Dialog wewnętrzny. Sceny rozgrywające się przed oczami wyobraźni. Narrator, który wciąż coś mówi. Cały ten zgiełk, który powoduje, że często, chociaż staram się słuchać, nie zapamiętuję, co ktoś do mnie mówi.
Przez lata byłem przekonany, że każdy tak ma. Że każdy śledzi w głowie przedstawienia zmagań, rozmów, że u każdego pod czaszką albo ktoś z kimś konwersuje, albo gada sam, że głos wewnętrzny praktycznie nigdy nie słabnie, a świat zewnętrzny jest nieustająco przesłaniany nierealnymi wyobrażeniami.
Jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że nie. Nie każdy tak ma.
Trwa ładowanie...