Dzień przed rozpoczęciem festiwalu w Czeremsze z lasu wyszedł człowiek. Poprosił miejscowych o jedzenie i wodę. Tak poznałem Melvina. Gdy usiadł przed kamerą, nie wiedziałem, że aż tak się otworzy i opowie swoją historię. Od tego czasu minęło kilka miesięcy. Reportaż publikuję dopiero teraz, gdy Melvin jest już bezpieczny. Pozdrawiam serdecznie wszystkich dobrych ludzi, którzy nie pozwolili, by po raz kolejny trafił za druty na Białoruś, co mogło się skończyć jego śmiercią.
Trwa ładowanie...