Krótkie wrażenia z pierwszego streama i co tam się działo na backstage’u.
PO PIERWSZE BYŁO SUPER! Cieszę się, że byliście ze mną, i mimo początkowych problemów z dźwiękiem, wielu z Was zostało do samego końca! Staraliśmy się radzić sobie z nimi maksymalnie kreatywnie (chcieliśmy słyszeć głosy!), pod wpływem chwili dodaliśmy sobie improwizowany dubbing live do cutscenek, a w międzyczasie Martwy Kot szalał z ustawieniami kabli i radami, co i jak mam przestawiać w grze, żeby w końcu było dobrze.
Ale zacznijmy od początku.
Na tej grze od początku ciążył jakiś pech. Najpierw YT odmówił mi możliwości streamowania i musieliśmy przesunąć premierę o jeden dzień.
Potem, na streamie Krzysztofa, okazało się, że gra wywala się, jeśli i gra i stream idą na jednym kompie, nawet jeśli sprzęt jest naprawdę mocny. Ponieważ mój komputer jest słabszy niż sprzęt Krzysztofa, wiadomo było, że jeśli chcemy razem pograć w Hogwart’s Legacy, musimy z Drużyną ustawić stanowisko z dwóch komputerów. Co natychmiast urodziło dwa problemy:
Kartę udało nam się zdobyć rzutem na taśmę (1 600 zł, jeśli jesteście ciekawi), ale oznaczało to, że całe testowanie mogliśmy zrobić dopiero w dzień streama – nie muszę chyba mówić, że to było mega stresujące, bo WIADOMO BYŁO, że będą problemy 😋
W czwartek po południu, jak tylko udało nam się wyrwać z pracy, wzięliśmy komputer Martwego Kota i mój, lampę, kamerę, mikrofon, mikser, laptopa i caaaałe tony kabli i zestawiliśmy z nich największy bajzel, jaki widzieliście w życiu, przy okazji anektując w tym celu mój stół kuchenny, dzięki czemu od wczoraj jem na kafelkach albo na stojąco przy moim mikroblacie 😂 ALE ALE. Byłoby za dobrze, gdyby od razu zadziałało. Otóż, kiedy byliśmy w połowie przygotowań, Martwy Kot uświadomił sobie, że brakuje nam jeszcze jednej rzeczy. Rzeczy tak oczywistej, że aż chwyciliśmy się za głowy. KABLA SIECIOWEGO. Przecież trzeba było jakoś podłączyć przestawiony komputer do internetu, a jedyny kabel, który mieliśmy, miał jakieś 30 cm. A ZEGAR TYKAŁ, do streama została nam nieco ponad godzinka!
Szybka przebieżka do sklepu, odpychanie innych klientów łokciami w wyścigu do kasy, ignorowanie okrzyków zgorszenia, 45 zł z kieszeni i mieliśmy już świeżutki 10 metrowy kabel do naszej dyspozycji. O drobnych problemach typu za mało wejść HDMI i przejściówka HDMI-Display port, która psuła rozdzielczość, już nawet nie wspominam, bo nie warto 😂
Wyglądało za to, że transmisja pójdzie bez problemu, bo oprogramowanie pokazywało komunikat, że jakość transmisji jest super i wszystko cacy… do momentu, kiedy chciałam kliknąć GO LIVE. Bo wtedy oczywiście YT postanowił powiedzieć mi… że transmisja nie może się odbyć. Dlaczego? Bo nie.
Oszczędzę wam opisu panicznego szukania rozwiązań w internecie. Koniec końców zadziałało po prostu… zrobienie nowego streama, na szczęście większość z Was znalazła do niego drogę. A ze starym coś musiało być naprawdę spieprzone, bo kiedy zakończyliśmy tamtą transmisję pojawił się komunikat… że transmisja zakończyła się 53 lata temu 😂 Co jest najlepszym dowodem na to, że czerwie istnieją poza czasem.
Na szczęście w końcu ruszyliśmy i w końcu pokonaliśmy nawet te nieszczęsne problemy z dźwiękiem. Było super, moglibyśmy tak grać jeszcze długo, ale uznaliśmy, że zamiast tego po prostu spotkamy się jeszcze raz, dzisiaj (piątek) o 19, żeby zobaczyć, co takiego nasza Caliope może zdziałać ze swoją magiczną różdżką, skoro wreszcie ją ma i udowodnić, że mimo waszych insynuacji, wcale nie jestem Mrocznym Puchonem!
Chciałam jeszcze tylko dodać, że NIKT nie zaczął streamować Hogwart's Legacy wcześniej ode mnie i mam na to dowód! Otóż według YouTube moja udana transmisja zakończyła się... w roku 1970 🤣 Streamowałam zanim to było modne :D
Na wypadek, gdybyście nie byli na streamie, tu jest link do pierwszej części: https://www.youtube.com/live/zCc3h8Yi3Oo?feature=share
I link do dzisiejszego streama: https://www.youtube.com/live/G7fY2g0Pt3w?feature=share
Do zobaczenia! 🥰
Trwa ładowanie...