Podczas prac remontowych przy klasztornym ogrodzeniu pracownicy znaleźli zakopane zwłoki. Policjanci przybyli na miejsce sporządzili notatkę. Wynikało z niej, że czaszka pozbawiona żuchwy leżała za płotem razem z fragmentem kości. Na głębokości około 10 centymetrów natrafiono na kolejne fragmenty ludzkiego szkieletu. Był 4 czerwca 1999 r. Tuż po dokonaniu odkrycia policjanci przesłuchali siostrę Joannę. Zakonnica podzieliła się z nimi kilkoma spostrzeżeniami. W sadzie w okolicach, którego znaleziono zwłoki, w przeszłości często przesiadywali mężczyźni, którzy urządzali libacje alkoholowe. Czasem zdarzało się, że panowie spożywający alkohol byli głośno, ale zakonnica nie kojarzyła, aby dochodziło do awantur.
Kilka lat przed odkryciem siostry czuły w powietrzu unoszący się fetor od strony sadu. Nie przejęły się tym za bardzo, ponieważ już wcześniej zdarzało się, że znajdowano tam szczątki zwierząt. Zakonnice pomyślały, że im tym razem może być podobnie.
Justyna została zamordowana w 1995 r. Potrzeba było siedmiu lat, aby prawda wyszła na jaw.
Czasem istotne mogą być drobne, niezbyt znaczące szczegóły. Nasze życie składa się bowiem ze słów i emocji, które jako ludzie zapamiętujemy. To często mogą być pewne gesty, zachowania, słowa, anegdoty bez znaczenia, które zapamiętujemy, a które po latach mogą okazać się cenną wskazówką dla śledczych. Po latach trudno jest znaleźć ślady kryminalne. Kryminalistyka powinna się zatem skupić w dużej mierze wtedy na próbie odtworzenia jak najdokładniejszego obrazu ofiary i potencjalnego sprawcy. Do czego często zbliża nas "portret psychologicznych". Indywidualne podejście do sprawy, o czym często wspominamy w naszych programach, polega właśnie na tym, że szukamy prawdy o konkretnym człowieku, a nie że za wszelką cenę próbujmy potwierdzić kryminalistyczne stereotypy.
Tutaj możecie posłuchać o tej historii: https://www.youtube.com/watch?v=6B7l_w57a1c
Trwa ładowanie...