Rogale Świętego Marcina (i pieczona gęś)

Obrazek posta

To jest wpis na Świętego Marcina w roku 2008-ym (ale co roku przed 11 listopada staje się aktualny).

Mało kto poza Wielkopolską zna "rogale świętomarcińskie". Jest to wypiek cukierniczy który tradycyjnie w Poznaniu wypieka się tylko jednego dnia, 11 listopada, w dniu Świętego Marcina.

Rogal świętomarciński dołączył do doborowego towarzystwa bryndzy i oscypka. Poznański przysmak został zarejestrowany jako regionalny produkt, z chronioną nazwą i oznaczeniem geograficznym przez Unię Europejską.

Rogale są wypiekane z ciasta półfrancuskiego, z nadzieniem z białego maku, wanilii, mielonych daktyli, cukru, śmietany, rodzynek, masła i skórki pomarańczowej. Takiej receptury muszą przestrzegać wielkopolscy cukiernicy przy pieczeniu tego smakołyku, aby mógł on spełnić zaszczytne miano rogala marcińskiego.

Rogal świętomarciński został zarejestrowany w grupie środków spożywczych, obok chleba, ciast, ciastek, wyrobów cukierniczych, herbatników i innych wyrobów piekarskich. Poznański rogal wypiekany jest z okazji 11 listopada w święto św. Marcina.

Według szacunków cukierników, w Poznaniu, między 9 a 11 listopada, zjedzonych zostanie około 400 ton rogali.

Przepis na rogale marcińskie Składniki: Ciasto: 1 kg pszennej mąki 6 jajek 1/2 kostki masła 2 łyżki cukru 50 g drożdży 1 szklanka mleka Masa: 1 1/2 szklanki cukru pudru 200 g migdałów lub orzechów 100 g białego maku śmietana; Przepis: Drożdże rozpuścić w niewielkiej ilości mleka. Jajka utrzeć z cukrem i połączyć ze stopionym masłem. Nie przerywając ubijania, dodawać porcjami przesianą mąkę, mleko oraz wcześniej przygotowane drożdże. Ciasto wyrabiać do chwili, gdy zaczną pokazywać się pęcherzyki i wtedy pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Migdały, orzechy i mak zaparzyć, zemleć, utrzeć z cukrem i śmietaną aż do uzyskania gęstej masy. Wyrośnięte ciasto rozwałkować i pokroić na kwadraty. Na każdy z nich nałożyć porcję wcześniej przygotowanej masy, uformować rogaliki i pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Wstawić do gorącego piekarnika i piec w temp. 220-250 st. C na złoty kolor.

NA ŚWIĘTEGO MARCINA ZOSTAŃ PATRONEM MACLAWYERA


Święty Marcin był jednym z najbardziej popularnych świętych w Europie. W XII wieku w Poznaniu stanął Kościoł św. Marcina. Wokół tego kościoła była osada Św. Marcin, to tutaj narodziła się tradycja rogali świętomarcińskich. Od imienia patrona kościoła osadę nazywano Świętym Marcinem. Na początku XIX wieku osadę włączono w granicę miasta, a przebiegająca przez nią ulicą stałą się jedną z głównych ulic Poznania (dzisiaj w Poznaniu nie odmieniamy nazwy ulicy Swiety Marcin) . W listopadzie 1891 narodziła się w kościele św. Marcina tradycja rogali świętomarcińskich. Wówczas to proboszcz parafii Jan Lewicki zaapelował do wiernych, aby wzorem Marcina zrobili coś dla biednych. Cukiernik Józef Melzer postanowił odwołać się do starej tradycji związanej z wypiekiem rogali na Św. Marcina. 11 listopada, w dniu pogrzebu świętego wypiekano rogale, które miały symbolizować zgubioną przez konia świętego podkowę. W rzeczywistości Kościół zagospodarował na swój użytek tradycje sięgającą czasów pogańskich, kiedy to jesienią składano bogom ofiar z wołów lub w ich zastępstwie zwijane w wole rogi ciasta. Melzer sprzedawał rogale bogatym, a biedni otrzymywali je za darmo. Wkrótce biedni w dniu 11 listopada mogli liczyć także na inne podarunki jak chleby czy mięsa. Święto Marcina obchodzono także w całej Polsce. Łączono je z zakończeniem prac w polu, jesiennym ubojem bydła i gęsi (w Poznaniu do dzisiaj żywe jest przysłowie "na Świętego Marcina najlepsza gęsina"), przygotowywaniem zapasów na zimę i urządzanymi z tej okazji ucztami.

