Ten krążek z 1970 r. uratował masę wielorybów

Obrazek posta

Ponoć wciąż nie wiadomo, dlaczego wieloryby śpiewają. Dźwięki wydobywają bez wydychania powietrza, a ponieważ widać w nich powtarzalne struktury, frazy i tematy, mówimy o wielorybich pieśniach.

Momentami brzmią jak koty. Cyrkowi trębacze. Wyjce. Dziwne, przestrojone instrumenty. Pogrzebowe płaczki. Mewy. Głębinowe potwory. Trzmiele. Po kilku minutach zaczynam płakać. Ich muzyka przewierca mi się przez czaszkę, brzuch, palce u stóp.

W 1970 roku po raz pierwszy w historii wydano album z piosenkami waleni. Konkretnie z głosami długopłetwowców oceanicznych. „Songs of the Humpback Whale” wyprodukował bioakustyk dr Roger Payne. Płytę kupiło ponad sto dwadzieścia pięć tysięcy osób. Z marszu stała się hymnem środowisk działających na rzecz ochrony wielorybów.  Przez piosenki humbaków ludzkość zaczęła sobie uzmysławiać, że ten zagrożony przez nią gatunek, ma własną (jeszcze niezgłębioną) kulturę. Dwa lata od wydania krążka na Konferencji Sztokholmskiej ONZ większość państw opowiedziała się za zakazem połowu i handlu humbakami na dziesięć lat.

Niektóre utwory z płyty weszły na krążek Voyager Gold Record, który umieszczono na pokładzie statku kosmicznego w ramach programu Voyager. Obok Bacha, Chucka Berry’ego, czy Strawińskiego. Totalnie mnie to nie dziwi. Posłuchajcie.

 

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o historii długopłetwowców, albo po prostu na nie popatrzeć, macie darmowy dokument na platformie Waterbear (TU).

 

Songs of the Humpback Whale wieloryb piosenka muzyka

Zobacz również

Podsumowanie roczne wersja slow i fast
Historia żeglarki, która jako pierwsza opłynęła Ziemię
Moje własne portrety morza

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...