział jedno zdanie, które zapadło mi na zawsze w pamięć: “Miejcie na uwadze, że najwięcej wyświetleń w tym roku miał filmik z czochraniem lemura”. (Tu możecie przeczytać sobie, dlaczego ten filmik wcale nie jest fajny i śmieszny).
To był początek końca, moment, w którym wszystkie media odczuwalnie zaczęły ścigać się na produkowanie jak największej ilości klikalnych materiałów o niczym. Świat mógł płonąć, ludzie setkami i tysiącami umierać, ale nagle w mojej pracy najważniejsze było (poza wojnami, tragediami, tsunami, szlochającymi dziećmi i ogólnie makabrą) to, żeby znaleźć jakieś słodkie filmiki z pandami obchodzącymi urodziny w pekińskim ZOO, facetem, który tworzy rzeźby z gum do żucia, albo podać do wiadomości jaki wynik meczu wytypowała losująca papuga. Byle ludzie klikali i oglądali.
Niedługo później odeszłam z pracy w newsach i w ogóle w mainstreamowych mediach, ale nigdy nie straciłam wiary w to, że takich ludzi jak my - którzy oczekują od mediów czegoś więcej niż śmieszne filmiki - jest sporo. Wiadomo, że nie jesteśmy ogółem i nigdy nie będziemy, ale co z tego? Moim zdaniem bez względu na to, co zdobywa najwięcej wyświetleń, warto pisać, robić zdjęcia i nagrywać wideo dla inteligentnych odbiorców. Po prostu.
A poza tym jest druga kwestia: potrzebujemy nowego świata.
Wszyscy wokół straszą, że ten, który mamy, może już za chwilę nie nadawać się do życia. Ja wierzę, że nie jest za późno, ale trzeba się spieszyć. Moim zdaniem twórcy, artyści, literaci, ludzie znani powinni stać w pierwszym szeregu walki o ten nowy (wspaniały!) świat i wykorzystywać swoją popularność do promowania wartości innych niż konsumpcjonizm. Tak, żeby wszyscy uwierzyli, że ekologia jest fajnym stylem życia, że w kupowaniu rzeczy używanych nie ma nic obciachowego, że marnowanie żywności i marnowanie czegokolwiek w ogóle jest do bani, że nie musimy wszyscy harować, tylko po to, żeby kupować wciąż nowe i nowe rzeczy. Że można żyć inaczej.
Bardziej potrzebujemy kampanii na rzecz czułości, wdzięczności i troski o innych, niż pięknych i długich reklam biżuterii. I tu wkraczam ja, cała na biało, to właśnie chcę robić, a dzięki moim Patronkom i Patronom po pierwsze czuję się super, bo wiem, że takich ludzi jak ja jest więcej, a po drugie - mam realne wsparcie.
Dziękuję, dziękuję dziękuję! Zrobię co w mojej mocy, żeby nie zawieść Waszego zaufania.
Trwa ładowanie...