 

Przepis na gęś pieczoną "świętomarciską"

Gęś pieczemy według przepisu Lucyny Ćwierciakiewiczowej: Gęś tylko młoda i nieco podkarmiona może być smaczna na pieczyste. Po oczyszczeniu wytrzeć ją solą wewnątrz i zewnątrz, nadziać drobnymi, winkowatymi, obranymi jabłkami, lub pokrajanymi na ćwiartki, jeżeli są większe. Włożyć między jabłka kawałek majeranku. Gęś zaszyć i piec w piecu na brytfannie, polewają własnym sosem. Przed wydaniem, jabłka wyjęte z gęsi, pocukrować, obłożyć nimi gęś i polać sosem ściekłym. Dobrze także smakuje gęś nadziewana kartoflami, gdyż kartofle, przesiąknięte smalcem, upieką się wybornie.

Gęś "świetomarcińska" koniecznie powinna być podana z odpowiednimi polskimi dodatkami:

Najlepsza jest zamiast ziemniaków kasza gryczana ugotowana na grzybowym wywarze z dodatkiem gęsich podrobów (trochę taka jaką przygotowujemy do nadziewania prosiaka po polsku) - ale o tym decyduje już tradycja domowa; w Poznaniu gęś na Świętego Marcina w wielu domach podaje się z szarymi kluskami.

Do gęsi "marcińśkiej" obowiązkowo czerwona kapusta na słodko (z rodzynkami). Osobno na stole podać należy do gęsi śliwki w occie albo dynię oraz borówki z gruszkami (można podać żurawinę ale "borówka będzie grzeczniejsza").

Najlepszą gęś w Polsce podaje się - niestety poza Wielkopolską - w Siewierzu ! Tajemnica polega na sposobie pieczenia gęsi w specjalnych naczyniach zwanych "gęsiarkami" w piecu chlebowym opalanym węglem drzewnym. Na święty Marcin gęsi tuczone dobrze smakują, gdy upieczone. Gdy Marcinowa gęś po wodzie, będzie Boże Narodzenia po lodzie. Na Marcina, gęś do komina.


Kasper Twardowski

...Polacy zaś ten zwyczaj mają. W dzień świętego Marcina gęś tłustą piekają. Skąd dwój pożytek biorą gospodarze starzy: I mięso i praktykę ,jeśli się im zdarzy Widzieć makuły śniade kości obnażystej, Spodziewają się pewnie zimy oparzystej; Jeśli też rydzowata,z brzegów zapalona, Zapewne zima będzie przykra i szalona. Będzie li też bielizny miała w sobie wiele, Niepochybna stateczność sanice się ściele

