Przy 18% inflacji i znacznie niższych stopach procentowych osoby posiadające oszczędności przebierają nogami w poszukiwaniu inwestycji, które choć trochę byłyby w stanie uśmierzyć inflacyjny ból. Ofert pasywnych inwestycji pojawia się również całkiem sporo, gdyż organizatorzy różnorakich projektów w takim otoczeniu mierzą się z problemem drogiego finansowania lub jego braku, czy też po prostu wolą współpracować z osobami prywatnymi, a nie z bankami.
Efekt jest taki, że wielu sprzedawców próbuje nawinąć nam makaron na uszy 🍝 używając często kompletnie nietrafionych argumentów do pasywnego inwestowania w nieruchomości. Żeby być na to przygotowanym podzieliłem się moją opinią i doświadczeniem kiedy warto rozważać pasywne inwestowanie w nieruchomości, a kiedy jednak lepiej sobie odpuścić i poszukać czegoś innego.
Istnieją dwa sensowne argumenty przemawiające za pasywnym inwestowaniem w nieruchomości:
👍 dywersyfikacja
👍 brak naszego czasu / wysoki koszt naszego prywatnego czasu
wtedy jest to świetna klasa aktywów inwestycyjnych.
Ale powody takie jak:
👎 Brak własnych kompetencji i umiejętności
👎 Bo w grupie jest raźniej
👎 Bo komuś ufamy
to moim zdaniem słabe argumenty do rozpoczynania pasywnego inwestowania - ba, mogą nam napędzić sporo kłopotów.
Podobnie nie zabierałbym się za pasywne inwestowanie gdy:
🛑 Nie akceptujemy ryzyka częściowej lub całkowitej straty
🛑 Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko braku płynności / opóźnionych płatności
🛑 Nie mamy kapitału w odpowiedniej ilości.
Lepiej odpuścić okazję, niż przejechać się na dużym problemie. A właśnie te argumenty sprzedawcy często używają nawijając nam makaron na uszy 🍝
A Wy co myślicie?
Moja opinia pod tym LINKIEM
#pasywneInwestowanie
Trwa ładowanie...