Według ludowej tradycji, z koloru kości mostka gęsi pieczonej w dzień św. Marcina przepowiedzieć można zimową pogodę: jeśli mostek jest biały, można spodziewać się ostrej, śnieżnej, zimnej zimy; jeśli kość jest czerwona-można liczyć na łagodną, przyjemną pogodę. Oskar Kolberg pisze: Zamożna gospodyni w jesieni, w dzień św. Marcina, zabija gęś i piecze w piecu, a gospodarz, obdzieliwszy swoją czeladkę cząstakami z tej gęsi, sam sobie zostawia piersi, ostrożnie mięso objada, oczyszcza kość piersiową, a jeżeli jest biała, rokuje zimę suchą i stałą; jeżeli jest sinawa i czerwona, zimę słotną; jeżeli pół biała od góry, a pół czerwona od spodu, wtedy pierwsze pół zimy ma być suche a drugie ...słotne; jeżeli w cętki tu i ówdzie nakrapiana, znaczyć to ma zimę burzliwą śnieżną. Zwyczaje marcińskie splatają się także z losem narzeczonych, którzy w noc św. Marcina udają się do ogrodu, by zerwać po gałązce z drzewa owocowego. Następnie każde z nich z osobna wkłada je w domu do wody. Jeśli obie gałązki zakwitną do Bożego Narodzenia wróżą dobrze przyszłemu związkowi. Zaś w całej Polsce powszechnie znane jest przysłowie "Święty Macin przyjeżdża na siwym koniu" - co zapowiada możliwość pierwszych opadów śniegu.

św. Marcin z Tours

  • ur. ok. 316 roku w Sabarii, dziś Szombathely, Węgry
  • zm. 8 listopada 397 roku w Candes koło Tours, Francja
  • patron Poznania i Bydgoszczy, diecezji Rottenburg-Stuttgart i Moguncji; Burgundii; kantonu Schwyz; żołnierzy, jeźdźców i kawalerzystów; opiekun koni i patron podkuwaczy; patron rusznikarzy, tkaczy, grabarzy, krawców, pasiarzy, rękawiczników, kapeluszników, heroldów, hotelarzy, młynarzy, szczotkarzy, bednarzy, właścicieli winnic, pasterzy i oberżystów; podróżnych, biedaków i żebraków; więźniów; abstynentów; opiekun gęsi i zwierząt domowych; wzywany w przypadku wysypki, ukąszenia przez węża i różycy świń, w modlitwach o urodzaj na polu.
  • inne źródła podają, że św. Marcin to Patron Francji, królewskiego rodu Merowingów, diecezji w Eisenstadt, Mainz, Rotterburga, Amiens, dzieci, hotelarzy, jeźdźców kawalerii, kapeluszników, kowali, krawców, młynarzy, tkaczy, podróżników, więźniów, właścicieli winnic, żołnierzy, oberżystów, sukienników, przywoływany przeciwko pijaństwu i burzy.

Marcin urodził się w 316 r. w Sabarii w Panonii (dziś Szombathely na Węgrzech). Tutaj osiedlił się jego ojciec, rodem z Italii, po wieloletnim pełnieniu oficerskiej służby w wojsku rzymskim. wychowanie chrześcijańskie odebrał w Pawii, ojczystym mieście ojca. Gdy miał 10 lat, znalazł się w gronie kandydatów do chrztu (katechumenów).

Już wówczas pragnieniem chłopca było zostać kiedyś pustelnikiem.

Jednak ojciec Marcina, który sam przez całe życie nie znał niczego innego prócz służby żołnierskiej, zadbał o to, by syn poszedł w jego ślady i gdy miał 15 lat, umieścił go w szeregach armii galijskiej. Nie z przekonania wprawdzie, niemniej jednak wiernie i odważnie Marcin pełnił swą żołnierską służbę. już wkrótce mianowano go oficerem.

To właśnie wtedy zdarzyło się coś, co miało uczynić Marcina świętym i znanym po wsze czasy: cud z płaszczem. W pewien zimowy, mroźny wieczór Marcin zbliżał się na koniu do obozu wojskowego w Amiens na północ od Paryża. U bramy miasta zwrócił się do niego jakiś skąpo odziany żebrak i porosił o jałmużnę. Marcin nie miał jednak przy sobie ani pieniędzy, ani nic do jedzenia, i z początku nie wiedział, jak mógłby owemu człowiekowi pomóc. Jednakże przyszła mu do głowy pewna myśl: wziął swój płaszcz oficerski i mieczem przeciął go na pół. Jedną połową okrył następnie drżącego z zimna żebraka, by ten mógł się przynajmniej co nieco ogrzać.

Legenda opowiada, że następnej nocy Marcin zobaczył we śnie Jezusa przyodzianego w połowę jego płaszcza. Usłyszał też skierowane do anioła słowa Zbawiciela: "Marcin, który dopiero przygotowuje się do chrztu, odział mnie płaszczem". Słowa te były nawiązaniem do wypowiedzi Jezusa: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40). Scena z płaszczem przez wieki całe była jednym z najbardziej popularnych motywów w twórczości artystów zajmujących się postaciami świętych.

Po tym poruszającym do głębi przeżyciu Marcin przyjął chrzest i wkrótce porzucił służbę w armii. Bycie chrześcijaninem i służba wojskowa były, według niego, nie do pogodzenia. Udał się do Poitiers, aby dowiedzieć się czegoś więcej o wierze chrześcijańskiej od sławnego św. Hilarego, który po latach miał zostać biskupem tego miasta. Hilary stał się nauczycielem i wzorem Marcina.

Już wkrótce nurtowała Marcina jedna myśl: pragnął być misjonarzem w swojej ojczyźnie, chciał wśród rodaków walczyć z pogaństwem i arianizmem. Wrócił więc do Panonii, a jako pierwszą nawrócił swoją matkę. Ale na tym tez skończyła się misja Marcina. Rozgniewani biskupi ariańscy przepędzili go z ojczystego kraju. Rozgoryczony i rozczarowany, zamieszkał na znajdującej się dziś w rękach prywatnych maleńkiej wyspie Gallinara na przeciw miasta Albenga na Riwierze włoskiej. Przez jakiś czas prowadził tu pustelnicze życie, tak jak w dzieciństwie zawsze tego pragnął.

Około 360 r. św. Hilary, który od 356 r. był biskupem Poitiers i właśnie wrócił z wygnania we Frygii, dokąd skazali go ariańscy przeciwnicy, wezwał swego dawnego ucznia do Poitiers. Mniej więcej 8 kilometrów na południe od tego miasta, w Ligugé, Marcin zbudował wkrótce potem celę pustelniczą, z której z czasem powstał najstarszy klasztor w Galii. Ligugé to miejsce wciąż warte odwiedzenia. Przed portalem kościoła św. Marcina podczas wykopalisk odkryto pozostałości gallo-romańskie: apsydę bazyliki zbudowanej przez tego świętego, martyrion z IV w. oraz sarkofagi merowińskie z V w.

Mniej więcej dziesięć lat później, prawdopodobnie w 371/372 r., duchowieństwo i wierni wybrali Marcina na biskupa Tours, diecezji położonej na północ od Poitiers. Także na tym wysokim urzędzie zachował on swój skromny, wręcz ascetyczny styl życia. Opuścił dom biskupi, do którego miał prawo, i razem z kilkoma mnichami zamieszkał w osiedlu złożonym z ubogich, drewnianych szałasów na przedmieściu. Z pustelni tej powstał z czasem klasztor Marmoutier, który stał się ważnym ośrodkiem życia ascetycznego i kulturalnego na Zachodzie. Jeszcze dzisiaj oglądać tu można resztki opactwa, m.in. fragmenty kościoła i podziemne cele.

Przez prawie 30 lat Marcin energicznie i sprawiedliwie pełnił urząd biskupi. Z całym zapałem głosił Ewangelię zwłaszcza mieszkańcom wsi, zwalczając panoszące się tam pogaństwo. Podróże misyjne wiodły go przez całą diecezję, a niedociągnięcia, z jakimi się spotykał, stawały się wszędzie przedmiotem jego głębokiej troski. Wielkie zainteresowanie wszystkim, co dotyczyło człowieka, zaskarbiło mu miłość i szacunek ludu, zwłaszcza ubogich, których wspierał, ale wywołało także sprzeciw ze strony mocno zeświecczonego i częściowo bezkarnego duchowieństwa. Żadne jednak ataki wymierzone przeciw osobie Marcina nie były w stanie odwieść go od jego szeroko zakrojonego dzieła misyjnego. Wybór na biskupa oznaczał dlań zadanie rpowadzenia misji i to od Boga otrzymane zadanie pragnął w całej pełni wykonać.

Marcin z Tours zmarł podczas podróży duszpasterskiej przez diecezję 8 listopada 397 r. w Candes na południowy zachód od Tours, mając ok. 80 lat. Ta niewielka miejscowość nosi dzisiaj nazę Candes-Saint-Martin. Piękny kościół pod wezwaniem św. Marcina w tej mniejscowości pochodzi z XI w. Na pogrzeb biskupa biedy i biednych, jak go nazywano, napłynęły do Tours nieprzebrane rzesze ludzi, w tym ok. dwóch tysięcy mnichów. Pochowano go 11 listopada 397 r. i dzień ten przyjął się jako wspomnienie tego świętego. Nad grobem Marcina biskup Brykcjusz, jego uczeń i następca na stolicy biskupiej, na początku V w. polecił wznieść kaplicę. Biskup Perpetuus kilkadziesiąt lat później powiększył świątynię do rozmiarów wspaniałej bazyliki.

W średniowieczu grób Marcina był nie tylko celem licznych pielgrzymek, ale też narodowym sanktuarium frankońskim. Król Chlodwig I ogłosił św. Marcina z Tours "panem i opiekunem królów frankońskich i frankońskiego ludu". Relikwie Marcina z znacznej mierze w XVI w. zniszczyli hugenoci. Niewielka ich część zachowała się w krypcie Bazyliki św. Marcina w Tours, nad którą w 1900 r. zniesiono nowy kościół. Bazylika ta w mieście nad Loarą jest wciąż licznie nawiedzanym miejscem pielgrzymkowym.

Płaszcz Marcina uchodził za frankońską relikwię państwową i zabierano go na wszystkie wojenne wyprawy. W czasach pokoju ta kosztowna relikwia była przechowywana w pałacu króla w Paryżu. Podobno Sainte-Chapelle, kaplica pałacowa w Paryżu, w której przechowywano wiele ważnych relikwi, swą nazwę wzięła także od płaszcza Marcina (łac. cappa to płaszcz, ponadto capella - kaplica).

Kult i zwyczaje

Dzień poświęcony św. Marcinowi jest dla wielu ludzi szczególnym dniem w roku. Oprócz wielowiekowej tradycji odbywania procesji ku czci tego świętego łączą się z nim jeszcze inne zwyczaje. W przeddzień jego dnia ludzie spotykają się z przyjaciółmi albo całą rodziną przy tłustej "gęsi Marcina" i tłustej "pieczeni Marcina". Dawniej gęś Marcina była ostatnią pieczenią jedzoną przed sześciotygodniowym postem adwentowym.

W wielu miejscach w przeddzień św. Marcina zapala się ogień noszący jego imię, a w krajach alpejskich, zwłaszcza we wsiach bawarskich, poprzebierani chłopcy swoim głośnym wołaniem zbijają z tropu całą okolicę. W średniowieczu i w obyczajowości chłopskiej św. Marcin kończył dawniej rok gospodarczy; służbie płacono wtedy wynagrodzenie, przyjmowano do pracy nowych służących, zawierano nowe układy o dzierżawę, regulowano podatki. Nie należy zapominać, że imię Marcin cieszy się wciąż nie słabnącą popularnością.

Ikonografia

W ikonografii artystycznej najczęściej podejmowano scenę podzielenia się płaszczem.

 

NA ŚWIĘTEGO MARCINA ZOSTAŃ PATRONEM MACLAWYE®A


 

Zobacz również

MacLawye® ocenzurowany na fb
Wymiar. Ze wspomnień starego adwokata
Odmawiam stosowania się do uchwały Naczelnej Rady Adwokackiej

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...